Artur Ligęska w więzieniu w Emiratach Arabskich. "Został skazany na dożywocie, pomóżcie"
W Polsce robił karierę w branży fitness. Od dziewięciu miesięcy Artur Ligęska przebywa w więzieniu w Emiratach Arabskich. Teraz jego bliscy alarmują, że został skazany na dożywocie i proszą o pomoc. On sam również nagrał wiadomość z apelem.
04.02.2019 | aktual.: 04.02.2019 07:25
Wraca sprawa Polaka przebywającego w więzieniu w Emiratach Arabskich. - Został skazany na karę dożywocia - przekazała WP jego koleżanka Agata Bonter, która przez nagłośnienie sprawy, liczy na pomoc dla Artura Ligęski.
- 3 stycznia odbyła się 10-minutowa rozprawa, na koniec której adwokat Artura z urzędu złożył wniosek o oddalenie zarzutów z braku dowodów. Artur był więc pełen nadziei i wiary, że na ogłoszeniu wyroku 28 stycznia zostanie uniewinniony. Jednak rozprawa trwała pięć sekund, podczas których usłyszał dwa słowa: "Artur, dożywocie". Nie przedstawiono dowodów, świadków… - tak sytuację kreśli Bonter.
- Nie możemy pozwolić na taką niesprawiedliwość. Pomóżmy mu wrócić do Polski - podkreśla. Sam skazany nagrał wiadomość z prośbą, by o niego walczyć. Podziękował wszystkim za wsparcie, a dyplomatom za zaangażowanie. Stwierdził, że dzięki nim ma opiekę medyczną i lepsze warunki bytowe. Zapowiedział też, że złoży apelację.
To już dziewięć miesięcy
Przypomnijmy, że to drugie wideo Ligęski. Wcześniej skarżył się na niehumanitarne warunki w więzieniu. Skontaktowaliśmy się wtedy z Ambasadą RP w Abu Zabi. Zapewniła nas, że zarówno ona, jak i MSZ znają sprawę.
- Od momentu otrzymania informacji o zatrzymaniu, konsul podejmuje na rzecz zatrzymanego obywatela polskiego działania przewidziane przepisami polskimi i emirackimi oraz pozostaje z nim w stałym kontakcie. Konsul RP w Abu Zabi monitoruje postępowanie prowadzone przez emiracki wymiar sprawiedliwości pod kątem dopełnienia określonych prawem procedur - poinformowała. Ze względu na wrażliwy charakter sprawy i dobro postępowania, nie udziela szczegółowych informacji.
Jak to się zaczęło? Jak twierdzi Ligęska i jego bliscy, wyleciał do Dubaju w październiku 2017 roku. Po koniec kwietnia chciał wyruszyć do Europy, ale na lotnisku w Dubaju usłyszał "Wróć do domu i zastanów się". Tego samego dnia został aresztowany. Powód? Posiadanie narkotyków, których przy nim nie znaleziono, a ich obecności w jego organizmie późniejsze testy nie wykazały.
Z narkotykami w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie ma żartów. Za samo posiadanie przy sobie nawet śladowych ilości jakiegokolwiek narkotyku, w tym marihuany, można trafić do więzienia na cztery lata, co jest minimalnym przewidzianym wyrokiem. Za handel narkotykami grozi kara śmierci.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl