Politycy o kwestii przyjmowania uchodźców w kontekście zamachów w Paryżu
Po zamachach w Paryżu w dyskusjach powróciła kwestia przyjmowania uchodźców. Zobowiązania trzeba wypełniać, priorytetem jednak musi być bezpieczeństwo Polaków - uważają politycy PiS. Bezpieczeństwo tak, ale odgradzanie się od uchodźców prowadzi donikąd - ocenią politycy innych ugrupowań.
Kontrowersje wywołała wypowiedź Konrada Szymańskiego, który w rządzie Beaty Szydło ma być ministrem ds. europejskich. "Krytykowane przez nas decyzje Rady UE o relokacji uchodźców i imigrantów do wszystkich krajów UE mają wciąż status obowiązującego prawa UE. Wobec tragicznych wydarzeń w Paryżu nie widzimy jednak politycznych możliwości ich wykonania. Polska musi zachować pełną kontrolę nad swoimi granicami, nad polityką azylową i migracyjną" - napisał przyszły minister w tekście opublikowanym w sobotę przez wPolityce.pl.
Pytany następnie przez dziennikarzy, czy Polska przyjmie uchodźców powiedział w sobotę: - Przyjmiemy, jeżeli będziemy mieć gwarancje bezpieczeństwa. (...) To jest kluczowy warunek, dziś został postawiony pod ogromnym znakiem zapytania w całej Europie.
Kryterium bezpieczeństwa
Pytany o te wypowiedzi, szef BBN Paweł Soloch powiedział w Radiu Zet, że w sposób oczywisty atak w Paryżu "daje nowe argumenty tym, którzy nie tyle krytykują pomoc udzielaną uchodźcom, ale sposób ich przyjmowania". - Ja bym to widział w tym kontekście - dodał.
W późniejszej w rozmowie z dziennikarzami Soloch stwierdził, że nie jest dokładnie rozstrzygnięta kwestia, ilu uchodźców znalazłoby się w Polsce. Dodał, że jeśli przyjęlibyśmy 7-10 tys. osób, to nie wiadomo, czy będą one miały prawo sprowadzać bliskich i na jakich zasadach, a problemem jest też weryfikacja tych osób.
- Mamy sygnały, że - zwłaszcza przy wielkiej masie, gdzie to są dziesiątki, setki ludzi - system weryfikowania skąd ci ludzie są, nie funkcjonuje. Czy to (rzeczywiście są - PAP) Syryjczycy, czy dokumenty, którymi się posługują są autentyczne - mówił. Szef BBN zaznaczał, że jest wiele instytucji, które muszą wypracować szczegółowe zasady przyjmowania i później integrowania uchodźców ze społeczeństwem.
Również polityk PiS Jacek Sasin podkreślał, że decyzja o przyjęciu uchodźców jest podjęta i obowiązuje, ale zasadnym jest pytanie, czy powinniśmy "bezrefleksyjnie" decyzję wykonywać, czy może zastanowić się, jak odsiać tych, którzy są uchodźcami. - Dzisiaj absolutnym priorytetem jest to, żeby zapewnić polskim obywatelom bezpieczeństwo - mówił.
Podobnie wypowiedział się w sobotę wieczorem przyszły szef MSZ Witold Waszczykowski, który w TVN24 stwierdził, że "bezwzględnym kryterium rozpatrywania spraw wszystkich ludzi, którzy będą się chcieli w Polsce osiedlić jest kryterium bezpieczeństwa".
- Nie ma takiego kompromisu, który moglibyśmy zawrzeć kosztem interesu bezpieczeństwa Polski, kosztem życia Polaków. To jest główne kryterium, jakim będziemy się kierować - powiedział Waszczykowski. Dodał, że trzeba wyciągnąć z doświadczenia innych krajów. Jak podkreślał, ludzie, którzy przyjadą ewentualnie do Polski nie przybędą tu ze znajomością miejscowego języka, prawa i zwyczajów, tak jak było to w przypadku migrantów przyjeżdżających do Francji czy Wielkiej Brytanii z byłych kolonii.
