Polak służy w Legii Cudzoziemskiej. Zdradził, ile zarabia
Owiana tajemnicą i złą sławą: Legia Cudzoziemska. Kiedyś formacja słynąca z brutalności i rygoru, będącą schronieniem dla największych przestępców z całego świata, których kusiła żołdem i obietnicą nowego życia. Jaka jest dziś, i ile zostało z mitów krążących o niej? O tym rozmawiamy z Polakiem, który służy jako najemnik w Gujanie Francuskiej.
Oto #HIT2019. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Co ci grozi za ten wywiad?
W Polsce moja praca zostałaby uznana chyba za wykroczenie, ale nikt tego nie ściga. Nie znam przypadku, by kogoś skazali za to, że jest w Legii Cudzoziemskiej.
Zgodnie z prawem, jeśli nie poinformowałeś ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji oraz obrony, gdzie służysz, grozi ci do pięciu lat więzienia. Kilka lat temu skazano Polaka na półtora roku w zawieszeniu za służbę w Legii Cudzoziemskiej.
Miałem kilka razy kontakt z polskimi urzędami i policją. Nigdy nie robili problemu z tego, gdzie służę. Chyba uznali, że to niska szkodliwość. Odkąd Polska jest w NATO, a Legia Cudzoziemka podlega armii francuskiej, przestaliśmy być uznawani za tych, którzy zdradzili swój kraj na rzecz służby w obcej armii.
Jak mogę cię przedstawić?
Kacper. Mam też drugię imię, jakie nadano mi po wstąpieniu do Legii Cudzoziemskiej, ale nie moge go ujawniać.
Masz teraz dwie tożsamości?
Po wstąpieniu do Legii Cudzoziemskiej nadają nową tożsamość. W przypadku Polaka imię jest wybierane na chybił-trafił ze słownika francusko-polskiego. Jestem starszym szeregowym Legii Cudzoziemskiej. Od dwóch lat w służbie. Mam 21 lat.
Nowe imię i nazwisko masz na zawsze?
Na szczęście niedługo wrócę do prawdziwego. Wystarczy, że dostarczę akt urodzenia i będę mógł wrócić do prawdziwej tożsamości. Losowanie imion często prowadzi do śmiesznych sytuacji. Kto chciałby się nazywać "żywica" albo "kredens"?
A jak jest z nowym nazwiskiem?
Gdy byłem przyjmowany do służby, z listy polskich nazwisk wybrali mi nowe, na tę samą literę, na jaką mam prawdziwe. Z imieniem jest tak samo.
Jak trafiłeś do Legii Cudzoziemskiej?
W Polsce odbywałem zwykłą służbę wojskową. Zależało mi na tym, by wyjeżdżać na misje, dlatego chciałem wstąpić do jednostki specjalnej. Tyle że rekrutacja do takich jednostek odbywała się w styczniu, a ja skończyłem służbę we wrześniu. Nie chciałem mieć tak długiej przerwy i zacząłem szukać innych opcji. Trafiłem na informacje o Legii Cudzoziemskiej. Zainteresowało mnie to i już dwa dni po zakończeniu służby w Polsce kupiłem bilet do Paryża. Tam jest jeden z trzech punktów przyjmowania na służbę.
Kto może się zgłosić?
Każdy mężczyzna, który skończył 17,5 roku i nie ma jeszcze 40 lat. Z wyjątkiem tych, którzy mają obywatelstwo Francji. Ale i to nie jest przeszkodą, bo łatwo uzyskać paszport Belgii lub Kanady.
Jak przebiega rekrutacja?
Po przybyciu na miejsce trzeba pokazać dowód osobisty. Żołnierz sprawdza obywatelstwo i przyprowadza osobę, która mówi w tym samym lub podobnym języku, np. Słowaka, Czecha. Najpierw zaprowadzili mnie do małej salki, gdzie musiałem wypełnić test na inteligencję. 10 prostych pytań, by sprawdzić czy wszystko ze mną dobrze. Później musiałem się podciągać na drążku. W Legii norma to 10-12 powtórzeń, ale i tak każą robić tyle, ile się tylko da. Zrobiłem 20.
Kolejny etap?
Następnego dnia były testy medyczne. Lekarz szukał blizn na ciele. Operacje kręgosłupa czy bioder raczej dyskwalifikują. Te organy muszą być zdrowe z racji obciążeń przy skokach spadochronowych. Jeśli lekarz uzna, że jest dobrze, otrzymuje się nowe imię i nazwisko oraz datę urodzenia.
