Pogrom kielecki: umarł ważny świadek
IPN widział podstawy, by zarzucić Adamowi
Humerowi pomocnictwo w zabójstwach w czasie pogromu kieleckiego.
Jego śmierć może uniemożliwić zdobycie wiedzy o mechanizmie
tamtych zdarzeń - uważa szef pionu śledczego IPN.
Wtorkowa Rzeczpospolita poinformowała o śmierci Adama Humera, byłego dyrektora Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Humer został prawomocnie skazany na 7,5 roku więzienia za znęcanie się nad więźniami politycznymi. Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej powiedziała we wtorek, że w marcu 2000 r. sąd udzielił Humerowi rocznej przerwy w odbywaniu kary ze względu na stan zdrowia. W marcu 2001 postępowanie wykonawcze ws. Humera zostało zawieszone - Humer nie wrócił już do więzienia.
Nie można wykluczyć, że Humer zabrał ze sobą wiedzę o mechanizmie zdarzeń podczas pogromu kieleckiego - powiedział we wtorek Witold Kulesza. Według ustaleń Instytutu, Humer był jednym z oficerów Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy w 1946 r. - mając informacje o trwającym pogromie Żydów - nie podjęli przez co najmniej 4 godziny żadnych działań.
Zwlekano z podjęciem jakiejkolwiek decyzji. To jest podstawa dla postawienia zarzutu udzielania pomocnictwa w zabójstwach poprzez zaniechanie wypełniania swoich obowiązków - podkreślił Kulesza. Wyjaśnił, że Humer i inni oficerowie UBP mogli przerwać zabójstwa Żydów w Kielcach, jednakże tego nie uczynili.
Kulesza powiedział, że postępowanie ws. pogromu kieleckiego prowadzi kielecka delegatura IPN, do której ta sprawa trafiła z tamtejszej prokuratury. Prokuratorzy IPN prowadzący postępowanie liczyli na to, że - jak stwierdził Kulesza - przedstawienie Humerowi zarzutów podczas jego odsiadywania wyroku w innej sprawie, spowoduje, że Humer ujawni wszelkie okoliczności pogromu licząc na złagodzenie kary. (ck)