Polacy nie boją się koronawirusa? Psycholog wyjaśnia dlaczego
Koronawirus w Polsce. Według sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie Wirtualnej Polski, 1/3 Polaków nie boi się koronawirusa. Psycholog społeczny dr Konrad Maj wyjaśnia.
Od początku października regularnie notujemy w Polsce kolejne rekordy zakażeń koronawirusem. Ministerstwo Zdrowia codziennie zwołuje konferencje, na której podaje liczbę zakażeń i zgonów. Statystyki są niepokojące. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z drugą falą epidemii.
Za pośrednictwem instytutu badań IBRiS zapytaliśmy Polaków "czy boją się jesiennej fali zachorowań na koronawirusa?". Nowej fali zachorowań zdecydowanie boi się 31 proc. badanych. 32,4 proc. odpowiedziało "raczej tak". Łącznie więc obawy przed jesiennymi zakażeniami ma 63,4 proc. badanych. 34,4 proc. respondentów nie ma obaw związanych z nową falą zakażeń. "Raczej nie" odpowiedziało 22,3 proc. badanych, "zdecydowanie nie" - 12,1.
Polacy nie boją się koronawirusa? Odpowiedź psychologa
Oznacza to, że aż 1/3 Polaków nie czuje lęku przed koronawirusem i to pomimo liczby zachorowań, którą codziennie aktualizuje ministerstwo. Zapytaliśmy dr. Konrada Maja, psychologa społecznego z Uniwersytetu SWPS, jak tłumaczyć tę odporność na lęk.
- Jest kilka zasadniczych powodów, które sprawiają, że liczba niebojących się COVID-19 jest tak duża. Pierwszy jest taki, że moment największego lęku jest daleko za nami. Wiosną oglądaliśmy zdjęcia masowych grobów i wojskowych ciężarówek wywożących trumny. Obawiano się, że w Polsce będzie podobnie. Jako że śmiertelność była niższa i nie mieliśmy u siebie takich scen, to uznaliśmy, że wirus jest oswojony. Najwyraźniej ponad 50 przypadków śmiertelnych dziennie to wciąż za mało, żeby się bać - mówi dr Maj.
Dodaje, że strach przed wirusem może być wypierany przez strach przed... lockdownem. - Na brak lęku wpływa też fakt, że jest coraz więcej ozdrowieńców. Ich historie dają dowód na to, że da się przetrwać. Żeby nie trafić ponownie do zamkniętych mieszkań, racjonalizujemy sobie sytuację. Cenimy kontakty międzyludzkie i w związku z tym wypieramy zagrożenie, które ze sobą niosą - słyszymy.
Maj podkreśla, że niebagatelną rolę w kształtowaniu naszego obrazu świata odgrywają politycy, którzy niejednokrotnie ignorowali zagrożenie: - Takie komunikaty daje Donald Trump, ale też Mateusz Morawiecki, który latem wypowiadał się w podobnym tonie. Politycy dają też przykład swoim zachowaniem. Pojawiają się w miejscach publicznych bez masek i nie tworzą odstępów - tłumaczy specjalista.
W ocenieniu zagrożenia nie pomaga też przekaz medialny. Ten jest bowiem zróżnicowany. - Niespójny przekaz medialny sprawia, że już nie wiemy czy należy się bać, czy nie. Jednego dnia przypadków jest dużo, drugiego mało. Raz wyjaśniają nam to media tradycyjne, a raz społecznościowe. Jeśli zbierze się dane ze wszystkich kanałów informacyjnych, które do nas trafiają, to może się okazać, że prawda nie jest oczywista - kończy swoją wypowiedź dr Maj.