Polacy w Niemczech idą na wybory. "Trzeba ratować kraj"

W Niemczech do udziału w polskich wyborach parlamentarnych zgłosiła się już rekordowa liczba Polaków. - To bardzo ważne wybory - mówią.

Polacy w Niemczech idą na wybory. "Trzeba ratować kraj"Polacy w Niemczech idą na wybory. "Trzeba ratować kraj"
Źródło zdjęć: © Deutsche Welle | Anna Widzyk

- Oczywiście, że idziemy głosować. Tak ważnych wyborów chyba jeszcze nie było - mówi pani Elżbieta, z którą rozmawiamy na cotygodniowym rynku w berlińskiej dzielnicy Charlottenburg. Chociaż w Niemczech mieszka już od 40 lat, to - jak mówi - bardzo interesuje ją to, co dzieje się w ojczyźnie. - Mam w Polsce rodzinę i przyjaciół. Chcę, żeby im było dobrze. A to, co się tam teraz dzieje, po prostu mi nie pasuje - dodaje. Zarzuca rządowi PiS, że "doprowadził kraj do ruiny". - W 81’ walczyliśmy o to, żeby doprowadzić Polskę do stanu, jaki był przed rządami PiS - mówi wyraźnie rozgoryczona.

Prowadząca stoisko z polskimi wędlinami pani Grażyna potakuje: "Oczywiście, że głosuję". - Trzeba ratować kraj - mówi. Ona również mieszka w Berlinie od dawna, ale chce współdecydować o losach Polski i zapewnia, że uważnie śledzi informacje o wyborach i kampanii. - Nie mogę bez tego zasnąć - żartuje.

Obie kobiety, podobnie jak bardzo wielu Polaków głosujących za granicą, mają jednak poważne obawy, czy w wyborach parlamentarnych 15 października komisje zdążą policzyć wszystkie głosy w narzuconym przez ustawę czasie 24 godzin. - Dużo klientów specjalnie jedzie na wybory do Polski, bo boją się, że ich głosy przepadną - dodaje Grażyna.

Zmiana przepisów jak "strzał w kolano"

Ludwik Wasiak, przewodniczący jednej z obwodowych komisji wyborczych w Berlinie, ocenia w rozmowie z DW, że zmiany w Kodeksie wyborczym dotyczące procesu liczenia głosów, były "strzałem w kolano". - Troszeczkę się boimy. Czasu na pewno jest mało - mówi. - Ale będziemy pracować tak, aby wszystko było wykonane, jak powinno, zgodnie z wytycznymi Państwowej Komisji Wyborczej - zapewnia.

Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.

Wasiak jest także prezesem partii Stronnictwo Narodowe. W niedzielę poprzedzającą wybory rozdaje przed siedzibą Polskiej Misji Katolickiej i Bazyliką św. Jana w Berlinie ulotki i broszury kandydatów Zjednoczonej Prawicy i Konfederacji. Zachęca też do udziału w referendum, ale - jak przyznaje - wielu ludzi podchodzi do tego z rezerwą. - Polacy mobilizują się, chociaż może nie aż tak bardzo, jak byśmy tego chcieli - mówi. - Wydaje się, iż wszyscy wiedzą, że to bardzo ważne wybory, może jedne z najważniejszych w naszej nowożytnej historii -dodaje.

Zmobilizowana jest wyborczyni PiS, pani Janina, która w niedzielę zamierza pojechać do lokalu wyborczego zaraz po mszy świętej. W rozmowie z DW nie kryje swojej niechęci do lidera Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska. - Jak on wygra, to Polska będzie sprzedana. Trzeba ją ratować - mówi. Seniorka poprosiła o pomoc w rejestracji swoją koleżankę. Zamierza oddać głos zarówno w wyborach, jak i w referendum. - Będę głosować na "nie" - zapewnia.

"Denerwuje mnie plucie na Niemcy"

Ci, którzy popierają opozycję, zazwyczaj zapowiadają bojkot referendum, jak 53-letnia Monika, przedszkolanka z Berlina, która z Polski wyemigrowała w 1992 roku. - Od kiedy wyjechałam, zawsze korzystałam ze swojego prawa do głosowania. To dla mnie ważne, bo nie wiem jeszcze, gdzie będzie moja przyszłość i zależy mi na dobrej przyszłości dla mojej mamy, która mieszka w Polsce. I moich przyjaciół - mówi DW.

