Polacy na Grenlandii: lądolód szybko się nie roztopi
Prognozy najbardziej radykalne, zakładające w dość krótkim czasie całkowite roztopienie lądolodu i wzrost poziomu oceanu o 7 metrów wydają się nierealne. Ocieplenie w ostatnich latach stanowi krótki epizod w dziejach Ziemi, a nowoczesne metody typu zdjęcia lotnicze i satelitarne, w przypadku Grenlandii, używane są od niedawna – o swoich obserwacjach i niezwykłym życiu na Grenlandii opowiadają Wirtualnej Polsce Tomasz Moczadłowski, inżynier pracujący w bazie Sondrestrom Research Facility i Sylwia Moczadłowska, glacjolog.
Zobacz galerię:
Grenlandia, kraina tysiąca wrażeń
Pokrywa lodowa Grenlandii topnieje coraz szybciej – alarmują naukowcy m.in. w "Nature" czy "Science". Wg badaczy tempo topnienia lodu na Grenlandii wzrosło o 250% w okresie od marca 2004 r. do kwietnia 2006 r. w stosunku do analogicznego okresu w latach 2002-2004 r. Topniejące lodowce prowadzą do podnoszenia się poziomu wód na świecie. Niektórzy naukowcy uważają, że pod koniec tego stulecia lód na wodach się roztopi, co będzie zagrożeniem dla zwierząt m.in. niedźwiedzi polarnych, morsa. Czy to rzeczywiście jest tak poważny problem?
Sylwia Moczadłowska: W przypadku Grenlandii bardzo trudno o jednoznaczną odpowiedź z prostej przyczyny - jest ogromna, a badania wykorzystujące nowoczesne metody typu zdjęcia lotnicze i satelitarne (pozwalające na "ogarnięcie" całej powierzchni wyspy) prowadzone są od niedawna. Wzrost temperatury notowany ostatnio stanowi stosunkowo krótki epizod, jakich wiele w dziejach Ziemi. Warto wspomnieć tu choćby czasy zasiedlania Grenlandii przez Wikingów, gdzie średnia temp. była wyższa od dzisiejszej o 2˚ C. Jak wtedy zachowywał się lądolód czy lód morski? Tego nie wiemy, bo nie prowadzono żadnych pomiarów (pojawiały się jedynie wyrywkowe informacje dotyczące zlodowacenia zatok z pamiętników arktycznych podróżników). Prognozy klimatyczne są wciąż tworzone, przy założeniach wzrostu temperatury o 1, 2, 3˚ C itd. Najważniejszą kwestią jest to, w jaką stronę pójdą w rzeczywistości zmiany temperatury. Może, jak uważają niektórzy, zbliżamy się do następnej epoki lodowcowej. Dodać trzeba, że model stosuje pewne
uproszczenia - w rzeczywistości w przyrodzie wszystko jest ze sobą powiązane i nie da się bezbłędnie przewidzieć zmian. Również czynnik antropogeniczny (wpływ ludzi) tzw. ocieplenia klimatycznego stanowi sprawę bardzo kontrowersyjną - w tym kontekście temat ocieplenia jest na pewno chwytliwy, ponieważ idą za tym potężne pieniądze. Na pewno prognozy najbardziej radykalne czyli zakładające w dość krótkim czasie całkowite roztopienie lądolodu i wzrost poziomu oceanu o 7 metrów wydają się nierealne. W ostatnim czasie zanotowano skurczenie się zasięgu lodu morskiego wokół Grenlandii. Z pakiem lodowym związane jest występowanie niedźwiedzi polarnych, które przemieszczają się po nim polując na foki. Być może w związku z tym populacja niedźwiedzi uległa na Grenlandii ograniczeniu.
Czy topnienie lądolodu ma wpływ na życie Grenlandczyków?
Tomasz Moczadłowski: Łowcy narzekają na to, że skraca się czas, kiedy mogą używać psich zaprzęgów podczas polowań. Lód jest cieńszy, bardziej kruchy, zima jest krótsza i cieplejsza. Coraz cieńsza warstwa lodu morskiego utrudnia miejscowym myśliwym zimowe polowania. Z powodu zmian poziomu zmarzliny pękają drogi, rurociągi, ściany domów. Natomiast zwiększenie opadów śniegu to gorszy dostęp do pożywienia dla woła piżmowego i renifera. Jednak to wszystko nie jest nowością. Ocieplenie klimatu ma też wpływ na zwiększenie upraw na południu Grenlandii (ziemniaki, marchew), migracje ryb, które mają wpływ na rybołówstwo – podstawową gałąź tutejszej gospodarki.
Czy wskutek topnienia lądolodu są zagrożone już jakieś gatunki zwierząt np. niedźwiedź polarny?
TM: Ciężko powiedzieć, czy niedźwiedź polarny jest zagrożony. Wiemy, jak wygląda sytuacja na Spitsbergenie. On się porusza na lodzie morskim, więc w momencie, gdy tego lodu będzie w przyszłości ubywało, to może stać się problemem. Ale na razie takiego problemu nie ma. Populacja niedźwiedzi wokół Spitsbergenu jest stabilna, ponieważ podlegają ochronie. Na Grenlandii, w Kanadzie i Rosji, na dalekim Wschodzie tylko autochtoni mogą na nie polować. Sytuacja niedźwiedzi była dużo gorsza sto lat temu, gdy intensywnie na nie polowano. Największym zagrożeniem dla zwierząt – jak zawsze – są ludzie, np. Norwedzy i Japończycy polują na wieloryby. Oba kraje nie podpisały międzynarodowych konwencji, które zabraniają tych polowań.
Czy jest możliwy konflikt między Rosją, USA, Kanadą, Danią, które są zainteresowane wykorzystywaniem zasobów naturalnych – wydobywaniem ropy, gazu, rybołówstwem?
TM: Mówi się o perspektywach wydobywania gazu i ropy. Grenlandia liczy na to, że będzie mogła pobierać podatki i opłaty z koncesji. Ale na razie to nic pewnego. Podobnie jak niepodległość Grenlandii, o której marzy część jej mieszkańców (politycznie Grenlandia jest częścią Królestwa Danii, autonomią cieszy się od 1979 r., w 1985 r. wystąpiła na własną prośbę z UE). Już w latach 70. została wydana pierwsza koncesja na poszukiwanie ropy naftowej na wodach terytorialnych Grenlandii. Do tej pory nikt tam nic nie zrobił. W tej chwili znowu jest dyskusja o wydawaniu pozwoleń i zdaje się, że pierwszym krajem, który się zgłosił były Chiny.
Żyjecie na Grenlandii już półtora roku. Proszę powiedzieć, co tam robicie? Wiem z waszej strony internetowej, że Pan pracuje w amerykańskiej stacji badawczej.
TM: Baza Sondrestrom Research Facility znajduje się w w zachodniej Grenlandii, nieopodal Kangerlussuaq, głównego lotniska Grenlandii. Mieszkamy w złożonej z kilku budynków osadzie naukowej, znajdującej się 16 km od osiedla Kangerlussuaq. Ja pracuję jako inżynier elektronik. Głównym urządzeniem badawczym stacji jest specjalistyczny radar do badania jonosfery, którego historia jest dość ciekawa. Został zbudowany w latach 60. w Instytucie Stanforda (który potem stał się niezależną instytucją naukową SRI ) w celu obserwacji skutków francuskich prób nuklearnych na południowym Pacyfiku). Radar miał być wysłany w tropiki na Pacyfik. Ale Francja podpisała układ o zakazie przeprowadzania naziemnych prób nuklearnych, więc plan przestał mieć rację bytu. Z powodu apeli naukowców, którzy chcieli badać jonosferę w rejonach polarnych, radar znalazł się na Alasce – tam działał przez jedenaście lat. Pod koniec tego okresu w Europie powstała sieć podobnych radarów, bardziej nowoczesnych, w tym samym położeniu
geomagnetycznym. W końcu radar znalazł się na Grenlandii. Wtedy istniała tu jeszcze amerykańska baza wojskowa, więc zaplecze logistyczne było bardzo dobre. Bazę zamknięto w 1992 r., a radar ciągle działa. Oczywiście zmienił się system odbiorczy, teraz jest bardziej nowoczesny. Oprócz radaru i lidaru (radaru optycznego), w naszym gospodarstwie doglądamy kilkunastu innych urządzeń będących własnością amerykańskich instytucji naukowych oraz Duńskiego Instytutu Meteorologicznego.
