Polański wciąż ucieka
Reżyser Roman Polański wystąpi za pośrednictwem łącza wideo na rozprawie przed londyńskim sądem, który rozpatruje jego pozew o zniesławienie - poinformował Reuters. Procedura ta ochroni Polańskiego przed groźbą ekstradycji do USA, skąd wyjechał w 1977 roku, uchodząc przed skazaniem za czyn nierządny z nieletnią.
71-letni obecnie reżyser złożył w Anglii pozew o zniesławienie przeciwko amerykańskiemu magazynowi "Vanity Fair", który zarzucił mu uwodzenie związanej z innym mężczyzną kobiety. Jednak w razie osobistego stawiennictwa przed sądem Polańskiemu groziłaby ekstradycja do USA, gdzie w 1977 roku sąd uznał go winnym obcowania płciowego z 13-letnią dziewczynką.
Zanim ogłoszono wyrok, oskarżony schronił się Francji i od tego czasu dla amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości jest "uciekinierem spod prawa". Między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią obowiązuje umowa o wzajemnym przekazywaniu osób ściganych przez prawo.
Według zamieszczonego w "Vanity Fair" w lipcu 2002 roku artykułu, Polański złożył pewnej "szwedzkiej piękności" niedwuznaczną propozycję w 1969 roku w nowojorskiej restauracji, w drodze na pogrzeb swej zamordowanej żony Sharon Tate.
Obie strony sporu potwierdzają obecnie, że Polański nie był przed pogrzebem w tej restauracji, ale znalazł się tam w trzy lub cztery tygodnie po zabójstwie Tate. Adwokaci reżysera utrzymują jednak, że nie wydarzył się tam żaden incydent, podobny do opisanego w "Vanity Fair". Mimo to czasopismo nadal broni ogólnej prawdziwości zawartych w artykule informacji.
Polański postanowił dochodzić swych praw przed sądem angielskim, bowiem tamtejsze ustawodawstwo jest bardziej przychylne dla ofiar pomówień niż przepisy amerykańskie.
W ubiegłym roku angielski sąd apelacyjny nie zgodził się, by Polański składał zeznania w sprawie pozwu za pośrednictwem łącza wideo z Paryża - gdzie obecnie mieszka. Jeden z trzech członków składu orzekającego, lord Jonathan Parker, oświadczył wówczas, że sądu nie można traktować jako gwaranta bezpieczeństwa przestępcy. Decyzję tę uchyliła jednak w lutym bieżącego roku najwyższa brytyjska instancja sądownicza - Izba Lordów.
Jak się oczekuje, rozpoczęta w poniedziałek rozprawa potrwa około tygodnia. Reuter przewiduje, iż ze względu na rozgłos sprawy i osoby świadków - jak aktorka Mia Farrow i siostra Sharon Tate, Debra - publiczność szczelnie zapełni salę sądową.