Politycy powinni trafić na odwyk. Bez Twittera i FB można żyć
Kląłem długo i namiętnie. Kląłem do chwili, gdy przeraził mnie zasób słów uznanych powszechnie za obraźliwe, którymi dysponuję. Kląłem jednak w samotności. Gdy już skończyłem, zacząłem mierzyć się z tematem: „Język plugawy naszych polityków”. Beznadziejna sprawa.
Andrzej Celiński był kandydatem SLD na prezydenta Warszawy. Był, ale już nie jest. SLD wystawiło go, bo to człowiek zasłużony dla Polski i mądry. Do tego rozpoznawalny. Jeszcze kilka dni temu napisałbym również, że rozsądny, ale już nie mogę. Otóż, okazało się, że Celiński pisze szybciej niż myśli. Napisał więc na Facebooku o Janie Śpiewaku, swoim konkurencie w wyborach, używając słowa mało parlamentarnego. Wulgarnego wprost. I nieważne, że jego wpis był reakcją na post Śpiewaka sugerujący że Celiński ma związki z gen. Marianem Robełkiem, zamieszanym (według Śpiewaka, szefa stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa) w tzw. aferę reprywatyzacyjną. Celiński napisał, co napisał i klikając posłał to w świat.
Niestosowność zachowania swojego kandydata dostrzegło również SLD. Wycofało Celińskiego. Postąpiło tak, jak nie potrafi postąpić np. PiS, które toleruje w swoich szeregach notoryczną internetową agresorkę – Krystynę Pawłowicz.
Wszystko mamy live, ale im mocniej, tym lepiej? Nie!
W okolicach godzinach późnowieczornych niektórzy nasi politycy stają się bardzo elokwentni. To wtedy, zapewne po przeczytaniu kilku książek, dzielą się na Twitterze i Facebooku swoimi przemyśleniami. A im więcej tych książek przeczytali, tym bardziej uważają, że inni muszą koniecznie dowiedzieć się, jaka to myśl genialna zrodziła się im w głowie. A im więcej piszą, tym bardziej przekonują nas, że lektura, z którą się zapoznawali była lekturą naprawdę mocną. I tu zaczyna się problem, bo emocje, które wtedy się z nich wylewają, okraszane są mięsnymi wstawkami i językiem, który przystoi ludziom nieskomplikowanym.
Od rozgorączkowanych polityków dowiadujemy się kto jest zdrajcą narodu, a kto powinien wisieć. Kto podtarł się Konstytucją, a kto z kim może wyskoczyć na solo. Zyskamy też wiedzę, co politykowi przypomina facjata przeciwnika oraz dlaczego powinien ją przefasonować z pomocą innych.
Wstawki i język prosty są wpisane w nasze narodowe DNA. Wypowiedziane we właściwy sposób – co jest sztuką, którą nie każdy posiadł - mogą być przyjazne i neutralne. Nie przeznaczone dla uszu nieletnich, bywają nawet zabawne, bo w rzucaniu mięskiem i posługiwaniu się językiem barwnym, jesteśmy naprawdę mistrzami świata. Bywa jednak, że swoją obraźliwością, tną niczym nóż.
W czasach przedtwiterowych i przedfejsbukowych słyszała je ograniczona liczba odbiorców. Dlatego dopiero po kilku dniach, naród dowiadywał się, co jeden polityk sądzi o o matce drugiego, a kto się z kim zamienił na rozum.
Teraz mamy wszystko live. A ponieważ tylko to, co mocne, przebija się do szerokiej publiczności, następuje prawdziwy rozkwit wpisów mięsnych (również wystąpień w Sejmie), i takich, które bardziej przystoją dresiarzom, niż ludziom, którzy chcą uchodzić za „przewodników narodu”. Powstała nawet para liga z kilkoma mocnymi graczami. Tak jak dla przeciętnego człowieka naturalne jest zjedzenie śniadania, tak dla nich dzień bezmięsny lub dzień bez obrażenia kogoś, to dzień stracony.
"Ekstraklasy" nie warto gonić
Niestety, graczom „ekstraklasy” zazdrości coraz większa liczba ich kolegów i koleżanek po fachu. Starają się do nich dołączyć nawet ci, których z racji choćby pięknego życiorysu i wykształcenia, posądzać o takie zapędy, było po prostu nie sposób. Myślę tu właśnie o Andrzeju Celińskim. Dla niego większą karą za wykluczenie ze startu w wyborach, będzie to, że zrozumie, iż postawił się w jednym szeregu ze wspomnianą już Krystyną Pawłowicz czy Pawłem Kukizem, i że właśnie goni Dominika Tarczyńskiego i Władysława Frasyniuka.
Bo choć jednymi kieruje zwyczajna chęć dokopania przeciwnikom politycznym, a innym przyświecają szczytne cele, to forma tego, co wypisują, jest nie do obrony.
Panie Andrzeju Celiński, gracze „ekstraklasy”, spróbujcie odstawić fejsa i Twittera. To będzie strzał w dziesiątkę. Na początku będzie trudno, ale da się bez nich żyć, motyla noga.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl