"Polakowi to ja nie muszę". Awantury o niemieckie kontrole na granicy
Mieszkańcy Zgorzelca mają dość korków wywołanych kontrolami granicznymi wprowadzonymi przez niemieckie służby. Burmistrz miasta jest bezradny. Na moście granicznym dochodzi już do pyskówek z niemieckimi funkcjonariuszami.
- 7 stycznia Zgorzelec był kompletnie nieprzejezdny. Taka sytuacja jest nie tylko uciążliwa w zwykłych życiowych sprawach. Sądzę, że to utrudni dotarcie na czas karetkom oraz straży pożarnej. To powoduje bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia mieszkańców miasta - relacjonuje nam Tomasz, mieszkaniec Zgorzelca.
- To się powtarza regularnie. Nie można dojechać do sklepu, do szkoły, do pracy. Zastanawia mnie, czemu nikt z rządzących, zarówno w Zgorzelcu, jak i rządzie, nic z tym nie robi? - oburza się rozmówca WP.
Jakub, Polak mieszkający w Görlitz (tuż za polsko-niemiecką granicą) relacjonuje, że 2 stycznia wieczorem Zgorzelec był tak zakorkowany, że nie mógł wrócić z dziećmi do domu. Porzucił samochód po polskiej stronie, wraz z żoną i maluchami poszli na piechotę. - Mieszkam w Görlitz, ale robię zakupy czy nawet chodzę do paczkomatu po polskiej stronie. Kiedy pojawia się korek, nie sposób pokonać kilkuset metrów, a proponowane rozwiązanie, aby jechać z centrum jednego miasta do centrum drugiego przez przejście graniczne oddalone o 12 km, nie jest według mnie poważne - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zgorzelec. Mieszkańcy mają dość niemieckich kontroli
W Zgorzelcu rośnie oburzenie na działania niemieckich służb, które 16 października wprowadziły kontrole na polsko-niemieckiej granicy - konkretnie autostradzie A4. Przypomnijmy: niemieccy funkcjonariusze sprawdzają, czy auta jadące do Niemiec wiozą migrantów, poruszających nielegalnym szlakiem przez Rosję, Białoruś i Polskę.
Na autostradzie auta muszą zwolnić przed patrolami, następnie powstaje korek. Jego skutkiem jest potok aut, zjeżdżających z głównej drogi, aby pokonać granicę mostem w centrum Zgorzelca. Następnie auta te zaczynają blokować wszystkie uliczki prowadzące do wejścia na most graniczny. Również na moście odbywają się kontrole wybranych auta. W ten sposób dochodzi do blokady całego miasta.
"Niech Bóg ma nas, mieszkańców Zgorzelca, w swojej opiece. Kontrole przedłużone do 15 marca 2024!" - piszą na Facebooku mieszkańcy i klną w obu językach. Według naszych rozmówców, gdy blokowane są boczne uliczki Zgorzelca, dochodzi do awantur z ich mieszkańcami, którzy sami nie mogą już wyjechać spod domu. Na Facebooku kierowcy ostrzegają się, że na niektórych ulicach rozrzucane są gwoździe pod koła aut objeżdżających korek.
Jeden z Polaków opisuje, jak złożył skargę na skandaliczne niemieckich policjantów: - W listopadzie zostałem zatrzymany na moście i poproszony o zjechanie na pobocze. Po okazaniu swoich dokumentów, poprosiłem policjanta o okazanie jego legitymacji służbowej. W odpowiedzi usłyszałem "Polakowi nie muszę nic pokazywać". Jeden z funkcjonariuszy powiedział mi, że jeżeli dalej będę zadawać takie pytania, "to przestaną być tacy mili" - relacjonuje rozmówca WP.
Za zachowanie niemieckich policjantów złożył w komisariacie w Sankt Augustin. Następnie dowiedział się, że postępowanie zostało zawieszone. To z powodu skargi policjanta na zachowanie kontrolowanego.
Burmistrz Zgorzelca: nie możemy zabronić sąsiadom
- Burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz już kilkukrotnie poruszał temat utrudnień komunikacyjnych, które są skutkiem kontroli granicznych. Pisał w tej sprawie do premiera Saksonii Michaela Kretschmera, rozmawiał z nadburmistrzem Goerlitz Octavianem Ursu i szefem policji federalnej w Ludwigsdorfie - komentuje dla WP Renata Burdosz z Urzędu Miasta w Zgorzelcu.
- Dzięki tym rozmowom udało się doprowadzić do zmiany sposobu kontrolowania, dzięki czemu ruch na moście granicznym w mieście już nie jest zatrzymywany, a jedynie spowolniony. Szukamy wspólnie rozwiązań problemu. Będziemy też kontaktować się w tej sprawie z polskim MSZ. Musimy prosić o pomoc, bo jako samorząd nie mamy wpływu na decyzje o kontrolach granicznych u naszych sąsiadów - dodaje urzędnik.
Władze miasta apelują do kierowców, aby w przypadku korków na autostradzie A4, pamiętali o tym, że Zgorzelec nie jest jedyną alternatywą. - Most graniczny w naszym mieście znajduje się w samym centrum miasta i zwiększony ruch samochodowy bardzo szybko blokuje miasto. W efekcie zamiast stać na autostradzie, będą stać w mieście, w gigantycznym korku. Tymczasem w odległości 12,5 km, czyli kilku minut jazdy od Zgorzelca, znajduje się przejście w Radomierzycach, do którego można dojechać obwodnicą. Na tym przejściu ruch jest zazwyczaj niewielki - dodaje Burdosz.
Podkreśla, że lokalna policja także działa w ten sposób, aby w razie zatoru na autostradzie kierować ruch na sąsiednie przejścia graniczne.
Z tym samym problemem borykają się władze granicznych miast Świecko i Słubice. Skargi i problem korków na granicy polsko-niemieckiej dostrzegł też niemiecki parlament. Rozwiązanie tej kwestii powinno być jednym z pierwszych kroków na drodze odbudowy wzajemnych stosunków obustronnych, przyznaje Knut Abraham niemiecki dyplomata i poseł do Bundestagu w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Musimy rozwiązać problem korków na granicy szczególnie we Frankfurcie czy Świecku. To są kwestie praktyczne, które z odpowiednim nastawieniem możemy rozwiązać. Sytuacja jest ważna także z punktu widzenia gospodarki - zadeklarował niemiecki polityk.
Strona niemiecka uważa, że kontrole na granicy są konieczne dla ograniczenia napływu migrantów. W połowie grudnia federalne ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało o przedłużeniu stacjonarnych kontroli na granicach Niemiec z Polską, Czechami i Szwajcarią do 15 marca.
Jak wyjaśniła szefowa niemieckiego MSW Nancy Faeser, kontrole są skutecznym środkiem w walce przemytnikami ludzi i nielegalną migracją. - Wprowadzone przez nas środki działają - skomentowała Faeser, informując, że w listopadzie liczba nielegalnych wjazdów do Niemiec spadła o 7,3 tys.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski