Polacy zdemontowali szwedzki system antyalkoholowy. "Taniej i z dowozem"

Drogi i trudno dostępny alkohol w Szwecji? Polacy znaleźli na to sposób. Przedsiębiorczy rodacy rozwinęli dystrybucję polskich napitków na szeroką skalę. – U mnie masz taniej i z dowozem do domu – mówi Piotr, który handluje wyskokowymi trunkami.

Polacy zdemontowali szwedzki system antyalkoholowy. "Taniej i z dowozem"
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magda Mieśnik

"Możliwy dowóz, piszcie priv", a obok zdjęcie z szerokim wyborem alkoholu z Polski. Takich ogłoszeń na zamkniętych grupach dla Polaków mieszkających w Szwecji są dziesiątki. Pojawiają się nawet kilka razy dziennie, zwłaszcza tuż przed i w trakcie weekendu. Chętnych nie brakuje, ponieważ alkohol w Szwecji jest trudno dostępny, a przede wszystkim drogi.

W samej tylko Warszawie wydano ponad 2000 koncesji na sprzedaż wódki czy wina. W Szwecji jest zaledwie 420 sklepów, gdzie można kupić alkohol. W Sztokholmie zaledwie 22. W niektórych miejscach najbliższy punkt jest oddalony nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Decyzją rządu sprzedaż alkoholu jest prowadzona z wieloma ograniczeniami, by walczyć z uzależnieniami i nadużywaniem. Państwowa sieć sklepów Systembolaget jest czynna tylko sześć dni w tygodniu, w sobotę maksymalnie do 15:00. Napojów powyżej 3,5 proc. nie mogą kupić osoby poniżej 20. roku życia.

Obraz
© Facebook.com

Ale to nie koniec. Nie można sprzedawać schłodzonych alkoholi ani doradzać klientom przy ich wyborze. Jeśli w grupie osób, która dokonuje zakupu, jest osoba niepełnoletnia, sprzedawca odmówi sprzedaży. Na dodatek ceny są bardzo wysokie. Za piwo Żywiec trzeba zapłacić ponad 7 zł (w Polsce 2,6 zł), wódka Belvedere kosztuje 220 zł, a u nas ok. 100 zł. Piwo w restauracji w dużych miastach kosztuje ok. 40 zł.

Polak potrafi

W Szwecji mieszka około 100 tysięcy Polaków. I mają swój sposób na to, by obejść bezwzględne prawo. Na zamkniętych grupach na Facebooku handlują alkoholem przywiezionym z Polski. – Nie narzekam na brak zamówień, zazwyczaj w dwa-trzy dni wszystko schodzi. Najlepiej oczywiście w weekend – mówi Piotr, który od ponad roku sprzedaje Polakom alkohol w Szwecji.

Kupujący jednak to nie tylko rodacy. – Polacy przekazują informacje swoim znajomym Szwedom i ci też chętnie biorą. W niedzielę alkoholu w Szwecji nigdzie się nie kupi, więc zgłaszają się do mnie – mówi mężczyzna.

Przepisy nie są problemem

Nie jest jedynym, który handluje alkoholem przywiezionym z Polski. Siatka sprzedawców oplata sporą część Szwecji. Oferują dowóz nawet do 30-40 kilometrów. – Na początku pracowałem na budowie. Nie było się czego napić po pracy, więc ze znajomym, który kursuje busem Polska-Szwecja, dogadałem się, że będzie też przywoził alkohol. Ja go rozprowadzam i jakoś się dzielimy – mówi Piotr. Szwedzkie przepisy pozwalają wwieźć jednorazowo 10 litrów alkoholu powyżej 22 proc., 20 l słabszych trunków i 110 l piwa. Ograniczenia nie są problemem, gdy bus kursuje kilka razy w tygodniu.

Ceny u polskich sprzedawców są wyższe niż w Polsce, ale i tak sporo niższe niż w Szwecji. Żubrówka kosztuje 48 zł (w Polsce ok. 32 zł), za wódkę Krupnik trzeba zapłacić niemal 60 zł (w Polsce 33 zł).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: Andrzej Halicki o zamieszaniu z tablicą dla Kaczyńskich. "Kabaret"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (291)