Pogodzili się w obliczu tragedii
Były prezydent USA Bill Clinton i jego zastępca
Al Gore, skłóceni od czasu kampanii prezydenckiej 2000, pogodzili
się po tragicznych zamachach, jakie we wtorek dotknęły Amerykę -
pisze sobotni "New York Times".
Clinton w momencie ataku terrorystów na World Trade Center i Pentagon był w Australii. Niezwłocznie wydał stamtąd oświadczenie, wzywając naród do pełnego poparcia dla George'a Busha, a następnie wysłanym przez obecnego gospodarza Białego Domu samolotem wrócił do kraju.
Gore'a - niedoszłego prezydenta USA, który minimalnie przegrał wybory jesienią 2000 roku z Bushem - wtorkowa tragedia zaskoczyła w Austrii. Przez Toronto wrócił do Ameryki, a stamtąd wynajął samolot do Waszyngtonu.
Zarówno Gore, jak i Clinton zostali zaproszeni przez prezydenta Busha na uroczystość w katedrze nowojorskiej, gdzie uczczono pamięć ofiar zamachów.
Gore nocował w przeddzień uroczystości w rezydencji Clintona w Chappaqua w stanie Nowy Jork. Obaj politycy całą noc spędzili na rozmowie, dotyczącej - jak twierdzi "New York Times" - głównie terroryzmu i tego, co się wydarzyło.
W piątek Gore i Clinton, który w czasie kampanii wyborczej poróżnił się ze swoim zastępcą, krytykując go za jej styl, zjedli razem śniadanie i razem udali się na uroczystości.(mp)