ŚwiatPoettering: Polacy nie powinni umierać za pierwiastek

Poettering: Polacy nie powinni umierać za pierwiastek

Polacy nie powinni umierać za system
pierwiastkowy - uważa przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans
Gert Poettering. Wyraził też nadzieję, że podczas najbliższego
szczytu UE w Brukseli dojdzie do kompromisu między polskim rządem
a Unią w sprawie systemu głosowania w Radzie UE.

17.06.2007 | aktual.: 17.06.2007 17:01

Polska proponuje, by system głosowania tzw. podwójną większością w nowym traktacie UE zastąpił system pierwiastkowy, w którym głos każdego kraju jest obliczony na podstawie pierwiastka kwadratowego z jego liczby ludności. W efekcie siła głosu przeliczona na pojedynczego obywatela mniejszego państwa członkowskiego jest dowartościowana, większego zaś - osłabiona.

Poniżej przekazujemy pełny tekst wywiadu z Poetteringiem udzielonego PAP i KAI podczas VII Zjazdu Gnieźnieńskiego.

Trwa spór o kształt Traktatu Konstytucyjnego UE i zasad głosowania w Radzie UE. Polski rząd grozi wetem, czyli zerwaniem szczytu zaplanowanego na 21-22 czerwca. Jakie będą tego konsekwencje?

Hans Gert Poettering: Nie dopuszczam takiej myśli, że polski rząd powie "nie". Weto doprowadzi Unię Europejską do głębokiego kryzysu. Dotyczy to również fundamentalnych interesów samej Polski. Mam nadzieję, że dojdzie do kompromisu i nikt nie będzie chciał umierać za swoje przekonania oraz weźmie pełną odpowiedzialność za przyszłość Europy, będzie wspierać przyjaźń, współpracę i partnerstwo. Pragnienie jedności dominuje w naszej Wspólnocie. Bez tej jedności nie będziemy mogli skutecznie bronić naszych wartości i interesów.

Zatem Polacy nie powinni umierać za pierwiastek w Traktacie?

- Absolutnie nie, gdyż śmierć przyjaciela jest zawsze czymś bardzo bolesnym!

Czy konstytucja europejska wejdzie w życie jeszcze przed nowymi wyborami do parlamentu europejskiego w 2009 roku?

- Potrzebujemy traktatu, który wzmocni i usprawni funkcjonowanie UE, a także pozwoli na to, aby wartości, którymi się kierujemy stały się wiążącym prawem. Prace nad samym dokumentem pragniemy zakończyć w 2007 roku. Na początku 2008 r. przedłożymy go do ratyfikacji wszystkim parlamentom narodowym państw Unii Europejskiej. Zgodnie z Deklaracją Berlińską, pragniemy, aby przed wyborami do PE, w czerwcu 2009 roku, sprawa ratyfikacji była zakończona.

Jaką rolę powinny odgrywać Kościoły chrześcijańskie, choćby w takiej kryzysowej sytuacji?

- W Traktacie Konstytucyjnym jest artykuł 52, w którym uznaje się szczególną rolę Kościołów i wspólnot religijnych. Ten artykuł nakłania je do stałego dialogu z instytucjami UE. Takie spotkanie mieliśmy już w maju br. Przedstawiciele największych religii naszego kontynentu rozmawiali z szefami Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. W ten sposób Kościoły i wspólnoty religijne poprzez dialog wpływają już i będą wpływać na rozwój Unii.

Kościoły chrześcijańskie mają jednak duże zastrzeżenia do Traktatu choćby z powodu braku w nim odniesienia do wartości chrześcijańskich.

- Mimo to, Kościoły katolicki i ewangelickie oraz prawosławne powiedziały Traktatowi "tak". Zaakceptowały go, ponieważ kierują nami wspólne fundamentalne wartości, jak godność i prawa człowieka.

"Człowiek drogą Europy" to hasło 7. Zjazdu Gnieźnieńskiego. Co znaczą te słowa dla Pana jako polityka i chrześcijanina?

- Godność człowieka jest podstawą każdej politycznej działalności. Człowiek, zgodnie z nauczaniem chrześcijańskim jest osobą, co oznacza, że jest odpowiedzialny za samego siebie i za wspólnotę, w której żyje. Taki obraz człowieka stoi u podstaw idei subsydiarności, solidarności, które z kolei są ważnymi elementami kształtującymi społeczeństwo, a tym samym są podstawą polityki.

W intencji organizatorów Zjazdu to motto odnosi się także do przyszłość Unii Europejskiej i naszego kontynentu.

- Jestem o tym przekonany, nie tylko jako chrześcijanin, ale także jako człowiek oraz polityk, nie tylko z teorii, ale z własnego doświadczenia. Obecnie Unia Europejska jest kontynentem żyjącym w pokoju, demokratycznym, wolnym i tym samym buduje ład międzynarodowy. Mam honor być członkiem Parlamentu Europejskiego od 1979 roku. Wtedy Europa była jeszcze podzielona, Polska należała do Układu Warszawskiego, podobnie jak inne państwa Europy środkowo- wschodniej. Nie mogła podzielać naszych wspólnych europejskich wartości.

Parlament Europejski jest silny, podobnie jak inne instytucje UE, która jest wspólnotą 360 milionów ludzi. Nasza, złożona z 27 państw, wspólnota już działa, ale jeszcze nie osiągnęliśmy zamierzonego celu. Na najbliższym spotkaniu szefów państw i rządów UE będziemy musieli podjąć ważne decyzje, aby UE lepiej współdziałała, była bardziej demokratyczna i tym samym bardziej przekonująca dla innych. Będę robił wszystko, aby ten cel osiągnąć.

Jest Pan czwarty raz w tym roku w Polsce? Tak Pan lubi Polskę i Polaków?

- Będę jeszcze raz we wrześniu. Polska i Polacy cieszą się moją wielką sympatią z wielu powodów. Dlatego mam nadzieję, że Polska wspólnie z resztą krajów będzie budowała przyszłość Unii. I zawsze z wielką radością będę przyjeżdżał do Polski wspierając naszą wspólną drogę.

Rozmawiali: Mirosław Ikonowicz (PAP) i Krzysztof Tomasik (KAI)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)