Wybiera się na wybory parlamentarne, ale zapowiada, że karty do głosowania w referendum nie pobierze, aby nie zwiększać frekwencji. Pytania referendalne uważa za "tendencyjne". - Jako osobę mieszkającą w Niemczech bardzo mnie denerwuje w polskiej kampanii wyborczej plucie na Niemcy - przyznaje Monika. Jej zdaniem Niemcy powinni uznać prawo Polski do odszkodowań wojennych, choć "poszłoby to z jej podatków". Jednak oburza ją forma stawiania roszczeń przez polski rząd i wywieranie nacisku. - Potrzeba tu więcej dyplomacji, a nie plucia - ocenia.

Polonia idzie na rekord

Aby wziąć udział w wyborach do Sejmu i Senatu oraz referendum, Polacy za granicą muszą zarejestrować się w spisie wyborców do końca wtorku, 10 października. Tylko te osoby, które zostaną ujęte w spisie wyborców sporządzanym przez konsula, będą mogły zagłosować. Najlepiej skorzystać z elektronicznego systemu rejestracji eWybory.

Innym warunkiem głosowania za granicą jest posiadanie zaświadczenia o prawie do głosowania. Wydaje je dowolnie wybrany urząd gminy w Polsce lub konsul, a wniosek można składać do 12 października. - To szansa dla tych, którzy spóźnią się z rejestracją do 10 października - mówi w rozmowie z DW Maciej Kowalski, koordynator Obywatelskiej Kontroli Wyborów (OKW) w Niemczech.

OKW to inicjatywa obywatelska, która będzie kontrolować przebieg głosowania i liczenia głosów. Współpracują w niej Komitet Obrony Demokracji i komitety wyborcze Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. - W każdej komisji wyborczej w Niemczech będzie człowiek związany z OKW. Będzie albo mężem zaufania, albo członkiem komisji - mówi Kowalski. On sam będzie mężem zaufania w jednej z kolońskich komisji, a w razie stwierdzenia jakiejś nieprawidłowości będzie mógł ją zgłosić przewodniczącemu komisji lub wpisać swoje uwagi do końcowego protokołu. - Pilnujemy wyborów. Żadne fałszerstwo nie wchodzi w grę - zaznacza. Nie obawia się, że komisje w Niemczech nie zdążą odesłać wyników w ciągu 24 godzin. - Jestem dobrej myśli, bo zarejestrowani są dobrze rozłożeni między komisjami - mówi, choć ma nadzieję, że Państwowa Komisja Wyborcza do niedzieli zmieni jeszcze przepisy. - W ustawie o referendum nie ma mowy o 24 godzinach - argumentuje.

W tym roku polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych utworzyło w Niemczech 47 obwodowych komisji wyborczych. To ponad dwa razy więcej niż podczas wyborów parlamentarnych w 2019 roku, kiedy komisji było 23. Zainteresowanie jest ogromne. W internetowym rejestrze eWybory niemal wszystkie komisje utworzone w Niemczech "pękają w szwach". We wtorek do południa zarejestrowało się już prawie 99 tys. osób.

Ostatni dzień na zgłoszenia

I to jeszcze nie wszyscy. Niektórzy czekają ze zgłoszeniem na ostatni moment. Jak Kasia, sprzedawczyni w polskim sklepie w Essen w Zagłębiu Ruhry - ważnym ośrodku życia polonijnego za Odrą. Sklepowa koleżanka - Agnieszka - instruuje ją, jak wypełnić cyfrowy wniosek i którą komisję wybrać. Kasia jest gotowa jechać do oddalonej o 80 kilometrów Kolonii, ale najbliższa komisja będzie w Essen. - Przy zapisie pojawia się informacja o dużej liczbie zainteresowanych i ewentualnych kolejkach - przestrzega koleżankę Agnieszka. Szybko jednak dodaje, żeby się nie zrażała, a kiedy rozmowa schodzi na PiS, rzuca mimochodem: - Za te wszystkie prezenty socjalne zapłaci kolejne pokolenie.

Kasia nie wie jeszcze, na kogo odda głos, ale martwi się, że jeśli wygra PiS, to Polska może wyjść z Unii Europejskiej. - Wtedy będzie lipa - stwierdza. - Chodzi też o aborcję i prawo kobiet do wyboru - dodaje.

O sytuacji kobiet mówi też 21-letnia Dominika, która z mamą robi zakupy w polskim sklepie. - Młodzi ludzie chcą mieć prawo wyboru, a nie uciekać za granicę - mówi, nawiązując do surowych przepisów aborcyjnych w Polsce. Dlatego Dominika, która od pięciu lat mieszka w Niemczech, i tym razem pójdzie zagłosować. - Nawet ksiądz w polskim kościele namawiał do udziału i przypomniał, że trzeba się zarejestrować. Poinformował, ale nie instruował, na kogo głosować - dodaje Zosia, mama Dominiki. - Oby jak najwięcej ludzi poszło głosować. To będą bardzo ważne wybory. Chodzi o przyszłość naszej rodziny w Polsce i o to, jak im się będzie żyło - podsumowuje Dominika.

Tylko pytana o referendum jest zaskoczona. Ani ona, ani jej mama nie wiedzą, że pytania dotyczyć będą prywatyzacji majątku państwa, podniesienia wieku emerytalnego, zapory na granicy z Białorusią i przyjęcia migrantów.

"Polonia też ma swój interes"

Duże zainteresowanie niemieckiej Polonii wyborami cieszy Macieja Kowalskiego. - Na pewno zgłosi się ponad sto tysięcy osób - prognozuje. Ale - jak zaznacza - to i tak niewielki odsetek Polaków w Niemczech. Według różnych szacunków za zachodnią granicą mieszka od półtora do dwóch milionów Polaków. Z danych niemieckiego urzędu statystycznego wynika, że około 871 tysięcy mieszkańców Niemiec posiada wyłącznie polskie obywatelstwo. Z kolei statystyka posługująca się pojęciem "tła migracyjnego" podaje liczbę osób z "polskim tłem migracyjnym" w Niemczech na ponad dwa miliony. Wiele z nich ma podwójne obywatelstwo. W wyborach parlamentarnych w 2019 roku w niemieckich obwodach głosowało około 46 tysięcy osób.

- Porównując liczbę zarejestrowanych obecnie, a pewnie i głosujących, mamy ponad stuprocentowy wzrost. To fantastycznie! - mówi Maciej Kowalski. - Ale jeśli uwzględnimy liczbę wszystkich Polaków w Niemczech, to jest jeszcze pole do zwiększenia aktywności politycznej - dodaje. Jego zdaniem posiadanie własnego okręgu wyborczego i własnych posłów oraz senatorów (jak np. we Francji) mogłoby zwiększyć frekwencję. Obecnie głosy Polonii przypisane są do warszawskiego okręgu wyborczego. - Polonia też ma swój interes w Polsce i potrzebę posiadania adwokatów swoich spraw - mówi. - Wielu myśli o powrocie do kraju, sprawy Polski są dla nich ważne, mają swoje firmy, nieruchomości w Polsce - argumentuje.

Nieraz przeszkodą w głosowaniu jest brak polskiego numeru PESEL albo ważnego dowodu tożsamości. Jak u 64-letniego pana Adama, który do Niemiec przyjechał z Bytomia w 1989 roku. Nigdy o PESEL się nie starał, ale polska polityka bardzo go zajmuje. Gdyby mógł, oddałby głos na PiS. - Oni zrobili coś dla narodu, zabezpieczyli dzieci, rencistów, dostawy energii. I ludzie nie muszą już uciekać na zachód - mówi. - A Tusk tylko okradał - dodaje. Pociesza się, że na partię Jarosława Kaczyńskiego zagłosuje przynajmniej jego żona i syn - oboje w Niemczech. - A widziała pani, co się dzieje w Paryżu? Te zamieszki? Ma się to też dziać u nas? - rzuca na koniec.

Z Berlina do Sejmu

Niektórzy Polacy mieszkający za granicą robią użytek ze swojego biernego prawa wyborczego i kandydują w wyborach do Sejmu i Senatu. Mieszkający w Berlinie pisarz i publicysta Jacek Dehnel znalazł się na ostatnim miejscu na liście Nowej Lewicy w okręgu warszawskim. Z tej samej listy kandyduje także Zofia Malisz, działaczka zagranicznych struktur partii Razem. Z kolei w województwie lubuskim, także z ramienia Nowej Lewicy, startuje Magdalena Milenkovska, od dziesięciu lat mieszkanka stolicy Niemiec, działaczka berlińskiego okręgu Razem. - Jestem kandydatką "transgraniczną", bo prowadzę kampanię w Polsce, w województwie lubuskim, ale także w Niemczech - pod zakładami, do których dojeżdżają do pracy mieszkańcy lubuskiego - mówi DW Milenkovska, która zajmuje się szkoleniami z zakresu niemieckiego prawa pracy dla osób dojeżdżających do pracy w Niemczech.

Jak przyznaje, do niedawna w ogóle nie liczyła na głosy Polaków w Niemczech, którzy przecież w komisjach za granicą głosują na listę okręgu warszawskiego. Jednak teraz, w związku z obawami dotyczącymi liczenia głosów w komisjach za granicą, w mediach społecznościowych organizują się grupy wyborców z Berlina i Brandenburgii, którzy zamierzają oddać głos w Słubicach. Milenkovska nie ma obaw, że jej kandydaturze zaszkodzi antyniemiecka kampania obozu rządzącego w Polsce. - W polskich mediach napisano o mojej kandydaturze "bomba z Berlina" - mówi. - Ale mam wrażenie, że w lubuskim, gdzie wiele rodzin żyje z pracy w Niemczech, antyniemieckie resentymenty są czymś po prostu śmiesznym - dodaje.

W wyborach parlamentarnych w 2019 roku wśród Polaków w Niemczech i w innych krajach - inaczej niż w kraju - wygrała Koalicja Obywatelska, uzyskując prawie 39 procent poparcia. PiS zdobyło blisko 25 procent głosów.

Przeczytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Trump wywoływał Starmera. "Gdzie jest Zjednoczone Królestwo?"
Trump wywoływał Starmera. "Gdzie jest Zjednoczone Królestwo?"
Biden chwali Trumpa. Chodzi o porozumienia pokojowe
Biden chwali Trumpa. Chodzi o porozumienia pokojowe
Spięcie w TVP Info. Marek Czyż wyrwał mikrofon
Spięcie w TVP Info. Marek Czyż wyrwał mikrofon
Setki masowych strzelanin w USA. Przerażające statystyki
Setki masowych strzelanin w USA. Przerażające statystyki
Wiceprzewodniczący AfD chce lecieć do Moskwy. "Uległość wobec Putina"
Wiceprzewodniczący AfD chce lecieć do Moskwy. "Uległość wobec Putina"
Poszła na zakupy do Biedronki i zniknęła. Co się stało z 50-latką?
Poszła na zakupy do Biedronki i zniknęła. Co się stało z 50-latką?
Orban wychwala Trumpa ws. Gazy. "Teraz kolej na Europę"
Orban wychwala Trumpa ws. Gazy. "Teraz kolej na Europę"
Charków po ataku bombowym. Część miasta bez prądu, są ranni
Charków po ataku bombowym. Część miasta bez prądu, są ranni
Rosyjskie "zielone ludziki" blisko Estonii. "Wyraźne zagrożenie"
Rosyjskie "zielone ludziki" blisko Estonii. "Wyraźne zagrożenie"
Zełenski ogłasza utworzenie nowych oddziałów. "Heroiczna praca"
Zełenski ogłasza utworzenie nowych oddziałów. "Heroiczna praca"
Dziwne wpisy Zajączkowskiej-Hernik? "To włamanie na konto!"
Dziwne wpisy Zajączkowskiej-Hernik? "To włamanie na konto!"
Wyniki Lotto 13.10.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 13.10.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto