PolskaPolitolog dr Ryszard Kessler: Michał Tusk został ze wszystkim sam, a to poważny błąd

Politolog dr Ryszard Kessler: Michał Tusk został ze wszystkim sam, a to poważny błąd

Wyraźnie widać, że żaden z PR-owców nie pracuje z synem Tuska, żeby go wesprzeć. Bo w takich sytuacjach zwołuje się sztab kryzysowy, siada się naprzeciwko syna, rozmawia z nim, omawia fakty i ustala strategię działania. Młody Tusk został z tym wszystkim sam. A to poważny błąd – tak politolog i specjalista ds. politycznego PR dr Ryszard Kessler komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską medialną burzę wokół doniesień o współpracy Michała Tuska, syna premiera Donalda Tuska, z właścicielem Amber Gold. - To, co teraz „przytrafiło” się premierowi z synem, zakrawa wręcz na jakąś intrygę polityczną - zaznacza ekspert.

Politolog dr Ryszard Kessler: Michał Tusk został ze wszystkim sam, a to poważny błąd
Źródło zdjęć: © PAP | Stefan Kraszewski
Anna Kalocińska

WP: Posypały się karty Donaldowi Tuskowi?

- Na pewno traci kontrolę nad sytuacją. Od dawna powtarzam, że Donald Tusk postawił na samodzielne zarządzanie wszystkimi sprawami. Tymczasem premier nie jest w stanie - działając w pojedynkę - z każdego kryzysu wyjść cało. Tym bardziej, że nie wspiera go żaden lider PO. Jarosław Gowin, Grzegorz Schetyna zajmują się sobą, ten ostatni jest całkiem zdystansowany. Co chwilę pojawiają się sprzeczne informacje, że raz się pogodził z Donaldem Tuskiem, a w innym momencie, że ich relacje są wyjątkowo chłodne. To, co teraz „przytrafiło” się premierowi z synem, zakrawa wręcz na jakąś intrygę polityczną.

WP: Wydaje się, że w ostatnim rozdaniu traci wszystkie asy. We „Wprost” czytamy obszerne omówienie wywiadu z Michałem Tuskiem. I mimo że – co podkreślają dziennikarze – syn premiera dostał wytyczne od ojca, by nie rozmawiać z nikim o jego pracy dla właściciela Amber Gold, postąpił inaczej.

- Zarówno premier, jak i jego syn popełnili błędy. Michał Tusk rozmawiając z dziennikarzami. Jedyne, co działa na jego usprawiedliwienie, to fakt, że baty za całą sytuację wziął na siebie. Przyznał się, że była to skrajna nieodpowiedzialność, czy wręcz – jak sam określił – „debilizm”. Prawdę mówiąc Donald Tusk popełnił błąd polityczny i psychologiczny. Premier posiadający dwoje dorosłych dzieci, które wchodzą na rynek pracy, musi zadbać o przejrzystość w ich zatrudnieniu. Bo wcześniej czy później dziennikarze czy opozycja się do takich rzeczy dobiorą. Natychmiast postawią pytanie, że skoro premier Tusk nie panuje nad własnym synem, nie ma z nim prawidłowych relacji, to jak może zarządzać wielkim organizmem państwowym?

WP: To nie pierwsza afera związana z udziałem dzieci polityków. Jak to jest, że politycy powinni uważać, a nie uważają?

- Wbrew pozorom takich przypadków nie jest dużo. Osoby na stanowiskach publicznych są pod szczególną presją mediów, muszą pamiętać, że będą monitorowane one, i ich rodziny. W tej sprawie zawiodła prawdopodobnie komunikacja między Michałem Tuskiem a ojcem. Zabrakło rozmowy i wyznaczenia granic. Z drugiej strony Michał miał też pecha, że trwa okres wakacyjny, brakuje „rewelacji”, więc sprawa ta będzie szczególnie eksponowana w mediach.

WP: "Dla mediów jestem Tuskiem, synem premiera, a dla siebie jestem Michałem Tuskiem, osobą prywatną, która robi różne rzeczy, jak każdy" - wyznał "Polsce The Times" Michał Tusk. Inny poruszający fragment jest we "Wprost", gdzie dziennikarze podkreślają, że od kilku dni relacje Michała Tuska z ojcem są najgorsze od lat. "Junior ucieka od polityki, uważa, że jest brudna i cyniczna. Dla syna premiera rządzić mogłoby PiS" - czytamy.

