Krzysztof M. już skazany. Sąd nie był dla niego surowy
Siedem lat temu Krzysztof M. spowodował po pijanemu wypadek, w którym dwuletnia wówczas dziewczynka straciła nogę. Po wyjściu z więzienia wpadł ponownie na jeździe po pijanemu. Sąd tym razem nie był dla niego surowy. Skazał go na rok i dziewięć miesięcy więzienia.
21.10.2024 | aktual.: 21.10.2024 20:06
Zachowanie Krzysztofa M. może bulwersować. Kiedy w 2017 roku po pijanemu spowodował wypadek w Puławach, uciekł z miejsca zdarzenia i przez kilka godzin próbował uniknąć odpowiedzialności. Tego dnia kierowany przez niego volkswagen bora wjechał na chodnik, którym szła matka z dwójką dzieci. Nóżka dwuletniej wówczas Natalii została zmiażdżona przez latarnię, w którą uderzył samochód. Obrażenia były tak poważne, że kończynę trzeba było amputować.
- Natalka korzysta z protezy i jest pod stałą opieką lekarzy chirurgów. Pół roku temu musiała przejść kolejną operację związaną jeszcze z obrażeniami wewnętrznymi po wypadku - mówiła nam kilka dni temu Małgorzata Bławat, mama Natalii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem biegłych w chwili wypadku kierowca miał 1,8 promila alkoholu w organizmie. W 2018 roku Krzysztof M. za spowodowanie wypadku usłyszał wyrok 5,5 roku więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Przesiedział całą zasądzoną karę za kratkami. 7 listopada 2022 roku wyszedł na wolność, a 9 lipca tego roku ponownie wpadł po pijanemu za kierownicą.
Krzysztof M. był tego dnia widziany, jak pije alkohol w pobliżu galerii handlowej w centrum Puław, po czym wsiada za kierownicę audi i odjeżdża. Dzięki zgłoszeniu od świadka szybko złapali go policjanci. Po przebadaniu próbek krwi stwierdzono w nich nawet 1,66 promila alkoholu.
Krzysztof M. od tamtego dnia przebywał w areszcie. W miniony piątek rozpoczął się jego proces przed Sądem Rejonowym w Puławach. Za prowadzenie samochodu po pijanemu kierowcy grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
- Przy czym maksymalny wymiar orzeczonej kary, z uwagi na to, że dopuścił się tego w warunkach powrotu do przestępstwa, może wynieść do 7,5 roku więzienia - mówił WP Grzegorz Kwit, szef Prokuratury Rejonowej w Puławach.
Krzysztof M. wpadł ponownie. Sąd wydał wyrok
Sąd nie był jednak aż tak surowy. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, Sąd Rejonowy w Puławach skazał go na rok i dziewięć miesięcy pozbawienia wolności. 3,5 miesiąca mężczyzna przesiedział do tej pory w areszcie, więc na wolność wyjdzie już na początku 2026 roku.
Ponownie puławski sąd orzekł dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Krzysztof M. ma również zapłacić 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Mężczyzna nie jechał własnym samochodem. Dlatego na podstawie wprowadzonych w tym roku przepisów sąd orzekł przepadek równowartości audi, którym kierował. Wartość samochodu (rok produkcji 2005) określono na 19,9 tys. zł i taką kwotę Krzysztof M. będzie musiał zapłacić.
Wyrok jest nieprawomocny.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl