Poganie przez 200 lat stanowili większość w chrześcijańskim państwie Piastów
Pierwsze kościoły kraju Piastów powstawały najpierw w najznaczniejszych grodach Wielkopolski, potem w większych ośrodkach pozostałych ziem państwa, później w mniejszych grodach, zaś we wsiach pojawiły się dopiero od drugiej połowy XII wieku. Działo się tak dlatego, że w pierwszej fazie chrystianizacji liczyło się przede wszystkim nawrócenie grupy ludzi najważniejszych dla funkcjonowania państwa (drużynników, możnych), ci zaś przebywali u boku władcy, albo zamieszkiwali grody. Inaczej podchodzono do ludzi prostych - nimi niewiele się przejmowano, więc przez pierwsze dwa wieki mało kogo z rządzących obchodziło, w co wierzą - pisze Artur Szrejter w artykule dla WP.
23.07.2015 15:13
Odkrycia archeologiczne ostatnich trzech dekad dostarczyły wielu ciekawych danych na temat okresu wprowadzania chrześcijaństwa na ziemiach polskich. Ukazują one nie tylko postępy chrystianizacji, ale także lokalny opór przed nową religią.
W * poprzednim artykule poświęconym teoriom historycznym na temat początków państwa polskiego* wspomniałem, że wyniki badań ostatnich dziesięcioleci zburzyły wcześniej obowiązującą w polskiej nauce wizję budowy kraju pierwszych Piastów oraz przyjęcia wiary w jedynego Boga jako procesów w miarę pokojowych. Dziś wiemy, że tworzenie państwa, trwające od przełomu wieków IX i X do ostatnich dziesięcioleci X wieku, było pełne walk, zaś wprowadzenie chrześcijaństwa nie nastąpiło, ani szybko, ani bezkonfliktowo.
Gnieźnieńskie centrum państwa Piastów
Zarówno tradycja narodowa, jak i wiedza naukowa uznają Gniezno za centrum państwa pierwszych Piastów. Wprawdzie istnieją teorie, że gniazdo dynastii mógł stanowić Kalisz (pogląd profesora Tadeusza Baranowskiego) lub Giecz (jak proponowała profesor Zofia Kurnatowska), jednak większość argumentów archeologicznych i historycznych przemawia za centralną rolą Gniezna. Dlatego od początku badań nad rozwojem Kościoła na ziemiach polskich zdziwienie naukowców budził fakt, że biskupstwo misyjne państwa Mieszka, które w 968 roku objął Jordan, zostało ulokowane w Poznaniu. Jedni badacze dopatrywali się w tym konfliktu między Mieszkiem a biskupem, inni wskazywali na odgórnie zarządzone przez księcia "rozdział" władzy świeckiej (Gniezno) od kościelnej (Poznań).
Sytuację zmieniły wykopaliska prowadzone w Gnieźnie od lat 90. przez Tomasza Sawickiego. Dowiodły, że tamtejszy gród nie istniał przed X wiekiem, zatem nie miał tak dawnej metryki, jak sądzili wcześniejsi naukowcy. Od VIII do połowy X stulecia funkcjonowała tam jedynie osada otwarta, a na kulminacji Wzgórza Lecha były wzniesione zastanawiające obiekty, oddzielone od osady głębokim rowem: niewielka czworoboczna "platforma" z kamieni spojonych gliną, zaś obok niej spory kurhan kamienny. Na platformie odkryto grubą warstwę popiołu, co świadczy, że płonęło na niej użytkowane przez długi okres duże palenisko. Wobec istniejącej tradycji ludowej (bardzo trwałej, gdyż jej echa widzimy jeszcze w XV-wiecznej kronice Jana Długosza)
, wiążącej to miejsce z wierzeniami pogańskimi, badacze uznali te obiekty za pozostałości sanktuarium bogów pogańskich, w którym płonął "wieczny ogień". Uważa się, że było to centralne miejsce kultu dla ziemi gnieźnieńskiej, a może nawet sanktuarium o znaczeniu ponadregionalnym. Dopiero w
latach 40. X wieku poprzednik (i domniemany ojciec) Mieszka I wzniósł pierwszy gród gnieźnieński, który z czasem rozrósł się w miasto.
Co jednak wspólnego ma gnieźnieńskie miejsce kultowe z ustanowieniem biskupstwa misyjnego w Poznaniu? Świadectwa archeologiczne mówią, że owo sanktuarium pogańskie zostało zlikwidowane dopiero po połowie X wieku, a więc zapewne w latach 60., czyli w okresie przyjęcia przez Mieszka chrztu. Wydaje się więc, że książę ulokował biskupstwo w Poznaniu, aby uspokoić nastroje ludności - być może chciał uniknąć konfrontacji zwolenników pogaństwa (z gnieźnieńskiego centrum kultowego) z nielicznym otoczeniem biskupa. Jeśli ta teoria jest zasadna, ukazuje, że - wbrew dawnej i pięknej wizji pokojowego wprowadzania chrześcijaństwa na naszych ziemiach - odkrywane są przekonujące ślady, że proces ten przebiegał wcale nie tak spokojnie. Zdaje się nawet, że dochodziło do ostrych tarć między wyznawcami starej religii a aparatem państwowym popierającym nową religię, skoro Mieszko - władca przecież niezwykle stanowczy i bardzo silny - wolał nie zaogniać sytuacji.
Pierwszoplanowa rola Gniezna pod względem kościelnym objawiła się dopiero w roku 1000, podczas zjazdu gnieźnieńskiego, kiedy właśnie tam umieszczono siedzibę arcybiskupstwa państwa Bolesława Chrobrego. Jak widać, musiało minąć sporo czasu, nim Piastowie zdecydowali się zainstalować główny ośrodek kościelny w Gnieźnie. Zostało to poprzedzone długim pracami (trwającymi od lat 80. X wieku), podczas których całkowicie przebudowano gród, tworząc z niego centrum wczesnomiejskie, nad którym górował gród główny (siedziba książęca), wzniesiony idealnie na miejscu ośrodka kultu pogańskiego. Zabieg ten miał zapewne duże znaczenie ideologiczne, gdyż ukazywał książąt jako tych, którzy czerpali z dawnego "miejsca mocy". Choć taka manifestacja może się nam wydawać dziwna w przypadku władców chrześcijańskich, to jednak z terenów całej Europy znamy podobne przykłady łączenia tradycji pogańskiej z chrześcijańską w procesie budowy pozycji i prestiżu wczesnośredniowiecznych dynastów.
Mazowieckie "kurhany sprzeciwu"
Innym śladem uwidaczniającego się w czasach Mieszka sprzeciwu wobec wprowadzania chrześcijaństwa są znaleziska z Mazowsza. W ostatnich dziesięcioleciach X wieku na dużych obszarach tej krainy - od Wisły po Narew - zaczęto wznosić liczne cmentarzyska kurhanowe. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyż wiele ludów słowiańskich chowało swoich zmarłych w ziemnych kopcach, gdyby nie to, że na terenie Mazowsza zwyczaj ten został zarzucony ponad 100 lat wcześniej. Powrócono do kurhanów, a co więcej, zaczęto stosować także zupełnie nowy typ pochówków - usytuowane na zboczach pagórków groby w obstawie z dużych kamieni.
Badający ten fenomen od lat 60. XX wieku archeolodzy, między innymi Lechosław Rauhut, Joanna Kalaga, Maria Miśkiewiczowa czy Marek Dulinicz, wysuwali różne hipotezy. Przypuszczaono, że w drugiej połowie X stulecia doszło do migracji jednego z plemion Słowian Wschodnich z terenów Rusi (gdzie nadal wznoszono różne rodzaje kopców grobowych) lub że wzdłuż mazowieckiego odcinka szlaku handlowego z Rusi na Pomorze osiedlali się Waregowie (czyli ruscy wikingowie). Okazało się jednak, że nie istnieją ślady archeologiczne, które potwierdzałyby nagłe przybycie na Mazowsze przybyszów ze wschodu. Zatem przyczyna musiała tkwić w sferze wierzeniowo-ideologicznej.
Wydaje się, że wytłumaczeniem może być opór miejscowej ludności wobec wprowadzania chrześcijaństwa. Rzeczywiście, wraz z początkiem chrystianizacji ziem mazowieckich (zapewne od lat 70. X wieku) pojawiają się tam kurhany ziemne i groby z konstrukcjami kamiennymi. Miał to być więc świadomy powrót do stosowanego przez przodków sposobu chowania zmarłych, który był całkowicie odmienny od forsowanego przez chrześcijaństwo obrządku "płaskiego" (jak na dzisiejszym cmentarzu) i bez obstawy kamiennej. Oczywiście od końca X wieku także na Mazowszu obserwuje się zakładanie cmentarzy typowo chrześcijańskich - tak zwanych rzędowych, gdyż groby były układane w rzędach. Jednak odkrywane są one tylko w pobliżu największych grodów, szczególnie takich jak Płock, które zostały założone przez zdobywców - Piastów - na surowym korzeniu. Z tego widać, że przez pierwsze dziesięciolecia po konwersji Mieszka nowa religia nie wychodziło poza owe grody (a działo się tak na wszystkich obszarach państwa pierwszych Piastów), zaś wieś
pozostawała pogańska.
Mazowieckie groby kurhanowe i z konstrukcjami kamiennymi były wznoszone aż do końca XII wieku - czyżby więc aż do tego czasu większa część Mazowsza pozostawała faktycznie pogańska? Sprawa nieco się rozjaśnia, kiedy uświadomimy sobie, że właśnie do drugiej połowy XII stulecia na terenie całego państwa Piastów nie istniała sieć wiejskich kościołów parafialnych. Dopiero wtedy rozpoczęto jej rozbudowę, co doprowadziło do chrystianizacji także mieszkańców wsi - i ten proces jest dobrze widoczny na przykładzie mazowieckim, gdzie pod koniec XII wieku zaczęły zanikać pogańskie cmentarzyska kurhanowe i z obstawą kamienną.
Kamienne kościoły i "pałace"
Jak wynika z wielu prowadzonych od lat 90. projektów wykopaliskowych (badania takich naukowców jak profesor Zofia Kurnatowska czy profesor Hanna Kóčka-Krenz), pierwsze kościoły kraju Piastów powstawały najpierw w najznaczniejszych grodach Wielkopolski, potem w większych ośrodkach pozostałych ziem państwa, później w mniejszych grodach, zaś we wsiach pojawiły się dopiero od drugiej połowy XII wieku. Działo się tak dlatego, że w pierwszej fazie chrystianizacji liczyło się przede wszystkim nawrócenie grupy ludzi najważniejszych dla funkcjonowania państwa (drużynników, możnych), ci zaś przebywali u boku władcy, albo zamieszkiwali właśnie grody, a chowani byli w ich okolicach.
Prostym mechanizmem przyciągnięcia do nowej religii tego typu ludzi - wcale nie ciemnych ani głupich - było oczarowanie ich potęgą Kościoła. Oczarowanie, a nie przymuszenie, gdyż jak wskazują ówczesne przykłady z innych państw, lepsze efekty przynosiło przekonanie warstw wyższych do chrześcijaństwa: poprzez przykład władcy i jego rodziny, poprzez rozdawanie im "darów chrzcielnych" lub uświadomienie korzyści społecznych i politycznych, jakie można było zyskać w wyniku konwersji. Jak kończyły się próby siłowego zmuszania możnych i wojowników do przyjęcia wiary w Boga pokazują przykłady skandynawskie - w Norwegii do XI, a w Szwecji aż do XIII wieku trwały na tym tle krwawe walki.
W państwie Piastów aż tak zaciekłych walk chyba nie było, zatem warstwy wyższe przyciągano do chrześcijaństwa raczej w pokojowy sposób. Inaczej podchodzono do ludzi prostych - nimi niewiele się przejmowano, więc przez pierwsze dwa wieki mało kogo z rządzących obchodziło, w co wierzą. Wyjątkiem w tej grupie byli szeregowi mieszkańcy grodów, od których wymagano ochrzczenia się. Zapewne właśnie ich dotyczyły opisy dziejopisa niemieckiego Thietmara, że za czasów Chrobrego wybijano zęby ludziom nieprzestrzegającym postów. Stosowanie podobnych środków represji na wsi mijałoby się z celem, gdyż nieobjęci siecią kościelną poganie nawet nie wiedzieliby, za co ich karano.
Co zaś w grodach było elementem, który swoją wspaniałością najdobitniej świadczył o potędze nowej religii? Oczywiście kościoły: wielkie, kamienne i wyposażone w sprzęt liturgiczny z metali szlachetnych. Za Mieszka I wzniesiono pierwsze kamienne świątynie w Gnieźnie czy Poznaniu, a za Bolesława Chrobrego i Mieszka II przebudowywano wcześniejsze (np. w Gnieźnie powstała na miejscu kościoła trójnawowa bazylika) i fundowano kolejne. W niektórych dużych grodach budowano też kościoły drewniane - ślady takiej świątyni zachowały się w Kaliszu.
