Politycy o zarzucie wobec Milczanowskiego
Próba zemsty politycznej i znikczemnienie
prokuratury - tak niektórzy politycy opozycji określają decyzję o
zarzucie wobec byłego szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego w związku ze
"sprawą Oleksego". SLD jest zdania, że to sprawa prokuratury.
Sam Józef Oleksy jest zbulwersowany atakami na prokuraturę.
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, która nadzoruje tajne śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, poinformowała w czwartek, że b. szef MSW Andrzej Milczanowski jest podejrzany o ujawnienie tajemnicy państwowej w związku ze "sprawą Oleksego" z 1995 r.
W czwartek Konstanty Miodowicz, dawniej bliski współpracownik Andrzeja Milczanowskiego, a obecnie poseł PO, wyraził opinię, że zarzuty dla Milczanowskiego to hańba wymiaru sprawiedliwości. To znikczemnienie prokuratury, która stała się instrumentem zachcianek i planów SLD. "Interesująco" zaczyna się rysować rola minister sprawiedliwości, która potwierdza opinię, że jest osobą niekompetentną - mówił Miodowicz.
Szef PiS Lech Kaczyński powiedział w piątek dziennikarzom, że sprawa na pewno miała skomplikowany charakter. Natomiast widać, że obecna władza ma długą pamięć - podkreślił.
W jego ocenie, sprawa ministra Milczanowskego miała rzeczywiście oryginalny charakter. Ja to przyznaję: żeby minister spraw wewnętrznych wychodził na trybunę w Sejmie i oskarżał swojego przełożonego - premiera - to się raczej codziennie nie zdarza - mówił Kaczyński.
Natomiast dziś minęło od tego ponad sześć i pół roku i nagle w tej chwili pojawiły się zarzuty. Sprawa była po drodze umarzana. To jest kolejny krok wskazujący na charakter obecnej władzy - powiedział Kaczyński.
Polityk PiS podkreślił jednak, że nie może podzielić opinii posła Miodowicza. Pan poseł Miodowicz, ile razy ktoś choćby pośrednio dotknie palcem służb specjalnych, to wyraża niezmiernie emocjonalne sądy. Proszę mnie z tymi ocenami nie utożsamiać - zaznaczył.
W ocenie Antoniego Macierewicza (LPR), ten akt oskarżenia dzisiaj ma wymiar wyłącznie próby zemsty politycznej. Wszystkie fakty tamtej sytuacji wskazują na to, że były minister spraw wewnętrznych działał w stanie wyższej konieczności - powiedział Macierewicz w piątek.
Dlatego, jego zdaniem, postępowanie Milczanowskiego było w pełni usprawiedliwione i wręcz konieczne.
W opinii posła LPR, jest rzeczą niedopuszczalną, że mimo upływu tylu lat nie zostały do końca ujawnione wszystkie okoliczności tej sprawy i nie zostali osądzeni i ukarani wszyscy ci, którzy współpracowali z sowieckimi służbami specjalnymi. Wtedy dopiero można, by było obiektywnie ocenić, czy w sytuacji, w jakiej znajdował się wówczas minister, obecne zarzuty wobec niego są uprawnione, czy też działał w stanie wyższej konieczności - podkreślił Macierewicz.
Natomiast sam Oleksy jest zbulwersowany wypowiedzią Miodowicza, który - jak mówi - przypuszcza frontalny atak na prokuraturę polską. To przekracza już granice przyzwoitości w spełnianiu roli posła i wyrażaniu swoich opinii o urzędach w państwie - powiedział Oleksy w piątek dziennikarzom w Sejmie.
Pytany czy jest zadowolony z decyzji prokuratury stwierdził, że nie jest to kwestia zadowolenia. Uważam, że to jest sprawa "Milczanowski wobec Rzeczpospolitej i państwa", a nie tylko kwestia szkody wyrządzonej mnie osobiście. Ta sprawa Milczanowski - Rzeczpospolita, jest nie zakończona - podkreślił.
Premier Leszek Miller pytany przez dziennikarzy czy jego zdaniem sprawa zarzutów wobec Milczanowskiego to sprawa polityczna powiedział: nie słyszałem kiedykolwiek, aby opozycja powiedziała coś innego, jak tylko to, że wszystko jest polityczne.
Dlaczego ta sprawa wraca po tylu latach - dopytywali dziennikarze. O to proszę się zapytać kompetentnych organów - odpowiedział szef rządu.
Nie uważam, żeby wokół decyzji prokuratury należało toczyć polemiki natury politycznej - powiedział szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia. SLD nie będzie w tej sprawie zabierał głosu, ponieważ byłoby to naruszaniem zasady niezależności prokuratury, która ma tutaj znaczenie zasadnicze - dodał.
Jaskiernia podkreślił, że organy prokuratorskie są organami niezależnymi i tę niezależność należy uszanować. Nie jest zadaniem polityków komentowanie decyzji prokuratorskich, a tym bardziej ingerowanie w te decyzje - powiedział.
W czwartek Milczanowski został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Grozi mu do 5 lat więzienia. Z uwagi na tajny charakter sprawy nie ujawniono żadnych szczegółów.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie badała, czy Milczanowski, jako funkcjonariusz publiczny, dopuścił się przekroczenia obowiązków służbowych, m.in. ujawnienia tajemnicy państwowej, gdy w grudniu 1995 r. mówił w Sejmie, że ówczesny premier Józef Oleksy (SLD) był źródłem informacji dla wywiadu b. ZSRR, a później Rosji. Na możliwość przestępstwa wskazywały ustalenia sejmowej komisji nadzwyczajnej, która badała legalność działań organów państwa ws. Oleksego.
Śledztwo umorzono w sierpniu 1998 r. Jednak Oleksy odwołał się od tej decyzji do Prokuratury Apelacyjnej. Ta podtrzymała decyzję, wobec czego cała sprawa trafiła do sądu. W marcu 2000 r. warszawski Sąd Rejonowy nakazał wznowić śledztwo. (and)