Podsłuchiwali Władysława Kosiniaka-Kamysza? Nowe doniesienia mediów

Były szef CBA Pawła Wojtunik sugeruje, że w Lucieniu podczas spotkania kierownictwa CBA podjęto decyzję o podsłuchu polityków opozycji. Na liście miał być m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz. "Gazeta Wyborcza" informuje, że do inwigilowania szefa ludowców mogła być wykorzystana archiwalna sprawa jego wujka.

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz
Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz
Źródło zdjęć: © PAP
Sylwia Bagińska

Przypomnijmy, że był szef CBA Paweł Wojtunik poinformował w sobotę w TVN24, że w ośrodku szkoleniowo-konferencyjnym CBA w Lucieniu miały zapaść decyzje o kontroli operacyjnej wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych. Mowa o podsłuchu. Wojtunik przy okazji wywiadu skierował w stronę szefa służb Mariusza Kamińskiego szereg pytań o działania CBA. W tym m.in. o działania operacyjne w kierunku opozycji.

Do sprawy odniósł się minister spraw wewnętrznych i administracji oraz samo CBA. W komunikacie Kamiński zaprzeczył informacjom o inwigilowaniu opozycji. Skierował też zawiadomienie do prokuratury w sprawie słów Wojtunika.

Z kolei zastępca koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn dodał, że "służby działają zgodnie z prawem". "Gazeta Wyborcza" zaznacza, że to sformułowanie nie wyklucza jednak tego, że pod pozorem "nowym wątków" podsłuchy mogły być zakładane.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Podsłuchiwano Kosiniaka-Kamysza? Nowe wątki w sprawie

Były funkcjonariusz CBA w rozmowie z "Wyborczą" wyjaśnia, jak można "zgodnie z prawem" podsłuchiwać osoby publiczne. Wystarczy pojawienie się "nowych wątków" w starych sprawach, które nie zostały oficjalnie zakończone.

- Robi się to tak: "nagle" pojawia się informacja, że w operacji, która nie została zamknięta, a która kiedyś "dobrze rokowała", pojawiły się nowe wątki, a osoby rozpracowywane wykazują aktywność, którą pilnie trzeba zbadać. To wystarczy, aby wrócić do sprawy i ponownie wszcząć działania operacyjne takie jak podsłuch - wskazuje.

Zdaniem rozmówcy gazety w ten właśnie sposób CBA mogło przed wyborami podsłuchiwać Władysława Kosiniaka-Kamysza. Sprawa, która miała zostać "ożywiona", dotyczyła jego wujka - Zenona Kosiniaka-Kamysza.

Dalej "Wyborcza" tłumaczy, że mowa o operacjach o kryptonimach "Tower" i "Kinneret". Pierwsza z nich rozpoczęła się w 2012 roku i została z czasem przekształcona w tę drugą.

"Działania przestępcze w obszarze modernizacji technicznej SZ RP podejmowane przez byłych i obecnych wysokich urzędników państwowych" - tak brzmiał temat operacji i dotyczył Zenona Kosiniaka-Kamysza, który jest prywatnie stryjem wicelidera Trzeciej Drogi.

Wykorzystali sprawę wuja Kosiniaka-Kamysza do podsłuchu?

"Wyborcza" ujawnia, że służby w swoim śledztwie nie znalazły potwierdzenia na podejrzenia skierowane wobec Zenona Kosiniaka-Kamysza. Sprawa, którą prowadziła Służba Kontrwywiadu Wojskowego, trafiła do CBA. Nie skierowano jej jednak do prokuratury. Nie została też zamknięta, ale - jak wskazuje gazeta - zawieszona.

"Wyborcza" sugeruje, że "być może służby zdecydowały, by część informacji pozyskanych w trakcie operacji wykorzystywać do innych działań".

Sprawa Zenona Kosiniaka-Kamysza

Stryj Kosiniaka-Kamysza jest obecnie na emeryturze. 65-latek ma doświadczenie w dyplomacji - był m.in. ambasadorem w Kanadzie. Zajmował też stanowiska w ministerstwach.

Zenon Kosiniak-Kamysz był podsłuchiwany i sprawdzany w związku z podejrzeniem o kontakty z Michaelem Bullem. Służby podejrzewały, że lobbysta izraelskiego przemysłu zbrojeniowego miał wypłacać korzyści majątkowe Zenonowi Kosiniakowi-Kamyszowi. Korupcja nie została potwierdzona.

W archiwach tej sprawy były dane współpracowników i bliskich osób 65-latka - w tym lidera ludowców. "Wyborcza" dodaje, że śledczy nie znaleźli dowodów przeciwko innym osobom w sprawie. Jednak, jak czytamy, "materiały zgromadzone w sprawie dziś posłużyły do jej 'podjęcia' pod pretekstem 'pojawienia się nowych informacji'".

Jest działanie prokuratury po wywiadzie Wojtunika

Kolejnego dnia prokuratura wszczęła postępowanie, ale także z innego, znacznie poważniejszego artykułu Kodeksu karnego. Mowa o art. 235, który dotyczy "tworzenia fałszywych dowodów lub innych podstępnych zabiegów" w celu kierowania przeciwko określonej osobie ścigania o przestępstwo.

- Przyjęcie przez prokuraturę na podstawie tego wadliwego zawiadomienia w sprawie całkiem innego przestępstwa, jakiejś hiperbolicznej interpretacji prawnej i wyprowadzenie ryzyka popełnienia przestępstwa z art. 235 świadczy o arogancji, indolencji prawnej prokuratorów, którzy taką decyzję podjęli - powiedział w rozmowie z WP Wojtunik.

Źródło: "Gazeta Wyborcza", TVN24, WP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
władysław kosiniak-kamyszpodsłuchcba
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (80)