Polak zmarł w Egipcie - szpital nie chce oddać ciała
Cała Polska jest wstrząśnięta historią Pawła Surowca, polskiego turysty z Białegostoku, który zmarł nagle na wylew podczas wakacji w Egipcie, a teraz przyjaciele zbierają pieniądze, żeby wykupić jego ciało.
31-letni prezenter dyskotekowy i organizator okolicznościowych przyjęć, wybrał się do Hurghady wraz z żoną. Jak relacjonowała kobieta, podczas ostatniego dnia pobytu, tuż po wyjściu z basenu, źle się poczuł. Zdrętwiała mu noga. Usiadł na leżaku. Żona podejrzewała, że dzieje się coś złego. Wezwano karetkę. Mężczyzna od ośmiu lat żył ze wszczepioną zastawką. Przyjmował leki zmniejszające krzepliwość krwi, co powodowało, że ryzyko wystąpienia wylewu było u niego większe niż u ludzi w pełni zdrowych.
Być może jednak pana Pawła udałoby się uratować, gdyby Egipcjanie zapewnili błyskawiczną pomoc. Niestety, do szpitala zawiozła Polaka zwykła karetka, w której nie było możliwości reanimowania pacjenta. Po dziewięciu dniach walki o życie Paweł Surowiec zmarł.
Po tragedii zaczęły się kłopoty. Okazało się, że ubezpieczenie turystów nie obejmowało leczenia chorób przewlekłych. Mieli wykupiony tylko pakiet podstawowy. Tymczasem szpital uzależnił wydanie ciała turysty od wpłaty ok. 60 tys. złotych za jego hospitalizację. Rodzina nie miała tych środków. Biuro podróży "Viva Club" z Chorzowa i Towarzystwo Ubezpieczeniowe Europa uznały, że nie mają obowiązku płacić za leczenie. Dodatkowo około 20 tysięcy złotych będzie kosztowało sprowadzenie zwłok turysty do kraju.
Do akcji włączyli się więc przyjaciele i znajomi pana Pawła, którzy za pośrednictwem mediów i strony internetowej zaczęli zbierać pieniądze.
- Zebraliśmy już 40 tys. złotych, ale zbieramy dalej. Połowę tej sumy już przesyłamy do Egiptu, bo dyrekcja szpitala po interwencji naszego konsula wyda ciało Pawła. Musimy jednak wpłacić kolejne raty - relacjonuje Kamil Bieryło, który zainicjował akcję.
Tragedia rodziny z Białegostoku jest dla wszystkich turystów srogą nauczką.
- Prawda jest taka, że sami powinniśmy dbać o nasze zdrowie i dla własnego dobra przewidywać różne okoliczności - mówi dr Andrzej Lekston, kardiolog ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Dodaje jednak, że każdy przypadek jest inny.
- O szczegółach dotyczących okoliczności wystąpienia wylewu wypowie się biegły sądowy. Nam zależy tylko na jak najszybszym sprowadzeniu ciała Pawła - wyjaśnia Kamil Bieryło.
- Nie znam wszystkich okoliczności sprawy, bardzo współczuję rodzinie, ale jeśli potwierdzą się informacje, że umowa dotyczyła tylko pakietu podstawowego, to biuro podróży nie może być adresatem roszczeń - mówi Grzegorz Chmielewski, prezes śląskiego oddziału Polskiej Izby Turystyki. - Jako wieloletni praktyk chciałbym dodać, że pracownicy prowadzonego przeze mnie biura podróży zawsze informują klientów o możliwości dodatkowego ubezpieczenia od następstw chorób przewlekłych, ale turyści bardzo rzadko się na nie decydują. My zaś nie możemy żądać, by klient udowodnił nam, że jest zdrowy. Po prostu ze swej strony powinniśmy zaoferować wszystkie możliwości i liczyć na odpowiedzialność wyjeżdżających.
Ubezpieczyciele współpracujący z biurami podróży oferują turystom pakiet ubezpieczeń. W jego skład wchodzi NNW (od następstw nieszczęśliwych wypadków), KL (koszty leczenia), OC (od szkody spowodowanej osobom trzecim - choćby w trakcie jazdy na nartach wodnych).
- Ubezpieczenie skierowane do osób wyjeżdżających w podróż zagraniczną lub krajową, głównie w celach turystycznych, obejmuje różne świadczenia, w zależności od wybranego przez ubezpieczonego zakresu - tłumaczą przedstawiciele "Warty".
Takie ubezpieczenie może pokryć m.in. koszty transportu zwłok do Polski. Turyści przewlekle chorzy mogą korzystać z możliwości rozszerzenia polisy o następstwa nieszczęśliwych wypadków powstałe w wyniku np. zawału serca i udaru mózgu czy chorób tropikalnych. W przypadku śmierci ubezpieczonego rodzina może dostać 50-100 proc. sumy ubezpieczenia. W podstawowym pakiecie może ona wynieść tylko 500 euro, ale możemy sobie wykupić polisę z gwarancją ubezpieczyciela dla kosztów leczenia do wielu tysięcy euro. Oczywiście w ślad za tym rośnie składka. Za tygodniowy pobyt rzadko jednak przekracza 100 złotych.
Wiele osób - nawet przewlekle chorych - nie ubezpiecza się jednak od ryzyka wystąpienia objawów choroby. Jak tłumaczą ubezpieczyciele, zgodnie z prawem mogą oni odmówić opłacenia kosztów, gdy przed wyjazdem lekarz zalecał choremu unikanie podróży lub gdy wypadek na wczasach był następstwem schorzenia przewlekłego, którego nie uwzględniliśmy podpisując umowę ubezpieczeniową. Oszczędność w tym przypadku może okazać się bardzo kosztowna.
Oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/DziennikZachodni