Policjanci dopłacają do ścigania bandytów
Policjanci są wściekli. Jeśli ścigając bandytów zbyt mocno depną na pedał gazu w swoich radiowozach i przekroczą normy zużycia paliwa, muszą płacić kary - wytyka "Super Express".
Tylko w jednym miesiącu tego roku 40 śląskich policjantów dopłacało za przepały. Mam już dość dokładania do policji z własnej kieszeni - mówi gazecie anonimowy policjant. Uważa, że normy spalania wzięto z sufitu. Normy określa policja. A często są one niższe niż przewidują producenci aut - zauważa "SE". Jeżeli okaże się, że policjant spalił więcej paliwa niż zakłada norma, musi płacić za tankowanie.
W nomenklaturze służbowej określono to jako "szkodę w mieniu policji", zaś funkcjonariusze nazywają to przepałem. To wynalazek naszych szefów - uważają policjanci. "Góra" opornych straszy postępowaniem dyscyplinarnym, wtedy płacą. Ale każdy kij ma dwa końce. Na patrolu staram się nie śpieszyć. Ma być wolno i oszczędnie. Ile można dopłacać?- pyta rozmówca gazety.
W KGP nie widzą problemu przepałów. Jeżeli policjant wykaże, że zwiększone zużycie paliwa było uzasadnione i zamelduje o tym przełożonemu, nie musi dopłacać" - twierdzi komisarz Marcin Szyndler z biura prasowego Komendy Głównej Policji w Warszawie. (PAP)