Pogoda dla tyranów
Rząd nie rządzi, bo sam nie wie, czy jest,
czy go nie ma. Sejm przestał być miejscem, w którym stanowi się
prawo. Zamieniono go w arenę bezlitosnej walki na oczach
zgromadzonych przed telewizorami wyborców. Każdy może być
bezkarnie pomówiony. Prezydenta wrodzy mu politycy nazywają
przestępcą i grożą Trybunałem Stanu. Powagę tracą sądy,
prokuratura i policja. Z autorytetu poobdzierano dotychczasowe
autorytety. Nad agresją w polityce nikt już nie panuje - pisze
"Trybuna".
"Takie sytuacje zawsze są, jak to mówiono dawniej, wodą na młyn tendencji autorytarnych. Zresztą część partii politycznych dawno już takie hasła w zawoalowanej formie głosi. Odwołują się do tęsknoty za ładem, porządkiem, obiecują rozliczenia, puszczanie w skarpetkach i jest to nośne. Z tym że do tej pory było nośne tylko w pewnych grupach społecznych, zwłaszcza w grupach, które czują się oszukane i w jakiś sposób wykorzystane" - mówi prof. Mirosław Karwat, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego - podaje gazeta.
Według Andrzeja Celińskiego, jednego z liderów SdPl, obecny chaos sprzyja tęsknocie społecznej "za kimś, kto zrobi porządek". "Zawsze takie sytuacje podnoszą akcje partii, które idą w iluzję łatwych rozwiązań". Prof. Wojciech Łukowski, socjolog i politolog, nie dostrzega prostej zależności między rosnącą agresją w polityce a poparciem dla ugrupowań silnej ręki. "Takie partie, czyli przede wszystkim PiS i Samoobrona, osiągnęły już swój poziom poparcia i on raczej nie będzie rósł" - prognozuje - informuje dziennik.
Dr Jerzy Głuszyński, socjolog, uważa, że sytuacja nie jest jeszcze rewolucyjna, ale milowymi krokami się do niej zbliżamy. "Jeżeli od polityki ze względu na obrzydzenie do sposobu jej uprawiania oddala się ta lepsza, bardziej racjonalna i efektywna ekonomicznie część społeczeństwa, to znaczy, że o kreacji władzy decyduje elektorat rozpaczy. Nie znam z historii takiego przypadku, że rozpacz mogłaby być dobrym doradcą" - mówi Głuszyński - pisze "Trybuna". (PAP)
Więcej: * Trybuna - Pogoda dla tyranów*