PO odcina się od Komorowskiego? "To idiotyzm, czysta głupota"
Czy odcinanie się polityków PO od Bronisława Komorowskiego to tylko wpadka czy przemyślana strategia? Rozmówcy WP są zgodni: to się nie może opłacić. - To idiotyzm, czysta głupota zakładać, że Polacy są ślepi i nie widzą tego, że kampanię Komorowskiego sfinansowała PO, a jego sztab to ludzie pracujący dla partii albo dla rządu - komentuje specjalnie dla WP dr Olgierd Annusewicz, politolog z Instytutu Nauk Politycznych UW. - Komorowski jest wprost kojarzony z PO, tak samo jak Platforma z nim, dystansowanie się od prezydenta tylko ośmiesza Platformę - stwierdza dr Tomasz Słupik, politolog z Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ.
Trzy godziny trwało w poniedziałek posiedzenie zarządu krajowego PO, na którym omawiane były wyniki wyborów prezydenckich. - Sztab był pana prezydenta Komorowskiego, nie PO - powiedział po nim sekretarz generalny Platformy Andrzej Biernat. Te słowa rozpętały burzę. - Bardzo współczuję prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu - komentował w Poranku Radia TOK FM Leszek Miller, szef SLD. To gafa, z której Andrzej Biernat już się wycofał - stwierdziła we wtorek po południu premier Ewa Kopacz.
W opinii dr. Annusewicza PO weszła na poziom kabaretu jak wcześniej SLD, które odcinało się od Magdaleny Ogórek, gdy ta dostała 2,4 proc. poparcia. - To żenujące. Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać - stwierdza. Również prof. Ewa Marciniak uważa, że Platforma popełnia duży błąd traktując w ten sposób prezydenta, który zdobył ponad 8 milionów głosów. - Z tego się nie rezygnuje, to olbrzymi kapitał społeczny przed wyborami na jesieni - stwierdza dr Annusewicz. Zgadza się z nim prof. Marciniak: - Zamiast roztrwaniać ten kapitał, należy wokół niego budować poparcie.
- Platforma wystawiła się na śmieszność - uważa dr Annusewicz. Jak mówi politolog, mimo przegranych wyborów, paradoksalnie to Komorowski jest dziś najjaśniejszą gwiazdą PO. - Uzyskał 33,8 proc. w pierwszej i 48,5 proc. w drugiej turze, uruchomił bardzo dużą mobilizację wyborców PO. Premier Kopacz oraz cały zarząd mogą tylko marzyć o tym, żeby osiągnąć podobny wynik w wyborach parlamentarnych - wskazuje.
- Zarząd PO ma poważny problem z analizą rzeczywistości. Zamyka oczy na to, co się dzieje – ocenia dr Annusewicz. - Platforma powinna uderzyć się w piersi, wziąć tę porażkę na klatę, byłoby to znacznie bardziej wiarygodne dla wyborców. Zwłaszcza, że to Komorowski w wyborach zapłacił za błędy Platformy - dodaje dr Słupik. Zdaniem ekspertów, jeśli Platforma Obywatelska chce utrzymać się u sterów, przed wyborami parlamentarnymi w partii musi dojść do zmian personalnych. - Gdybym był szeregowym członkiem tej partii, wszelkimi możliwymi sposobami próbowałbym doprowadzić do zjazdu wyborczego, tak by Ewa Kopacz uzyskała silny mandat wewnątrzpartyjny, a nie tylko taki pochodzący z namaszczenia lub by zastąpił ją ktoś inny - przekonuje dr Annusewicz. To byłby czynnik mobilizacyjny dla PO. - W tej chwili Platforma Obywatelska to statek, który ma dziurę w jednym boku, a zarząd próbuje odzyskać równowagę wiercąc dziurę w drugim - stwierdza politolog.
Zdaniem rozmówcy WP porażka albo scementuje Platformę, albo czeka ją dezintegracja i wyjście części działaczy z partii. Politolog może sobie wyobrazić sytuację, że to Komorowski stanąłby na czele PO, ale jego zdaniem bardziej prawdopodobne jest, że Platforma postawi na Grzegorza Schetynę lub mniej znanego kandydata, np. Rafała Trzaskowskiego lub Tomasza Siemoniaka, który miałby czas na to, by zbudować rozpoznawalność i za kilka lat upomnieć się o władzę. - Postawienie na "mocną markę" jak Schetyna dałoby PO szansę na to, by obronić jak najwięcej przez te kilka miesięcy, które pozostały do wyborów i albo utrzymać przewagę, co jest wątpliwe, albo zachować na tyle silną pozycję, by pozostać liczącą się partią opozycyjną - uważa dr Annusewicz.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska