Pokazał życie na granicy z Białorusią. "Poligon Podlasie"
Napięcie związane z akcją służb Rosji i Białorusi na polskiej granicy nie ustaje. Mieszkańcy mówią o obawach i braku informacji na temat rozwoju sytuacji. - To "poligon Podlasie" - powiedział w programie "Newsroom" WP Tomasz Sajewicz, który odszedł z Polskiego Radia po wieloletniej pracy w roli korespondenta z Chin, a teraz mieszka w pobliżu granicy polsko-białoruskiej. Jak wyjaśnił, nad jego domem w pobliżu Hajnówki regularnie latają śmigłowce, a drogą jeżdżą opancerzone transportery (polskich służb - red.). - Mimo że mur jest, to do przekroczeń dochodzi. Ci ludzie są gdzieś w lesie, pomagają im aktywiści. Staż Graniczna ich szuka - relacjonował dziennikarz. Zaznaczył, że część mieszkańców ma po prostu dość regularnych kontroli samochodów, ale z drugiej strony zdaje sobie sprawę ze skali przemytu ludzi. - Tu się odbywają rajdy przemytników. Rozklekotane samochody jak z rajdu Paryż-Dakar z zamaskowanymi ludźmi - opowiadał Sajewicz. Podkreślał, że zależy mu na bezpieczeństwie państwa i ochronie granic Polski, ale - jak inni - ma obawy o to, co stanie się w najbliższych tygodniach. - Sytuacja wygląda nieciekawie. Wydaje mi się, że jest politycznie podbijana i eskalowana - komentował nasz rozmówca. - Większość mieszkańców żyje w lęku, czy przed wyborami znów nie zostaniemy zamknięci w pasie trzech kilometrów i "radźcie sobie sami" - mówił Tomasz Sajewicz o sytuacji w okolicach Hajnówki. Więcej w materiale wideo.