Po spotkaniu polsko-ukraińskim. "Oczekujemy odblokowania granicy"

- Najważniejsze jest to, że politycy zaczęli ze sobą bezpośrednio rozmawiać i szukać rozwiązań przy stole negocjacyjnym, a nie przez komunikację w mediach - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską spotkanie premierów Polski i Ukrainy Jacek Piechota, szef prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Denys Szmyhal i Donald Tusk
Denys Szmyhal i Donald Tusk
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk/REPORTER

- Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że spotkanie i rozmowy potwierdziły kolejny raz, że niezależnie od spraw, które musimy codziennie rozwiązywać (...), widzimy, że nie ma takiej siły na świecie, która mogłaby podważyć naszą przyjaźń, solidarność, współpracę, szczególnie w obliczu zagrożenia, jakim jest agresywna polityka Rosji - powiedział Donald Tusk po spotkaniu z Denysem Szmyhalem.

Premier podkreślił, że Kijów może liczyć m.in. na wsparcie dyplomatyczne, militarne i materialne ze strony Warszawy. Zastrzegł, że władze "szukają dobrych rozwiązań dla obu stron".

- W kwestii rolnictwa posunęliśmy się o krok do przodu - oznajmił. Tusk powiedział, że "Polska przystąpiła do ofensywy dyplomatycznej w sprawie zablokowania importu rosyjskiego i białoruskiego zboża i innych produktów rolnych".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Ważne jest to, że politycy zadeklarowali pełną wolę współpracy"

Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "bezwzględnie wiele stało się jeszcze przed tym spotkaniem". -Zaakceptowanie przez ambasadorów porozumienia z Ukrainą, w którym Polska wynegocjowała zasady dostępu ukraińskich produktów do rynku unijnego, stało się praktycznie w przeddzień spotkania - mówi.

W jego ocenie najważniejsze jest natomiast to, że "jest to dzisiaj zupełnie nowa atmosfera w naszych relacjach". - Zaczęło się to już od posiedzenia Polsko-Ukraińskiej Komisji Międzyrządowej ds. Współpracy Gospodarczej we Lwowie. Dzisiaj mamy tego kontynuację - dodaje.

- Ważne jest to, że politycy, obaj premierzy, zadeklarowali pełną wolę współpracy i rozwiązywania problemów przy stole negocjacyjnym. Najgorsze w minionym czasie było to, że politycy Polski i Ukrainy komunikowali się poprzez media - ocenia.

"Wzajemne zrozumienie problemów"

Zdaniem Piechoty "ważne jest wzajemne zrozumienie problemów jednej i drugiej strony". - Wielokrotnie w rozmowach z przyjaciółmi z Ukrainy odczuwałem, że nie do końca rozumieją problem naszych przewoźników czy problem naszego rolnictwa. Właściwie ze strony ukraińskiej padały takie określenia: "walczymy za waszą wolność, nam się należy" - mówi.

I dodaje, że "dzisiaj mamy do czynienia z wzajemnym, znacznie głębszym zrozumieniem problemów obu stron".

- My oczekujemy przede wszystkim odblokowania granicy i jej udrożnienia. To nie jest bowiem tak, że blokada nie dotyczy przewozów humanitarnych, czy wsparcia dla uzbrojenia Ukrainy. Jeżeli na granicach stoi kilka tysięcy tirów, to nie jest takie proste, by przebrnąć z pomocą humanitarną, czy z pomocą wojskową - dodaje.

Rozmówca Wirtualnej Polski zwraca uwagę, że "nieupoważnieni do tego rolnicy sprawdzają także przewozy pomocy wojskowej", co w ocenie Piechoty "jest kategorycznie niedopuszczalne". - Nikt nie jest do tego uprawniony poza służbami państwowymi, a nikt nie gwarantuje, że wśród rolników nie ma sympatyków Rosjan - dodaje.

"Politycy zaczęli ze sobą bezpośrednio rozmawiać"

- Ważne jest to, o czym powiedział premier Donald Tusk, że nie wchodzi w grę zakaz tranzytu przez Polskę - zaznacza. I dodaje: - Sami apelowaliśmy o to, aby w ogóle nie wspominać o możliwości zakazu tranzytu.

W jego opinii "dzisiaj na tym usprawnianiu tranzytu korzysta Rumunia, która w niesamowitym tempie rozbudowuje swoje połączenia możliwości tranzytu przez ten kraj". - A my tylko i wyłącznie tracimy, jako gospodarka, ale też jako państwo na wizerunku w świecie - dodaje.

- Najważniejsze w mojej ocenie jest jednak to, że politycy zaczęli ze sobą bezpośrednio rozmawiać i szukać rozwiązań przy stole negocjacyjnym, a nie przez komunikację w mediach - mówi. I dodaje: - To naprawdę dobra droga. Teraz czekamy na efekty.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie