Policjanci bili pałką i rzucali o ścianę. Po latach zapadł wyrok
Sąd w Kielcach uznał, że trzech policjantów podczas przesłuchania pobiło podejrzanych o kradzież i siłą zmusili ich do złożenia oświadczenia. Chociaż miało to miejsce 8 lat temu funkcjonariusze jeszcze do niedawna pełnili służbę. - Sprawa była nieoczywista - uważa policja.
25.05.2018 | aktual.: 25.05.2018 22:04
Jak podaje "Gazeta Wyborcza" dwóch z trzech nich zostało zwolnionych dyscyplinarnie w lutym. Trzeci sam odszedł z policji w styczniu.
Zobacz także
Sprawa przed sądem toczyła się wiele lat. Dopiero w lutym Sąd Okręgowy w Kielcach wydał prawomocny wyrok. Skazał policjantów za wymuszanie oświadczenia i stosowanie przemocy. Zasądził kary więzienia od roku do półtora w zawieszeniu na dwa lata i grzywny.
Mimo poważnych zarzutów, do niedawna wykonywali swoje obowiązki. Rozstrzygnięcie sprawy dyscyplinarnej wstrzymano do czasu wyroku sądu. - Policjanci w związku z tym zostali przywróceni do służby, pracowali normalnie - przyznaje Artur Majchrzak z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. I zauważa, że pierwszy nieprawomocny wyrok z 2013 r. był korzystny dla funkcjonariuszy i uniewinniający ich.
– Sprawa była zatem nieoczywista, budziła wątpliwości – zwraca uwagę.
Historia dotyczy wydarzeń z 6 grudnia 2010 r. Ostrowiecka policja prowadziła czynności w umorzonej sprawie niewykrycia sprawcy kradzieży kobiecej torebki, w której znajdował się złoty łańcuszek.
Przesłuchiwano dwóch nastolatków – Mateusza i Andrzeja. Już wcześniej byli znani policji z racji kłopotów z prawem (m.in. z narkotykami). Jak ustaliła prokuratura funkcjonariusze z wydziału kryminalnego chcieli wymusić złożenie oświadczenia. W gazecie czytamy, że Piotr M. miał być najbardziej agresywny i uderzyć Mateusza otwartą ręką w twarz, pięścią w brzuch, bić też pałką policyjną, po plecach i w okolicy kolan. Andrzeja też miał zaatakować pałką, "rzucić nim o ścianę, a następnie leżącego dusić za szyję i kopać kilkakrotnie po nogach".
Jak podaje "Gazeta Wyborcza" pałką i dłonią bił także drugi funkcjonariusz Michał D. A kolejny, Damian K., szarpał obu za włosy, w głowę jednego z podejrzewanych uderzył plastikową butelką, a także otwartą ręką.
Prokuratura, biorąc pod uwagę m.in. dokumentację medyczną, uznała wersję pobitych za prawdziwą.
Mecenas Magdalena Jędrocha, obrońca Damiana K., ma wątpliwości co do wyroku sądu. Uważa, że pokrzywdzeni mieli składać m.in. niewiarygodne i sprzeczne zeznania co do przebiegu zdarzenia. Uważa również, że funkcjonariusze mogli zostać pomówieni.
"Niezależnie od tego, jakimi osobami są pokrzywdzeni (…) w grudniu 2010 roku nie byliby w stanie wymyślić takiej wersji przebiegu zdarzeń w budynku Komendy Policji, jak to przedstawili" – uznał sąd. Zwrócił m.in. uwagę, że mieliby zbyt mało czasu na uzgodnienie szczegółów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: Gazeta Wyborcza