Pokaz siły polskiego wojska. "Nie tylko przepych. Tam będzie Bizancjum"

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zapowiada, że tegoroczna defilada wojskowa będzie inna niż poprzednie. - Władza będzie chciała przekonać Polaków, że PiS jest jedyną partią, która dba o bezpieczeństwo - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak.

Próba defilady z okazji Święta Wojska Polskiego
Próba defilady z okazji Święta Wojska Polskiego
Źródło zdjęć: © East News | Pawel Wodzynski
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

- Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. O godzinie 14, 15 sierpnia, ruszy na Wisłostradzie defilada z okazji święta Wojska Polskiego - zapowiedział podczas niedzielnego briefingu minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, zapraszając Polaków do wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Sugerował, że będzie to moment, by podziękować żołnierzom za ich służbę, "szczególnie na granicy polsko-białoruskiej".

Minister dodał, że nie wszyscy żołnierze będą mogli świętować. - Część naszych żołnierzy będzie pełniła swoją służbę na granicy polsko-białoruskiej, zapewniając bezpieczeństwo naszej ojczyźnie, uszczelniając granicę i odpierając ataki hybrydowe - zapowiedział.

Tegoroczna defilada wojskowa zapowiada się jako jedna z największych w ostatnich latach. Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego w rozmowie z Wirtualną Polską przypomina, że na defiladzie będzie ponad 90 jednostek sprzętu latającego i 200 lądowego. Wszystko w asyście 2000 żołnierzy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Jeśli chodzi o sprzęty wojskowe, nie będzie tam sprzętu starszej generacji, lecz wszystkie elementy będą nowe, nieporadzieckie. Czyli wszystko to, co w ramach modernizacji, udało się Ministerstwu Obrony Narodowej ściągnąć do Polski, nawet w niewielkich ilościach - wyjaśnia.

Jak podkreśla, na defiladzie mają być czołgi w trzech wariantach: Leopard, Abrams i K2. - Jeśli mowa o czołgach, będą to zapewne wszystkie egzemplarze, jakie mamy w Polsce. To, co będzie na defiladzie, to wszystko, co mamy - dodaje.

I zaznacza, że na defiladzie zapewne będzie też system przeciwlotniczy Patriot. - Zakładam, że pojedzie połowa baterii, więc pewnie cztery wyrzutnie - ocenia.

W ocenie pułkownika warto spojrzeć podczas defilady w niebo. - Możliwe, że polecą sojusznicze F-35. Do tego zapewne będą transportowce, czyli CASA oraz szkolno-bojowe koreańskie FA-50. Nie wiem, czy uda się zobaczyć śmigłowce, choć organizatorzy zrobili na pewno dużo, by taki poleciał - wylicza ekspert.

Gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych w Polsce, w rozmowie z WP mówi, że obserwujący defiladę powinni zwrócić uwagę na nowy sprzęt, jaki się na niej pojawi. - Warto też zwrócić uwagę na to, że pojawi się sprzęt, którego jeszcze nie mamy, a który dopiero będziemy mieć - dodaje, wskazując na F-35 czy Apache.

Ministerstwo Obrony Narodowej na swojej stronie internetowej dodaje, że na defiladzie zobaczymy także m.in. nowoczesny dron - Bayraktar TB2; RAK, czyli moździerz samobieżny kalibru 120 mm, czy Rosomak - kołowy transporter opancerzony krajowej produkcji.

Ponadto zobaczymy lekkie pojazdy wykorzystywane przez żołnierzy pododdziałów rozpoznawczych - "Żmija" czy BAOBAB-K, czyli nowoczesny i zautomatyzowany polski pojazd minowania narzutowego.

- Ta defilada będzie inna niż poprzednie; będziemy mogli zobaczyć, jak przebiega proces modernizacji wyposażenia Wojska Polskiego. A więc najnowocześniejszy sprzęt – zarówno zakupiony w Stanach Zjednoczonych, jak też w Korei Południowej - zapowiedział Błaszczak.

