Policja w siedzibie Stowarzyszenia Marszu Niepodległości. Na miejscu protesty
W czasie prowadzonego przez policję w środę przeszukania w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, pod budynkiem zebrali się narodowcy. Krytykowali działania służb i rządu.
Przed budynkiem, w którym mieści się siedziba Stowarzyszenia Marszu Niepodległości przy ul. Stawki w Warszawie, przez kilka godzin protestowała niewielka grupa sympatyków marszu, działaczy Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego. Ich obecność (mająca charakter spontanicznego zgromadzenia) związana była z prowadzonym przez policję przeszukaniem w siedzibie organizacji.
Działania policji związane były z nadzorowanym przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga śledztwem dotyczącym "szeregu przestępstw", do których miało dojść podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2018 r. - przekazał PAP prok. Norbert Wolański.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blokada centrum Warszawy. Aktywiści z Ostatniego Pokolenia przykleili się do jezdni
Śledczy szukają osoby, która podczas marszu wyraziła groźbę karalną pod adresem innej osoby i zajmują się kilkoma hasłami, jakie podczas zgromadzenia mieli na transparentach i skandowali uczestnicy marszu. Według prokuratury czyny te odpowiadają znamionom przestępstw z art. 119 par. 1 (dotyczy stosowania przemocy lub groźby wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej), art. 126 a Kodeksu karnego (nakłanianie do czynu zabronionego) i art. 190 par. 1 Kodeksu karnego (groźba pod adresem drugiej osoby).
Protest przed budynkiem stowarzyszenia
Na chodniku przed wejściem do budynku, w którym działa stowarzyszenie, w środę po południu stało w upale kilkanaście biorących udział w proteście osób. Do megafonu skandowali hasła.
Obok kamienicy stał radiowóz, policyjne samochody znajdowały się też w sąsiednich uliczkach.
- Wystarczyło odezwać się do prezesa stowarzyszenia, nie byłoby problemu ze współpracą z organami ścigania. Nie ma sensu robić czegoś takiego, to tylko szopka polityczna na użytek medialny - stwierdził Adam Leszczyński, rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej,
Na miejscu poseł Konfederacji
Czynnościom policji - w ramach interwencji poselskiej - przyglądał się poseł Konfederacji Krzysztof Mulawa, który w przeszłości był wolontariuszem straży Marszu Niepodległości. W trakcie przesłuchania polityk publikował w mediach społecznościowych zdjęcia ze środka, dokumentujące pracę funkcjonariuszy.
- Policja przewierciła już trzy zamki. Prokuratorzy i policja chcą rekwirować także rzeczy, które mają logo innej organizacji niż Marsz Niepodległości lub zakupionych po 2018 r. - powiedział.
"Prokuratura działa na podstawie przepisów prawa"
W związku z tą samą sprawą również w środę odbyło się przeszukanie w domu byłego lidera stowarzyszenia Roberta Bąkiewicza. O przeprowadzonym u niego przeszukaniu poinformował dziś także były szef straży Marszu Niepodległości Mateusz Bożydar Marzoch, obecnie asystent wicemarszałka Sejmu z Konfederacji Krzysztofa Bosaka.
Robert Bąkiewicz pojawił się w środę przy ul. Stawki i w rozmowie z dziennikarzami ocenił, że działania policji to "próba zastraszania Marszu Niepodległości". Wcześniej w serwisie X napisał, że dzisiejsza aktywność policji to polityczna zemsta na zlecenie Donalda Tuska.
- Prokuratura działa na podstawie przepisów prawa. Jeśli są podstawy do wszczęcia działań, jest to obowiązkiem prokuratury - odniósł się do tych zarzutów w rozmowie z PAP prok. Woliński.
Przed godz. 16 prezes zarządu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Bartosz Malewski poinformował w serwisie X, że czynności policji dobiegają końca, ale sporządzane są jeszcze zastrzeżenia. "Mamy ich sporo!" - napisał.
Czytaj też: