Polak przetrzymywany w przeludnionym areszcie w Tajladnii wraca do domu
- Udało się! - nie kryje radości Arkadiusz, przyjaciel Tomasza, który jest więziony w Tajlandii. Przyspieszono procedury deportacyjne i mężczyzna, który w niehumanitarnych warunkach spędził ponad pół miesiąca, we wtorek ma być już w Polsce.
08.02.2019 | aktual.: 08.02.2019 18:46
- Dziękujemy. Udało się, też dzięki pani - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską Arkadiusz, w imieniu swoim i rodziny oraz przyjaciół Tomasza, który właśnie dowiedział się, że jeszcze kilka dni i będzie mógł opuścić tajlandzki areszt. Jak zaznacza, to szum wokół sytuacji, w jakiej znalazł się jego kolega, sprawił, że sprawy potoczyły się szybciej.
Przypomnijmy, że Tomasz, będąc na wakacjach w Tajlandii, został zatrzymany do rutynowej kontroli podczas jazdy skuterem. Jak powiedział nam Arkadiusz, policjanci podrzucili mu gram marihuany i zabrali do celi.
- Nie wiemy, o co chodzi. Statystyki? Łapanie na chybił trafił? Za jakąkolwiek informację musieliśmy płacić łapówki. Tomek nie mówi po angielsku, zostałem jego tłumaczem. Skontaktowaliśmy się z ambasadą i tutejszym adwokatem. Po dwóch dniach udało się chłopaka wydostać za kaucją w wysokości 2500 batów tajskich. Dostał dozór policyjny do rozprawy głównej. Czekaliśmy w napięciu, nikt nie chciał nam udzielić żadnej informacji, co go czeka - mówił.
"Z Tomkiem było coraz gorzej"
Tomasz miał zostać deportowany. - Okazało się, że czeka się na to minimum cztery tygodnie, a nie dwa dni, jak nas wcześniej zapewniał adwokat. Powodem jest biurokracja. Dowiedzieliśmy się od innego adwokata, że linie lotnicze muszą wyrazić zgodę na zabranie Tomka i wyznaczyć konkretny lot. A to trwa od czterech tygodni do kilku lub kilkunastu miesięcy, bo linie nie chcą takiej zgody wyrażać. To jest horror - tłumaczył Arkadiusz.
Alarmował o tragicznych warunkach, w jakich znajduje się jego przyjaciel. Podkreślał, że stan psychiczny Tomasza pogarsza się z każdym dniem.
Zobacz także
- Jest przetrzymywany na wyspie Koh Samui w przeludnionej celi z 50 innymi skazanymi. - Koszmar. Jest więziony w tragicznych warunkach z przestępcami z Birmy. Na więźnia przypada 0,5 m2, nie ma okien, jest straszny zaduch, nie dostają wody, jedzenie to 3x dziennie garstka suchego ryżu. Łamane są wszystkie prawa człowieka. A to jeszcze nic. Toaleta to dziura w ziemi, z której wypływają fekalia i wychodzą węże, w dodatku za skorzystanie z niej pobierana jest opłata przez tamtejszą mafię. Tak, w więzieniu rządzi mafia. Policjanci z nożami doprowadzają nowych skazanych. Noce są najgorsze. Gasną światła i rozpoczyna się jeszcze większe piekło, krzyki, bójki - opisywał Arkadiusz.
Koszmar Tomasza dobiega końca. - Wraca do domu! We wtorek będzie w Polsce, dziękujemy - powiedział Arkadiusz. Po pierwszym tekście o sytuacji Tomasza zgłosiło się do nas kilku Polaków mieszkających w Tajlandii, by pomóc mężczyźnie. Arkadiusz zdradził, że w sprawę zaangażował się też Przemysław Saleta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl