PO o spotach PiS: ludzie nie chcą proszku do prania
Politycy PO i PSL uważają, że "polityka spotów i billboardów" świadczy o słabości opozycji. PiS i SLD podkreślają, że mają pełne prawo do takich działań, i że nie jest to element kampanii wyborczej. Według politologów, są już oznaki, że trwa kampania.
11.07.2011 | aktual.: 11.07.2011 17:27
PiS zaprezentowało spoty, które od wtorku będzie emitować w radiu i TV. Według rzecznika PiS Adama Hofmana, mówią one "bolesną prawdę" o Polsce pod rządami PO. Hofman podkreślił, że nie jest to kampania wyborcza, bo "jeszcze nie mamy ogłoszonego terminu wyborów", według niego jest to "statutowa kampania informacyjna".
Również w tym tygodniu w całym kraju pojawią się billboardy promujące program SLD. Będą wisiały do końca lipca. - Chcemy zwrócić uwagę na nasze prace programowe - podkreślił rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita. Również on zapewnił, że billboardy nie łamią prawa, bo nie trwa jeszcze kampania wyborcza.
Zakaz umieszczania płatnych spotów wyborczych w radiu i telewizji w czasie kampanii oraz wywieszania plakatów i haseł wyborczych o powierzchni większej niż 2 m kw. znajduje się w podpisanej przez prezydenta w lutym nowelizacji Kodeksu wyborczego. Kodeks ma wejść w życie 1 sierpnia.
Jednak politycy PiS zaskarżyli m.in. przepisy dotyczące płatnych spotów do Trybunału Konstytucyjnego, który sprawą ta ma zająć się w czwartek.
Platforma, PSL i PJN nie planują spotów, ani billboardów. Wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski powiedział, że Platforma chciała doprowadzić do zakazania partiom billboardów i spotów z publicznych pieniędzy także między kampaniami wyborczymi, ale - jak zauważył - nie udało się tego przeprowadzić. - Szkoda, że ta ustawa nie weszła w życie, a partie polityczne teraz to po prostu wykorzystują - zaznaczył.
W jego ocenie, poprzez billboardy i spoty nie da się rozmawiać o problemach Polski i przekonywać wyborców do swojego programu. - Ludziom należy się prawdziwa kampania, a nie proszek do prania i bajki. Ludzie chcą oceniać posłów i senatorów za to, co robili w czasie trwania kadencji, a nie poprzez pozornie prawdziwe spoty i billboardy. Platforma skupi się na spotkaniach, na bezpośrednim kontakcie z wyborcami - zapowiedział Dzikowski.
Również szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że lepszą formą kontaktu z wyborcami są spotkania "face to face" i rozmowy o problemach kraju. - Partie powinny się ścigać na programy, a nie spoty, czy billboardy, my chcemy rozmawiać o tym, jak rozwiązywać dylematy Polski - podkreślił.
Zdaniem polityka PSL, "polityka billboardowa" świadczy o słabości opozycji, bo - jak podkreślił - partie powinny mówić o dylematach rozwoju kraju i propozycjach ich rozwiązania.
Wiceszef klubu PJN Paweł Poncyljusz, odnosząc się do spotów PiS i billboardów SLD, stwierdził, że "niewątpliwie te partie polityczne zabolało, że nie będą mogły wydawać pieniędzy podatnika na wielkonakładowe kampanie billboardowe, medialne".