- Oni będą jeszcze mniej skłonni do tego, żeby wejść w nasz system wartości, nasze życie. W związku z tym jest przed nami wielki dylemat w tej chwili, jak podejść do tej presji europejskiej, wywołanej przez falę uchodźców, emigrantów - mówił Waszczykowski
Zapytany, czy zamknięta na uchodźców Polska jest gwarantem bezpieczeństwa dla Polaków odpowiedział, że "uchodźcy, którzy udokumentują swoją tożsamość, udokumentują przeszłość i którzy wyrażą wolę bycia w Polsce, muszą być bezwzględnie sprawdzeni pod kątem bezpieczeństwa".
- Ze względu na zobowiązania międzynarodowe, nie możemy nie respektować praw międzynarodowych, nie możemy odmówić przyjęcia wniosku o rozpatrzenie prawa do otrzymania azylu politycznego, ale to nie oznacza automatycznego przyznania tego azylu. Jakikolwiek cień na życiorysie, jakiekolwiek wątpliwości będą świadczyły na niekorzyść aplikanta o azyl polityczny w Polsce - dodał przyszły szef MSZ.
Stanowiska innych partii
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru stwierdził w niedzielę, że z retoryką tych wypowiedzi Waszczykowskiego może się zgodzić. - Wypowiedź taka, że przyjmujemy ich, ale w bezpieczny sposób, bo mamy taką możliwość, bo akurat nie mamy ryzyka, że ktoś nam wjedzie tylko dokładnie wiemy, kogo przyjmujmy, jest zupełnie innym podejściem - powiedział Petru w radiu Zet.
Stwierdził też, że przyczyną zamachów w Paryżu nie jest to, że kanclerz Niemiec Angela Merkel "przyjęła za dużą część uchodźców, ale to, że jest wojna z Państwem Islamskim". - Pytanie jest, jak zapobiec konfliktowi tamże. Przypomnę, że to była zemsta za to, że Francja uczestniczy w wojnie z Państwem Islamskim - powiedział zaznaczając, że w pewnym stopniu Francja spodziewała się zamachów.
Z kolei Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) podkreśliła, że bardzo zdziwiła ją wypowiedź Szymańskiego. - Wiązaliśmy nadzieję z jego obecnością w przyszłym rządzie, ponieważ jest człowiekiem, który doskonale zna realia europejskie i wychodzi z tamtego środowiska - mówiła w radiu Zet.
- Jeszcze w listopadzie będzie kolejny szczyt Rady Europejskiej. Na tę sytuację należy odpowiadać, reagować, bardzo szybko i to na forum całej Unii Europejskiej, a nie poszczególnych państw, bo sami nie bardzo znajdziemy rozwiązanie". Jak dodała, model ogradzania się płotami proponowany przez Węgry prowadzi donikąd.
Z kolei polityk PSL Stanisław Żelichowski mówił, że po zamachach w Paryżu "politykom będzie najłatwiej zwalić winę na uchodźców, pokazać, że to ich wina". - Natomiast gdybyśmy w takim kierunku poszli, to niczego nie rozwiążemy - ocenił.
Poseł Ruchu Kukiz'15 Robert Winnicki stwierdził z kolei, że "Zachód Zachodowi zgotował taki los". Powoływał się na informację, że jeden ze sprawców piątkowych zamachów w Paryżu, który miał przy sobie syryjski paszport, dostał się na terytorium UE w październiku przez Grecję.
Walka z ISIS
Szef BBN pytany, czy Polska powinna włączyć się w walkę z Państwem Islamskim odpowiedział, że nasz kraj już w niej uczestniczy. - Jest współpraca zarówno w zakresie wymiany informacji służb, jeżeli mówimy o uczestnictwie, w takim stopniu, w jakim stopniu uczestniczą np Francuzi, to jest już bardzo poważna decyzja - powiedział Soloch w radiu Zet.
Dopytywany, czy w takim razie taka decyzja nie wchodzi w grę odpowiedział: - Taka decyzja jest do rozważenia. To wszystko powinno być powiązane również z planem, co zamierzamy robić na Bliskim Wschodzie, bo to jest nie tylko kwestia zniszczenia Państwa Islamskiego, ale w ogóle równolegle odbudowy upadłych państw takich jak Syria czy Libia - mówił.
Soloch podkreślił, że "musi być generalny plan". 0 Decyzja taka, że siły europejskie, NATO, w tym i Polska, uczestniczą już nie tylko w atakach powietrznych, ale i fizycznie żołnierze z naszego kontynentu znajdą się na tych terenach, żeby zaprowadzać porządek, jest bardzo trudną - powiedział szef BBN.