Bardzo ją zmieniają?
Dzień i miesiąc przesuwa się o jeden do przodu. Czyli jak ktoś się urodził 21 stycznia, to teraz ma nową datę 22 luty. Rok zostaje bez zmian. Po kolejnych dwóch dniach był dentysta. To bardzo ważne badanie. Osoba, która ma mniej niż 90 proc uzębienia odpada. Ma to związek z bezpieczeństwem przy skokach spadochronowych.
Sporo osób odpada?
Najwięcej przy następnym etapie, którym jest beep test. Trzeba biec od sygnału dźwiękowego do sygnału, które są w coraz krótszych odstępach. By przejść dalej, trzeba uzyskać siódmy poziom. Potem znów jest podciąganie na drążku. No i w końcu ogłoszenie listy osób, które przechodzą dalej.
W Legii zawsze było dużo przestępców. Panowała opinia, że to najlepsza droga ucieczki przed więzieniem. Przeszłość kryminalna jest weryfikowana?
Dopiero na późniejszym etapie rekrutacji. Do Legii Cudzoziemskiej nie przyjmą tylko osoby poszukiwanej przez Interpol. Inne przestępstwa nie dyskwalifikują. Jeśli ktoś popełnił zbrodnię i w krótkim czasie zgłosił się do nas, zostanie przyjęty, bo nie będzie jeszcze figurował na liście poszukiwanych.
A jeśli Legia się po pewnym czasie zorientuje, że Interpol go szuka?
Tak było z jednym Polakiem. Trafił do Legii, a gdy wyjeżdżał na misję zagraniczną, w czasie kontroli na lotnisku, okazało się, że jest poszukiwany za poważne przestępstwo. Od razu zleciały się służby.
Legia musiała go oddać?
Legia ma tak wysoką pozycje i wpływy, że nie musi tego robić. Polak pozostał w służbie, ale trafił na dłuższy czas do naszego więzienia za to, że zataił informację o przestępstwie.
Co jeszcze dyskwalifikuje w czasie rekrutacji?
W czasie szczegółowych testów medycznych lekarz wykonuje rentgen całego ciała. Jeśli znajdzie śruby w kościach lub metalowe płytki – odpadasz. Masz skoliozę – odpadasz. To samo z cukrzycą i wszystkimi chorobami przewlekłymi. Sprawdzają też wzrok, słuch i krew.
Narkotyki?
Jeśli przed zrobieniem testu na narkotyki, który jest obowiązkowy, przyznasz, że kiedyś zażywałeś, to nie odpadniesz.
Który element jest najtrudniejszy w rekrutacji?
"Gestapo". Tak nazywamy rozmowę z żołnierzem, która trwa od dwóch do sześciu godzin. Trzeba mówić prawdę i tylko prawdę. Jeśli miało się problemy z prawem, trzeba o tym powiedzieć. Za kłamstwo można wylecieć. Prowadzący rozmowę zabiera telefon i przegląda Facebooka oraz wiadomości na Messengerze. Nie zna polskiego, ale sprawdza, czy nie ma zbyt wielu rozmów, zdjęć z tym samym mężczyzną. Homoseksualiści nie są przyjmowani do Legii Cudzoziemskiej.
Dlaczego?
W sumie nie ma żadnego oficjalnego wytłumaczenia.
Co jeszcze sprawdza żołnierz?
Przegląda profile znajomych, sprawdzając, czy nie ma tam podejrzanych osób, powiązanych z terroryzmem. Pyta o miejsce zamieszkania. Wpisuje miasto w przeglądarkę i wypytuje o szczegóły. Gdy powiedziałem, że często ćwiczyłem w Polsce na siłowni, poprosił o jej adres i zweryfikował czy na pewno istnieje. Wypytywał o szczegóły techniczne rosomaka, bo chciał sprawdzić czy na pewno służyłem w polskim wojsku. Na koniec rozmowy stwierdził, że mówiłem prawdę. Potem moją przydatność do służby sprawdzała psycholog.
Kolejna rozmowa?
Tak, ale o wiele krótsza. Trwała pół godziny. Padały pytania o to, czy zauważam śpiew ptaków, zachód słońca. Na szczęście tłumaczem był Polak, który bardzo mi pomógł. Gdy padło jakieś pytanie, po polsku mówił mi od razu jak mam odpowiedzieć. Psycholog znała tylko francuski.
Jaka jest właściwa odpowiedź na pytanie o śpiew ptaków?