Minister podkreślił także, że obok żołnierzy Wojska Polskiego na defiladzie będą obecni żołnierze państw sojuszniczych. - Z batalionowej grupy bojowej NATO, która stacjonuje w Orzyszu, czyli żołnierze amerykańscy, brytyjscy, rumuńscy i chorwaccy. Będą także żołnierze francuscy, którzy bardzo aktywnie uczestniczą w misji Unii Europejskiej szkolącej Ukraińców, będą przedstawiciele Eurokorpusu, korpusu w Szczecinie (Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni - red.), a więc żołnierze NATO - wymieniał.

Jak dodał, "spośród żołnierzy polskich będzie reprezentacja wszystkich brygad, które funkcjonują w polskim wojsku, również żołnierze rodzajów SZ, wojsk operacyjnych oraz WOT, a także żołnierze Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni czy Wojsk Specjalnych".

"Bez wątpliwości defilada służy celom politycznym"

Wśród ekspertów pojawiają się obawy, czy defilada z 15 sierpnia nie będzie - ze względu na toczącą się kampanię wyborczą - służyć politykom do rozegrania na tym polu swoich politycznych celów.

- Dla obserwatora defilady to po prostu miły patriotyczny widok. Czy ma to wydźwięk polityczny? Oczywiście. Na dwa miesiące przed wyborami wszystko ma - mówi płk Matysiak.

Gen. Skrzypczak mówi wprost, że "bez wątpliwości defilada służy celom politycznym". - Jeśli ktokolwiek pomyśli inaczej, jest w błędzie - dodaje. I zaznacza, że "defilada ma pokazać, że PiS jest partią, która armię odbudowała, a wręcz dokonała cudu".

- Władza będzie chciała przekonać Polaków, że PiS jest jedyną partią, która dba o bezpieczeństwo. W związku z tym na defiladzie będzie nie tylko przepych, bo to za mało powiedziane. Tam będzie Bizancjum - ocenia gen. Skrzypczak.

Próba generalna do defilady z okazji Święta Wojska Polskiego
Próba generalna do defilady z okazji Święta Wojska Polskiego© East News | Oleg Marusic/REPORTER

Pułkownik Matysiak przywołuje w tym momencie Sokratesa. - Mówił: "tłum ludzi nie robi armii, a stos cegieł to nie jest dom". Podstawowe pytanie, jakie należy sobie zadać, to nie, ile mamy sprzętu, ale na ile może to być skuteczne. Sam sprzęt nie zrobi nam różnicy - musi być zaplecze ludzkie, wyszkolone, ale i infrastruktura, logistyka. Trzeba to wszystko utrzymać, a będzie to bardzo drogie. Zakupy to zaledwie 1/3 kosztów - dodaje rozmówca Wirtualnej Polski.

"Tego w obecności wojska nie powinno się robić"

Gen. Stanisław Koziej, były szef BBN, w rozmowie z WP mówi, że obawia się, żeby "w czasie defilady, w obecności żołnierzy, na tle uzbrojenia, w towarzystwie generalicji nie była prowadzona walka partyjna w ramach kampanii wyborczej".

- Abyśmy znowu nie mieli przypadku, że państwowi oficjele, którzy powinni myśleć kategoriami kraju, zapominają, że są funkcjonariuszami państwa i myślą, że są tylko funkcjonariuszami partii. Obawiam się, żeby defilada nie stała się okazją do wzmożonej, brzydkiej walki międzypartyjnej, wewnątrzpolskiej - dodaje.

Były szef BBN podkreśla, że nie ma nic przeciwko temu, by władza chwaliła się, co zrobiła w kontekście wojska. - Każdy polityk chce się pochwalić. Chodzi jednak o to, by przy chwaleniu nie prowadzić walki politycznej, nie walić obuchem w inne partie, bo trwa kampania. Tego w obecności wojska nie powinno się robić - zaznacza.

I dodaje: - Konstytucja mówi o neutralności politycznej wojska. Prawo zabrania prowadzenia kampanii wyborczej w wojskach i z jego udziałem. Oczekiwałbym, by politycy o tym pamiętali. Niech prowadzą kampanię gdzie indziej, nie przy wojsku.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski
Komentarze (670)