Równocześnie książęta piastowscy wznosili tak zwane palatia, czyli założenia pałacowe, które składały się z długiego, halowego budynku oraz dołączonej do niego rotundy - okrągłej kaplicy służącej tylko władcom i ich otoczeniu. Także te budowle były kamienne, piętrowe i duże (kilkanaście na dwadzieścia kilka metrów) - wszak należało ukazywać potęgę rodu panującego. Pierwsze palatia z rotundami powstały za czasów Mieszka w najważniejszych grodach Wielkopolski (Ostrów Lednicki, Gniezno, Poznań). Chrobry i Mieszko II wznosili następne - także w grodach oddalonych od wielkopolskiego centrum państwa, takich jak Przemyśl, aby świadczyły o sile polskiej władzy. Ważne jest też spostrzeżenie, że niektóre palatia (jak to w Gieczu) nigdy nie zostały ukończone, a ich budowę przerwały krwawe wydarzenia kryzysu monarchii piastowskiej w latach 30. XI wieku.
Zarówno kościoły, jak i palatia musiały wywierać na mieszkańcach państwa Piastów wielkie wrażenie swoją monumentalnością. Równie monumentalne były jedynie wały ówczesnych największych grodów piastowskich, które osiągały do dwudziestu kilku metrów szerokości u podstawy i kilkunastu metrów wysokości, a niektóre były licowane kamieniami. Właśnie owe trzy typy budowli - umocnienia grodowe, palatia i kościoły - wyróżniały się spośród otoczenia drewnianych budynków i świadczyły o potędze książąt oraz sile ich nowej wiary. Warto zauważyć, że w innych wiodących wówczas państwach słowiańskich, czyli w Czechach i na Rusi, akcje budowy wielkich kamiennych założeń kościelnych i pałacowych rozpoczęły się znacznie później niż w Polsce, bo dopiero w drugiej połowie XI wieku.
Bazylika w szczerym polu
Szczególnym przykładem budowlanej działalności pierwszych Piastów jest osiedle, którego pozostałości odnaleziono w miejscowości Kałdus nad dolną Wisłą koło Chełmna. Jak wynika z prowadzonych tam od lat 90. badań pod kierownictwem Wojciecha Chudziaka, pod koniec rządów Mieszka I zaczęto wznosić (w miejscu, gdzie wcześniej istniało pogańskie miejsce kultowe) osiedle, które już w założeniu miało być dużym ośrodkiem typu miejskiego. Od zera pobudowano założenie grodowe i podgrodowe, ściągnięto licznych mieszkańców, zaś jako wojowników - i zapewne zarządców - sprowadzono Skandynawów, o czym świadczą liczne znaleziska przedmiotów luksusowych oraz uzbrojenia typowego dla przybyszów z Północy (szczególnie Duńczyków).
Najbardziej prawdopodobne przypuszczenie zakłada, że Mieszko w ostatnim okresie swych rządów postanowił wznieść w tym ważnym strategicznie miejscu nowy ośrodek, który miał się stać centrum decyzyjnym dla obszaru dolnowiślańskiego, czego ma dowodzić odkrycie ruin palatium, a więc "pałacu" książęcego. Prace budowlane w nowym mieście trwały przez całe panowanie Chrobrego i Mieszka II. W czasie rządów tego drugiego zaczęto wznosić wielki (17 na 35 m) kościół kamienny o trójnawowym założeniu architektonicznym charakterystycznym dla bazyliki, a więc świątynię porównywalną z katedrami Gniezna czy Poznania. Niestety, miasto nie przetrwało kryzysu monarchii piastowskiej w latach 30. XI wieku, żadnej z wielkich budów nie ukończono, a osiedle opustoszało.
Właśnie dzięki temu, że na jego miejscu nie powstały późniejsze budynki, archeolodzy mają znakomitą okazję badać, jak w czasach pierwszych Piastów powstawało miasto ulokowane "w szczerym polu". W innych ośrodkach, które zostały wzniesione na surowym korzeniu przez Mieszka I czy Chrobrego - takich jak Płock (koniec X stulecia) czy Sandomierz (lata 70. X wieku) - późniejsza zabudowa częściowo zniszczyła wczesnośredniowieczne zabytki, a obecnie utrudnia wykopaliska. Inaczej jest w Kałdusie, gdzie można śledzić etapy rozbudowy miasta epoki wczesnych Piastów.
