Polka pochowana w Nowym Jorku. Sprawca przyznał, że wypił 18 piw
W sobotę na Long Island w Nowym Jorku odbył się pogrzeb Emilii Rennhack, policjantki pochodzenia polskiego. Była jedną z czterech ofiar tragicznego wypadku spowodowanego przez pijanego kierowcę.
Emilia Rennhack, z domu Kowalczyk, urodziła się w Polsce i w wieku 12 lat wraz z rodzicami wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. 30-letnia kobieta zmarła w wypadku, w którym pijany kierowca stracił kontrolę nad pojazdem i wjechał do salonu kosmetycznego w Deer Park.
Wzruszające słowa w czasie pogrzebu
Pogrzeb odbył się w domu pogrzebowym New Hyde Park, a wśród obecnych na uroczystości byli m.in. burmistrz Nowego Jorku Eric Adams, który sam jest byłym policjantem, oraz wielu innych funkcjonariuszy.
Podczas ceremonii pożegnalnej burmistrz Adams wygłosił wzruszające słowa. - Chciała uczynić nasze miasto bezpiecznym, aby inni mogli podążać za tym samym marzeniem. To tragiczny wypadek. To smutny dzień dla całej służby mundurowej. Emilia była jednym z naszych ukochanych policjantów w 102. komisariacie (w dzielnicy Queens). Zajmowała się przeciwdziałaniem przemocy domowej i wykraczała poza swoje obowiązki w działaniu na rzecz społeczności. Będzie nam jej brakować - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uhonorowana tytułem "policjanta miesiąca"
Patrick Hendry, prezes związku zawodowego policjantów nowojorskich - Police Benevolent Association (PBA), opisał Rennhack jako wspaniałą osobę i świetną funkcjonariuszkę.
Rennhack po ukończeniu akademii policyjnej służyła w policji przez pięć lat. Niedawno została uhonorowana tytułem "policjanta miesiąca".
Jej mąż, Carl Rennhack, jest detektywem w tym samym komisariacie. Para wzięła ślub zaledwie rok temu.
64-latek stracił panowanie nad SUV-em i wjechał w salon
Nieszczęśliwy wypadek, w którym zginęła Rennhack, miał miejsce 28 czerwca. Pijany 64-latek stracił panowanie nad swoim SUV-em, rozbił witrynę salonu kosmetycznego i zabił trzy kobiety oraz jednego mężczyznę, którzy przebywali w środku. Dodatkowo dziewięć innych osób, w tym 12-letnie dziecko, zostało rannych.
Schwally został oskarżony o prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu i spowodowanie śmiertelnego wypadku.
Przyznał się, że wypił 18 piw przed wypadkiem
Według informacji podanych przez CBS News, prokuratura prawdopodobnie postawi mu jeszcze poważniejsze zarzuty.
Kierowca przyznał, że wypił 18 piw w nocy przed wypadkiem. To nie był jego pierwszy przypadek prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu - już dekadę wcześniej został za to skazany. Sąd wyznaczył kaucję za jego wyjście z aresztu w wysokości miliona dolarów.
Czytaj również: Wiatr porwał dmuchany zamek. Koszmar na festynie