- Zachowanie Michała to objaw frustracji, tego, że stał się bohaterem wszystkich mediów. Wyraźnie widać, że żaden z PR-owców nie pracuje z synem Tuska. Bo w takich sytuacjach zwołuje się sztab kryzysowy, siada się naprzeciwko syna, rozmawia z nim, omawia fakty i ustala strategię działania. Młody Tusk został z tym wszystkim sam. A to poważny błąd. Nie ma możliwości, żeby Michał wziął rozwód wizerunkowy ze swoim ojcem. W tej sprawie relacja między ojcem a synem źle się ułożyła, co odbije się na wizerunku Donalda Tuska.

WP: A może, tak czysto pod względem PR-owym, Tusk zagrał źle, kiedy zadeklarował publicznie, że uzyskał zapewnienie od prezesa PSL, wicepremiera Waldemara Pawlaka, iż syn Stanisława Kalemby będzie gotowy zrezygnować z pracy w Agencji Rynku Rolnego. Jak gdyby - o ile z takim bagażem doświadczenia politycznego to w ogóle możliwe - nie przewidział, że opozycja i dziennikarze zrobią kolejny krok, mówiąc: „sprawdzam”.

- Jedyne wytłumaczenie, jakie znajduję jest takie, że Tusk nie wiedział o powiązaniach biznesowych syna. Inaczej takiej formuły by nie wygłosił.

WP: Naprawdę jest pan skłonny w to uwierzyć?

- Jestem gotów uwierzyć w to, że nie miał pełnej wiedzy na temat powiązań biznesowych swojego syna.

WP: Jak czytamy we „Wprost” podczas jednej z wizyt w Gdańsku w związku z meczami Euro 2012 ojciec miał pytać syna o pracę dla OLT. „Mówiąc wprost, premier daje synowi regularną burę za to, że związał się z interesem Plichty” – czytamy.

- Niech więc pani skieruje to pytanie do psychologa, nie do mnie.

WP: Przecież na konferencji, na której Donald Tusk zapewniał, że sprawa z Danielem Kalembą zostanie rozwiązana, premier powinien przypuszczać, że sprawa jego syna wyjdzie na jaw. Nie była to przecież zwykła rozmowa, z zaskoczenia, ale spotkanie z dziennikarzami, do którego polityk specjalnie się przygotowuje. Takie sprawy się przewiduje.

- Być może ktoś mu źle podpowiedział, albo wręcz przeciwnie – tej porady zabrakło. Na pewno był to kompletny brak roztropności. W efekcie Stanisław Kalemba został ministrem, jego syn Daniel Kalemba dalej pracuje, a media rozdeptały Michała Tuska.

WP: Realny jest scenariusz, że premier nie wykorzystał bagażu doświadczeń?

- To jest instynkt polityczny. W tej sytuacji nie ma możliwości popełnienia błędu. Jedynie mogę sobie wyobrazić, że był to błąd wynikający z tego, że premier nie miał pełnej wiedzy o powiązaniach syna i meandrach jego pracy zawodowej.

WP: Co z kolei wskazywałoby na słabe relacje rodzinne.

- Tak, co też odbija się rykoszetem na Donaldzie Tusku.

WP: Jak pogodzić sprawy polityki ze sprawami zatrudnienia rodziny? Czy są jakieś zasady regulujące to w polityce? Dla przykładu, żona prezydenta zawiesza swoją działalność na czas prezydentury męża.

- Mamy kodeks dobrych manier w polityce. Niepisany, ale funkcjonuje. Brakuje nam jednak kodeksu etycznego.

WP: PiS już przygotował listę 45 pytań do premiera dotyczących jego syna i trybu jego zatrudnienia w Gdańsku. Opozycja skutecznie wykorzystuje moment?

- Nie, gdyż za chwilę może się okazać, że i w opozycyjnej partii są osoby, w życiu których można znaleźć podobny przykład.

WP: W tej sprawie najbardziej zawiódł: Donald Tusk, Michał Tusk czy PR?

- Nie szukałbym winy w PR-owcach. Być może powinni to uzmysłowić zarówno Donaldowi Tuskowi jak i Michałowi Tuskowi już dużo wcześniej. Już w momencie, kiedy Tusk wiedział, że jego syn pracuje w portach lotniczych, sprawa powinna zostać wyczyszczona.

WP: Jak bardzo ucierpi na tej sprawie wizerunek Tuska?

- Nie będzie ona głęboką rysą na wizerunku Donalda Tuska, choć na pewno wyborcy łatwo o tej sprawie nie zapomną. Największe wizerunkowe konsekwencje całej sprawy poniesie Michał Tusk. I to on za to wszystko zapłaci.

Rozmawiała Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1254)