Pogańska świątynia we Wrocławiu
Na koniec przykład, który początkowo zdawał się świadczyć, że po upadku rządów Mieszka II w latach 30. XI wieku - a więc po katastrofie pierwszej monarchii piastowskiej - doszło w Polsce do zjawiska, które dawni naukowcy nazywali "reakcją pogańską". Po badaniach historycznych i archeologicznych ostatniego ćwierćwiecza wiadomo, że reakcja pogańska nie miała miejsca, gdyż i tak większość mieszkańców ówczesnej Polski pozostawała poganami, więc nie mieli oni przeciwko czemu "reagować". Doszło za to do ostrego kryzysu społecznego i politycznego królestwa Mieszka II, którego przejawy ujawniały się już pod koniec rządów Bolesława Chrobrego.
Wydawało się, że teoria o reakcji pogańskiej została ostatecznie pogrzebana (w ujęciu naukowym, gdyż nadal pokutuje w świadomości ogólnospołecznej z uwagi na fakt naucza się o niej w szkole), kiedy podczas wykopalisk prowadzonych w latach 90. we Wrocławiu przez doktora Sławomira Moździocha odkryto świątynię pogańską! Jak ustalono dzięki dendrochronologicznemu datowaniu drewna, budynek wzniesiono w latach 1032-1033, a więc w czasie, kiedy według średniowiecznych źródeł pisanych miało dojść w Polsce do wybuchu powstania pogańskiego po upadku władztwa Mieszka II. Co więcej, świątynię tę ulokowano nie w jakimś ustronnym miejscu, lecz na terenie wrocławskiego grodu głównego. Wydawało się więc, że niespodziewanie znaleziono dowód, iż naprawdę doszło do reakcji pogańskiej, która objęła nawet największe grody Polski.
Po dokładniejszym przyjrzeniu się znaleziskom okazało się, że budynek nosi cechy (takie jak rozplanowanie wnętrza czy cenne tkaniny użyte jako zasłony dzielące wnętrze budynku na części) świątyń typowych dla obszaru północnego Połabia, a więc dla ziem słowiańskich Ranów i Wieletów, uznawanych we wczesnym średniowieczu za zagorzałych wrogów chrześcijaństwa. Okazało się więc, że świątynia nie została wzniesiona przez miejscową ludność, chcącą podczas domniemanej reakcji pogańskiej wrócić do czczenia starych bogów. Skąd jednak wzięli się Wieleci w największym grodzie Śląska? Na to też badacze znaleźli odpowiedź - badania archeologiczne dowiodły, że już w pierwszej połowie X wieku władcy Gniezna prowadzili pewną określoną politykę wojenną, która później była kontynuowana przez Mieszka I, a także jego potomków aż do XII wieku. Otóż podczas wojen, w trakcie których albo łupiono ziemie sąsiadów, albo zdobywano nowe terytoria, porywano część ludności i przesiedlano na inne podległe Piastom obszary. Stąd
archeologiczne ślady ludności pomorskiej widzimy w Wielkopolsce, a ludności wielkopolskiej - na północy Małopolski czy na zachodnim Mazowszu. Działania "deportacyjne" jednocześnie osłabiały sąsiadów i wzmacniały potencjał ludnościowy oraz gospodarczy własnego kraju.
Czy Wieleci z Wrocławia byli takimi właśnie przymusowymi osiedleńcami? Zdają się to potwierdzać wykopaliska, dzięki którym wiemy, że także na Śląsku za rządów Piastów osadzano brańców z Połabia. I właśnie oni, gdy upadło państwo Mieszka II, poczuli się na tyle wolni, by wznieść własną pogańską świątynię w grodzie, koło którego ich osiedlono. Przybytek ten nie przetrwał długo, a jego zniszczenie przypisuje się Czechom, którzy korzystając z anarchii panującej w Polsce najechali główne grody Wielkopolski (1038 rok) i na kilkanaście lat zajęli Śląsk.
Nowe odkrycia, stare poglądy
Przykład ten pokazuje, że zwodnicze jest natychmiastowe wyciąganie wniosków z nowych odkryć. Tak jak w wypadku kurhanów mazowieckich nieprawdziwe okazało się pierwsze przypuszczenie, że są dziełem przybyszów z Rusi, tak w wypadku wrocławskiej świątyni wyjaśniono, że nie jest dziełem miejscowej reakcji pogańskiej, a przymusowych osiedleńców z ziem wieleckich. Idąc dalej: nowe odkrycia archeologiczne dotyczące czasów pierwszej monarchii piastowskiej coraz bardziej zmieniają poglądy naukowe na początkowe etapy chrystianizacji ziem polskich. W efekcie "pokojowa" wizja tego procesu, propagowana od lat 50. do 80. XX wieku, jest już nieaktualna pod względem naukowym, choć nadal dominująca w świadomości społecznej.
Artur Szrejter dla Wirtualnej Polski