Nie kryli łez. Pochowano ofiary Marcina W.
Na cmentarzu komunalnym w Międzychodzie odbyły się pogrzeby zamordowanych ofiar Marcina W. Najpierw pochowano 22-letniego Patryka, później 45-letnią Iwonę. - Pamiętajmy, że śmierć nie jest końcem, jest początkiem nowego życia - mówił do zrozpaczonych żałobników ksiądz.
Do tragicznych wydarzeń doszło 28 marca w Muchocinie (woj. wielkopolskie). Według dotychczasowych ustaleń Marcin W. zamordował 22-letniego mężczyznę, zadając mu 45 ciosów nożem. Następnie podpalił mieszkanie, aby zatrzeć ślady. Zabrał też samochód należący do ofiary.
Wkrótce potem w Międzychodzie napastnik zabił nożem 45-letnią kobietę. Śledczy zakładają, że tłem zbrodni mogła być "domniemana, urojona miłość". Pokrzywdzony mężczyzna to brat kobiety - Pauliny, która w przeszłości była nękana przez Marcina W.
Decyzją sądu na sprawcę nałożono areszt i umieszczono go w oddziale psychiatrycznym. W trakcie przesłuchań mężczyzna przyznał się do popełnionych zabójstw. - Podczas przesłuchania nie okazywał żadnych emocji; był całkowicie obojętny, zdystansowany. Potwierdził, że leczył się psychiatrycznie. Potwierdził też, że zażywał narkotyki - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Oni cały czas tu są". Ksiądz odprawił pogrzeb
W środę na cmentarzu komunalnym w Międzychodzie odbyły się pogrzeby zarówno zamordowanego Patryka, jak i Iwony. W uroczystościach 22-latka brali udział jego rodzice. Dorośli trzymali się za ręce i oboje nie mogli powstrzymać łez - relacjonuje "Fakt". Obecna była też babcia młodego mężczyzny. - Dlaczego Patryk? - pytała przed rozpoczęciem nabożeństwa.
Zaledwie godzinę później odbył się pogrzeb zamordowanej Iwony. Urnę z prochami zmarłej niósł jej syn, 24-letni Mikołaj. Obok niego ze łzami w oczach szedł drugi syn kobiety, 16-letni Mateusz. - Dobra, pomocna, ciepła, wyrozumiała, uśmiechnięta - mówił o nieżyjącej Iwonie ksiądz odprawiający pogrzeb.
- Pamiętajmy, że śmierć nie jest końcem, jest początkiem nowego życia. Oni cały czas tu są - pocieszał żałobników duchowny.
Czytaj też: