Polityka"Polaków nie stać na przegraną Platformy"

"Polaków nie stać na przegraną Platformy"

Nie ma z kim przegrać wyborów parlamentarnych. Nie ma innej siły niż Platforma, której Polacy mogliby spokojnie powierzyć rządy. A i Polaków nie stać na naszą przegraną - mówi w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" premier Donald Tusk.

"Polaków nie stać na przegraną Platformy"
Źródło zdjęć: © AFP | JOHN THYS

20.09.2010 | aktual.: 20.09.2010 11:56

"Preferuję politykę, która zapewnia ciepłą wodę w kranie"

- W dzisiejszym świecie największym dobrem dla państwa jest stabilność. My nie jesteśmy partią wizjonerów. Nie zaproponujemy nikomu radykalnych zwrotów i romantycznych rewolucji. Naszym zadaniem jest krok po roku, bez szaleństwa robić swoje, budować modernizować i dbać o bezpieczeństwo - mówi Donald Tusk "Wprostowi".

Jak dodaje, póki będzie obecny w życiu publicznym, będzie preferował politykę, która gwarantuje, jak niektórzy mówią złośliwie, ciepłą wodę w kranie. - Bo wielu wita to z uznaniem, że jest wreszcie silna partia, która jest powściągliwa i skromna, jeśli chodzi o narzucanie ludziom wielkich celów, która daje za to wielką stabilizację - stwierdza premier.

Jego zdaniem, na obecnej scenie politycznej PO nie ma się czego obawiać. - Spójrzmy, jaka jest dziś konkurencja wobec Platformy. Z jednej strony lewica, która nie ma pomysłu na Polskę, ale ma pomysł na bojowy antyklerykalizm. Z drugiej mamy PiS - formację silniejszą niż SLD, więc groźniejszą. I jednocześnie zupełnie bez pomysłu, co zrobić, by Polakom było lepiej - stwierdza Tusk. Jak dodaje, PiS jest dziś formacją rozedrganą emocjonalnie. I nawet jeśli wielu Polaków odczuwa emocjonalną solidarność z Jarosławem Kaczyńskim, to bardzo niewielu chciałoby, żeby rządził Polską. - Ewentualne alternatywy dla Platformy mogą więc oznaczać dla Polski bardzo poważne kłopoty - mówi premier.

Jednocześnie, odnosząc się do obecnej sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości Donald Tusk zaznacza, że jest ostatnim, który lekceważyłby konkurentów, szczególnie Jarosława Kaczyńskiego. - Nie zgadzam się z opiniami, że jakieś szaleństwo dopadło Kaczyńskiego i że PiS lada dzień zejdzie ze sceny - mówi premier. Dodaje, że Kaczyński ma dużą zdolność mobilizowania ludzi przez budzenie negatywnych emocji - wywołuje to, co jest lękiem, czasem histerią, czasem obsesją. - Przed taką polityką trzeba Polaków chronić - stwierdza szef rządu.

SLD to "infantylny radykalizm", ale koalicja byłaby możliwa

Odnosząc się z kolei do lewicy Tusk mówi, że SLD jest dziś partią infantylnego radykalizmu. - Zobaczyli, że krzyż budzi emocje. Ludzie zebrali się na Facebooku i zrobili happening. SLD uznał, że oni też sobie pod krzyżem pokrzyczą. Jeśli formacja, która ma jakieś ambicje, uważa, że to jest moment zwrotny, to wydaje mi się to dziecinne - mówi premier. Jednocześnie przyznaje, że mimo tych wad, możliwa jest koalicja z Sojuszem, chociaż wolałby dalej współpracować z PSL i Waldemarem Pawlakiem.

"Powstało polityczne zamówienie na licytację kwestii upamiętniania ofiar tragedii smoleńskiej"

Odnosząc się z kolei do kontrowersji wokół upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej Donald Tusk mówi: - Najwyższy czas powiedzieć, że powstało polityczne zamówienie w środowisku politycznym Jarosława Kaczyńskiego, aby w tej kwestii nieustannie licytować. Mnie przekonuje przykład Jana Pawła II, który - gdy dowiedział się, że powstaje jego kolejny pomnik - powiedział, że większą satysfakcją będzie dla niego budowanie czegoś dla żywych jego imienia. Może warto pomyśleć o tym, jak pamiętać prezydenta i inne ofiary katastrofy, by nie politycy mieli z tego urobek, ale abyśmy wszyscy mieli poczucie, że naprawdę pamiętamy? - sugeruje szef rządu.

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (981)