Powiedzcie kilka słów o życiu na Grenlandii. Dla polskiego czytelnika jest to z pewnością temat bardzo egzotyczny.
TM, SM: Grenlandia jest niezwykle malownicza, co staramy się utrwalić na naszych zdjęciach. Teraz formalnie zaczyna się zima, ale nie ma śniegu, temperatura wynosi -3˚ C. W rejonie Grenlandii, w którym mieszkamy, czyli 180 km w głąb lądu, gdzie klimat jest bardziej kontynentalny, mało pada, ale w płn-wsch. Grenlandii opady należą do największych na świecie. Latem – w lipcu, sierpniu – temperatura dochodzi do ponad 20˚ C. Wtedy zaczynają się plagi komarów. W czerwcu jest pełno kwiatów, niestety tundra w naszej części wyspy szybko traci kolor, właśnie z powodu braku opadów. Otacza nas bezkresny pagórkowaty krajobraz arktycznej półpustyni, usiany setkami jezior. Żyjemy w rozproszeniu - Skandynawowie, stanowiący trzon mieszkańców nie mają w zwyczaju odwiedzania się i prowadzenia ożywionego życia towarzyskiego. Duńczycy lubią spędzać wolny czas osobno, tak samo Grenlandczycy – wiąże się to głównie z kwestią języka. Ale np. mieszane małżeństwa są powszechne. Ostatnio wybraliśmy się na polowanie na renifera,
które zakończyło się sukcesem. Koniec lata i początek jesieni to najlepszy okres do polowania na renifery. Po polowaniu najtrudniejszy jest transport mięsa, które przez kilka godzin nieśliśmy na własnych plecach. Nie dziwne więc, że ciężkie skóry i dorodne poroża z czaszkami zostają i długo jeszcze dekorują tundrę.
Czy jest tam więcej Polaków?
TM, SM: Wiemy o dziesięciu osobach przebywających teraz na Grenlandii. Większość z nich to robotnicy budowlani przyjeżdżający tu na kilkumiesięczne kontrakty przy budowie nowych osiedli i lotnisk. Jest też jeden nauczyciel.
Jakie największe problemy spotkały Was w życiu codziennym?
TM, SM: Bez wątpienia były to problemy związane z porozumiewaniem się . Większość tutejszych Grenlandczyków nie zna angielskiego, my nie znamy grenlandzkiego ani duńskiego. Kłopotem było załatwianie formalności dotyczących rozliczeń podatkowych w miejscowym "Urzędzie Powiatowym". Problemy tej natury pojawiały się również przy wizytach u pielęgniarek (to tutaj pierwszy szczebel pomocy medycznej, lekarz w miasteczku pojawia się raz w miesiącu).
Co byście doradzali ludziom, którzy się tam wybierają?
TM, SM: Jeśli chcą to zrobić latem to niech pamiętają o moskitierze.
- Warto mieć trochę gotówki (koron duńskich)
- Żeby zdecydowali się odwiedzić przynajmniej Ilulissat (i zobaczyć góry lodowe), nawet kosztem zapożyczenia się.
- Żeby odwiedzili nas, jeśli nie będzie to później niż w przyszłym roku.
Jakie są główne zalety życia na Grenlandii? Co Was najbardziej zdziwiło?
TM, SM: Spokój
- Brak uciążliwych dojazdów do pracy
- Dzika nieskażona przyroda na wyciągnięcie ręki
TM: Mnie najbardziej zdziwił system, jaki tu panuje – jest bardzo zbliżony do socjalizmu. Wszystkie największe firmy są własnością państwa, istnieje duże zabezpieczenie socjalne (bezpłatna służba zdrowia łącznie z dentystyczną, powszechność darmowych służbowych przelotów samolotami), powszechność monopoli gospodarczych (transport morski, produkcja i dystrybucja niektórych towarów, telekomunikacja). Także szczegółowe przepisy dotyczące bardzo wielu aspektów życia.