Nie brać karty referendum. Wymyślił to, a teraz gratuluje Polakom
Tylko 40 proc. osób wzięło udział w głosowaniu w referendum - wynika z szacunkowych danych sondażowni IPSOS. To oznacza, że jego wynik nie będzie wiążący. Cieszy się z tego Patryk Wachowiec, prawnik i jeden z inicjatorów akcji pomijania głosowania w referendum.
- To wielki sukces społeczeństwa obywatelskiego, wyborców świadomie podejmujących decyzję o niegłosowaniu, tych, którzy odmówili wzięcia kartki. Rozsądni Polacy powiedzieli weto dla pomysłu władzy, który był tylko wydmuszką, mającą podbić notowania partii - mówi WP Patryk Wachowiec ekspert prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju. Jeszcze przed wyborami wzywał do niewzięcia udziału w referendum.
- Z zainteresowaniem czekam na oficjalne wyniki, a co tu więcej mówić... Referendum nie wypaliło - dodaje.
Według sondażowych wyników exit poll, przy rekordowej frekwencji w wyborach do Sejmu i Senatu (72,9 proc.) jedynie 40 proc. wyborców wzięło trzecią kartę do głosowania w referendum.
Żeby referendum było ważne, musi w nim wziąć udział ponad 50 proc. osób uprawnionych do głosowania. Ważność głosowania stwierdza natomiast Sąd Najwyższy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS reaguje na wyniki wyborów: Musimy mieć nadzieję
Referendum? Nie dziękuję! To była masowa akacja
W niedzielę, jeszcze w trakcie głosowania, pojawiały się relacje, że wiele osób pomija karty referendalne. W niektórych komisjach pytano, czy wyborcy chcą głosować w referendum. Jeśli ktoś chciał pominąć to głosowanie, członek komisji odnotowywał w rubryce o wydanych kartach w spisie wyborców (np. "bez referendum").
Ta praktyka została zaczerpnięta wprost z "referendalnego poradnika" Patryka Wachowca. Ten już we wrześniu ostrzegał: "Wrzucenie do urny karty referendalnej z nieważnym głosem (czyli pustej lub z zaznaczonymi wszystkimi wariantami odpowiedzi) przyczynia się do zwiększenia frekwencji, czyli uznania tzw. referendum za wiążące. Liczy się bowiem liczba kart wyjętych z urny, a nie liczba ważnych głosów".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"W momencie wręczania członkowi komisji wyborczej dowodu tożsamości powinniśmy wyraźnie powiedzieć, że odmawiamy wzięcia karty referendalnej – co powinno zostać odnotowane w odpowiedniej rubryce w spisie wyborców. Karty już odebranej nie można zniszczyć lub wynieść z lokalu, bo jest to przestępstwo lub wykroczenie" - doradzał Wachowiec już na wiele tygodni przed referendum.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Pytania referendalne odnosiły się do kwestii: "wyprzedaży majątku państwowego", "podniesienia wieku emerytalnego", poparcia dla likwidacji bariery na granicy z Białorusią, przyjęcia "tysięcy nielegalnych imigrantów". Przeciwnicy referendum uważali, że PiS wykorzystuje to narzędzie do prowadzenia kampanii wyborczej opartej na strachu - nie zaś po to, by dać obywatelom szansę rozstrzygnięcia spraw szczególnie istotnych dla całego państwa.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski