Polak napadł na premier Danii. Na jaw wychodzą nowe fakty
Obywatel Polski, oskarżony o napaść na duńską premier Mette Frederiksen, dokonaną na początku czerwca, stanął przed sądem w Kopenhadze. Mężczyzna zeznał, że "nie pamięta przebiegu wydarzeń", a także "miał zły dzień". Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
06.08.2024 | aktual.: 06.08.2024 18:31
We wtorek w Kopenhadze rozpoczął się proces Polaka, który jest oskarżony o napaść na urzędnika państwowego wykonującego obowiązki służbowe. Mężczyzna zaatakował premier Mette Frederiksen na początku czerwca.
Oskarżony złożył zeznanie, w którym stwierdził, że "nie pamięta przebiegu wydarzeń". Tłumaczył się też, że miał "zły dzień". Grozi mu kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Polak przed sądem. Zaatakował premier Danii Mette Frederiksen
39-letni Polak oświadczył ponadto, że mimo iż zna tożsamość premier Frederiksen, nie jest zaznajomiony z duńską sceną polityczną. Zarówno prokuratura, jak i obrona są zgodne co do tego, że atak nie miał podłoża politycznego. Polak przyznał, że w dniu incydentu, który miał miejsce 7 czerwca, był pod wpływem alkoholu, ale nie uważa, że był wtedy pijany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszkodowana premier, która zeznania złożyła już wcześniej, w wyniku napaści, podczas której została popchnięta w prawe ramię, doznała lekkiego uszkodzenia kręgosłupa szyjnego. To spowodowało, że na kilka dni wycofała się z życia publicznego.
Do incydentu doszło, gdy polityk wracała z oficjalnego spotkania w ramach kampanii swojej partii socjaldemokratycznej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. 7 czerwca po pracy miała wieczorem spotkać się ze znajomą w jednej z kawiarni na placu Kultorvet w centrum Kopenhagi. To tam doszło do ataku.
W sądzie zeznawali świadkowie zdarzenia, w tym ochroniarze premier i jej przyjaciółka. Przyjaciółka ujawniła, że Frederiksen była bardzo przejęta atakiem i ciężko zniosła to zdarzenie psychicznie. Rozprawa będzie kontynuowana w środę.
Polak jest również oskarżony o oszustwo związane z okradaniem automatów do zwrotu butelek z kaucją oraz cztery przypadki publicznego obnażania się. Te czyny zostały zarejestrowane przez monitoring i nie miały związku z atakiem na premier.
Przeczytaj także: Gigantyczne kolejki na Rysy. Niebezpieczne zjawisko
Mężczyzna jest obywatelem Polski, nie ma obywatelstwa Danii, dlatego grozi mu wydalenie z tego kraju. Z informacji opublikowanych w jego mediach społecznościowych wynika, że pracował dotychczas na budowach.
Sprawa 39-latka przyciąga dużą uwagę mediów w Danii. Do ataku na szefową duńskiego rządu doszło dwa tygodnie po zamachu na premiera Słowacji Roberta Fico.
Źródło: PAP