"Nie". Żołnierz nie może być rozkojarzony. Musi się skupiać na celu, na pracy. Po dwóch dniach ogłaszają nazwiska osób, które są wstępnie przyjęte. Otrzymuje się wówczas mundur z czerwoną opaską i można zaczynać czteromiesięczne szkolenie w Castel.
Legia Cudzoziemska słynęła ze strasznego rygoru, nawet bicia w czasie szkoleń. Nadal tak jest?
Bywa bardzo ciężko. Śpi się po 2-3 godziny, czasem wcale. Ale odkąd Legia została wcielona do francuskiej armii, przemoc jest zabroniona. Zdarzy się czasem, że kapral da uderzenie budzące, ale nie jest to nic strasznego. Dopuszczalne kary to pompki, fikołki, czołganie. To bardzo wyczerpujący czas. Ogromny wysiłek fizyczny i mało jedzenia. Gdy zaczynałem szkolenie, ważyłem 110 kg. Po czterech miesiącach schudłem 25 kg. Byliśmy całkowicie odcięci od świata.
Jakie były ograniczenia?
Zabrali nam telefony. Nie było żadnego kontaktu z rodziną. Zero telewizji, internetu. Całkowity zakaz jedzenia słodyczy i picia alkoholu, bo legionista musi być w dobrej formie. Na szczęście później te zakazy znikają.
Można pić alkohol?
Oczywiście. Można się nawet upijać co wieczór, byle tylko być rano w formie. Nie raz widziałam kogoś na służbie po alkoholu. Jedne zakazy znikają po tym szkoleniu, ale obowiązują inne.
Jakie?
Przez pierwsze pięć lat służby nie można się ożenić, kupić samochodu, mieszkania, domu. Jest zakaz chodzenia w cywilnym ubraniu. Nawet do baru musiałem chodzić w stroju galowym.
Jak on wygląda?
Beżowe spodnie i biała koszula. Ubranie cywilne to też nie może być byle co. Zakazane są koszulki na ramiączka. Gdy założyłem krótkie dresowe spodenki, patrzyli krzywo, bo uznali, że są zbyt obcisłe. Dopuszczalna jest koszulka z krótkim rękawem i jeansy.
Nie ma chyba ograniczeń w kwestii tatuaży? Masz ich co najmniej kilkanaście.
Wielu legionistów robi sobie wzór charakterystyczny dla Legii – płomień, do tego kepi, czyli nakrycie głowy, i naramiennik, który noszę w czasie parady.
Co oznacza numer, który masz wytatuowany niżej?
To tzw. Matricule. Numer, który otrzymuje każdy legionista.
Jesteście przygotowywani do tego, że będziecie musieli strzelać do ludzi?
Szkolenie polega na tym, by wyrobić w nas działanie automatyczne. Żołnierz ma działać jak maszyna, zlokalizować zagrożenie i strzelić. Uczą nas, by wroga traktować nie jak człowieka, a jak cel. Odczłowiecza się go.
Jesteś na to gotowy?
Nigdy jeszcze do nikogo nie strzelałem. Myślę, że w sytuacji zagrożenia życia zareagowałbym automatycznie i po prostu strzelił.
Na czym polega obecnie twoja służba?
Jestem w regimencie w Gujanie Francuskiej. Zabezpieczamy tam teren, gdy jest planowany wystrzał rakiety kosmicznej, ale przede wszystkim wykonujemy misje w dżungli. Wyszukujemy wioski nielegalnych poszukiwaczy złota. Ludzi oddajemy w ręce policji, a wioskę palimy wraz ze wszystkimi sprzętami. Zostawiamy tylko ubrania dla dzieci. Dorosły przeżyje w dżungli bez odzieży, ale dziecko może mieć problem.
A jeśli zajdziecie coś wartościowego?
Czasem można znaleźć alkohol, laptopa czy fajną maczetę. Możemy to zabrać, ale wtedy trzeba będzie nieść na plechach kilka kilogramów więcej. Nasz ekwipunek i tak waży kilkanaście kilogramów.
Z jakimi zagrożeniami stykacie się w Gujanie Francuskiej?
W ramach przygotowania zabrali nas dwa razy do zoo. Legia ma trochę zwierząt, które udało się złapać w dżungli. Są jaguary, kajmany, świnki pekari, pająki, anakondy, skorpiony. Uczymy się, które z nich można zjeść, jak się przed nimi bronić, na co uważać.
Jak się bronić przed jaguarem?
Trzeba do niego podchodzić przodem i nigdy nie odwracać głowy, ponieważ atakuje szyję. Nie można jej odsłonić. Na szczęście w Gujanie występuje jeden na 50 kilometrów.
Co jecie w dżungli?
Polujemy na świnki pekari.
W jaki sposób?
Strzelamy albo łapiemy w pułapkę. Można też złapać kajmana czy złowić piranię.
Jak upolować kajmana?
Stojąc w rzece trzeba mu zaświecić w oczy latarką. Wtedy kajman się zatrzymuje. Wystarczy zadać cios maczetą lub zastrzelić. Mięso jest pyszne. To najlepsza rzecz, jaką jadłem. W Gujanie kajmany są pod ochroną, ale jak jesteśmy głodni to nic nas nie powstrzyma.
A jak brakuje zwierząt?
To je się wszystko, co się znajdzie. Niedawno odkryłem palmę, którą po ścięciu obiera się jak cebulę i w środku jest coś, co smakuje jak sałata. Są też małe szyszki, które w środku mają kuleczki. Po ugotowaniu smakują jak ziemniaki.
Macie ze sobą przyprawy?
Jeśli dobrze zbudujemy biwak, to czasem dowódca w nagrodę daje nam sól.
Ile zarabiasz?
Z premiami miesięcznie wychodzi średnio 2500 euro. Wszystkie pieniądze mam dla siebie, bo od Legii dostaję ubrania, jedzenie spanie. Taka kwota w zupełności wystarcza. Zarobki w Legii zaczynają się od 1300 euro. Po 19 latach można liczyć na emeryturę, która jest zależna od stażu i stopnia. Sięga około 1000-1500 euro.
Dużo jest Polaków w Legii Cudzoziemskiej?
Jeszcze 20 lat temu co trzeci legionista był Polakiem. Kusił ich francuski paszport. Po pięciu latach porzucali służbę i bez problemów mogli podróżować po świecie. Teraz, gdy granice nie są problemem, Polaków jest dużo mniej. Po tamtych czasach została jednak pamiątka. W Legii mówimy łamanym francuskim. Jak rozpoznać, że ktoś mówiący po francusku, jest lub był w Legii? Jako przecinka używa polskiego "kurwa".
Służysz nie dla polskiego wojska, a dla obcej armii. Dla wielu osób to zdrada.
Polska i Legia Cudzoziemska jako część armii francuskiej są w NATO. Jesteśmy jednym wojskiem.
A gdyby wybuchł konflikt Polska-Francja?
Natychmiast pojechałbym do Polski, by bronić mojego kraju.
Jak by to potraktowała Legia?
Jako dezercję.
Co za to grozi?
Nic. Jeśli nie wrócisz z urlopu w ciągu 30 dni, znikniesz, uznają, że odszedłeś, i tyle.
A za spóźnienie coś grozi?
Więzienie, które nazywamy "tol". Kara to zazwyczaj tydzień, dwa, miesiąc. Odpoczywa się wtedy w specjalnym pomieszczeniu, zamkniętym na klucz w ciągu nocy. W ciągu dnia ukarany żołnierz sprząta regiment, a ubiór ma odwrócony na druga stronę, by nie było widać, jaki ma stopień wojskowy.
Za co są kary?
Za wszystko. Od poważnych jak zgubienie broni, po krótkie, gdy na przykład skrzywisz się w reakcji na rozkaz, z którym się nie zgadzasz. Poza tym, traktują nas jak dzieci. Trzeba pytać o wyjście na siku. To przejawia się nawet w języku. Jedzenie nazywamy "tama-tama", spanie "do-do", a sikanie "pi-pi", no i "ka-ka", wiadomo.
Jak rodzina przyjęła to, że wstąpiłeś do Legii Cudzoziemskiej?
Mamie na początku było ciężko, bo to niebezpieczne zajęcie. Cały czas mam jednak ogromne wsparcie. Utrzymujemy stały kontakt przez internet. Byłem teraz miesiąc w Polsce na urlopie. Kolejny, dwutygodniowy, będę miał w okolicy świąt. Wokół Legii narosło sporo mitów, ale na szczęście moja rodzina i znajomi wiedzą jak jest naprawdę. Zazwyczaj ludzie myślą, że biegamy z bronią jak Rambo, Legia to obóz sportowy, a w wolnym czasie legioniści chodzą na dziwki. Prawda wygląda tak, że przez pierwszy rok służby głównie się sprząta. Nikt nie zostaje od razu komandosem.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl