PO nieoficjalnie podzielone wobec odwołania Radosława Sikorskiego z funkcji marszałka
PO jest przeciw odwołaniu Radosława Sikorskiego z funkcji marszałka sejmu, czego chce PiS. Część polityków Platformy ma jednak wątpliwości. Ludowcy nie podjęli jeszcze decyzji, bo nie są pewni, czy PO będzie broniła Sikorskiego. Stanowiska ws. wniosku PiS nie mają też SLD, SP i TR.
Zdania w PO - nieoficjalnie podzielone
Szef klubu PO Rafał Grupiński nie widzi powodów do odwołania marszałka. - W tej sprawie uważamy, że na dzisiaj wyjaśnienia Radosława Sikorskiego są wystarczające. Przeprosiny zostały wystosowane do państwa (dziennikarzy) i do opinii publicznej za błąd i za kwestie niewłaściwego zapamiętania samego faktu, jeśli chodzi o wypowiedź Putina. Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni tego rodzaju błąd pana marszałka, bo jednak jego rozmiar ze względu na politykę zagraniczną był oczywiście dość poważny - powiedział Grupiński dziennikarzom.
Grupiński, który był członkiem polskiej delegacji, która w lutym 2008 roku udała się do Moskwy, podkreślił - podobnie, jak przyznał to we wtorek sam Sikorski - że wówczas nie doszło do bilateralnego spotkania Tusk-Putin. - Sprawdziłem swoje notatki, takiego spotkania na pewno nie było - zaznaczył polityk.
Nieoficjalnie politycy Platformy mówią, że są zniesmaczeni zachowaniem Sikorskiego, zarówno samą wypowiedzią dla portalu Politico, jak i wyjaśnieniami, których udzielił we wtorek. - Nawet porządnie przeprosić nie potrafił - uznał jeden z członków zarządu PO. Głosy na temat tego, czy marszałek sejmu powinien odejść z zajmowanej funkcji są jednak podzielone. - To zależy, jeśli ta sprawa jest już zakończona, to oczywiście nie, ale jak będzie się dalej rozwijać, to myślę, że powinien zrezygnować - zaznaczył rozmówca Platformy.
Z kolei zdaniem polityka PO z rządu Kopacz, Sikorski raczej powinien pożegnać się z fotelem marszałka. - Uważam, że w takich sytuacjach zawsze trzeba szybko przeciąć wszelkie dyskusje - zaznaczył.
PSL nie chce wychodzić przed szereg
Wiceszef klubu PSL Zbigniew Włodkowski powiedział, że ludowcy nie podjęli jeszcze decyzji, czy będą za odwołaniem marszałka sejmu. - Być może nie będzie takiej potrzeby, bo wcześniej sytuację rozwiąże decyzja premier Kopacz lub samego Sikorskiego - ocenił poseł.
Nieoficjalnie politycy PSL przyznają, że nie chcą "wychodzić przed szereg, broniąc Sikorskiego", póki nie mają pewności, jaka będzie decyzja Platformy w tej sprawie. - To od Ewy Kopacz będzie należała decyzja - powiedział jeden z polityków PSL. Poseł Ludowców Eugeniusz Kłopotek ocenił, że "Sikorski stracił moralne prawo do pełnienia funkcji marszałka". Zaznaczył jednak, że sam jeszcze nie wie, jak będzie głosował.
Opozycja się waha
Decyzji ws. głosowania nad wnioskiem o odwołanie marszałka nie podjęły jeszcze SLD, SP i TR.
Rzecznik Sojuszu Dariusz Joński powiedział, że posłowie jego klubu skłaniają się w kierunku odwołania marszałka. - Trzeba się jednak zastanowić, kto powinien być jego następcą - dodał.
Klub - który składa się z posłów Solidarnej Polski i Polski Razem - podejmie decyzję w sprawie odwołania Sikorskiego w czwartek rano - poinformował rzecznik SP Patryk Jaki. Jednak - jak zapewnił - wszyscy posłowie z Solidarnej Polski poprą wniosek PiS, zaś posłowie PR "prawdopodobnie zrobią to samo".
Rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek powiedział, że poparcie wniosku "nie jest przesądzone" i zależy to od tego, co Janusz Palikot usłyszy podczas środowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. - Potem zbierze się klub i podejmie decyzję - powiedział Rozenek.
Wniosek PiS o odwołanie Radosława Sikorskiego ma związek z artykułem amerykańskiego portalu Politico, powstałego m.in. na podstawie rozmowy z politykiem. Przytoczone zostały w nim słowa b. szefa MSZ o tym, że w 2008 r. podczas wizyty polskiego premiera w Moskwie, Władimir Putin mówił Donaldowi Tuskowi o podziale Ukrainy.
Szef Klubu PiS Mariusz Błaszczak prezentując wniosek, powiedział, że Sikorski nie ma kompetencji do sprawowania najwyższych urzędów w państwie. Błaszczak wyraził nadzieję, że posłowie wszystkich ugrupowań, w tym koalicji PO-PSL, poprą wniosek PiS.
Kaczyński: są informacje, którymi nie należy się dzielić nigdy
Prezes PiS Jarosław Kaczyński na środowej konferencji prasowej w Warszawie ocenił, że "sprawa nie może być zamknięta, bo w polskim życiu publicznym nie mogą występować na tak wysokich stanowiskach, na żadnych stanowiskach, osoby całkowicie nieodpowiedzialne". Jak podkreślił, można "mówić o tej nieodpowiedzialności zarówno w kontekście tego, co miało się zdarzyć w Moskwie w 2008 roku, a także ostatnich wypowiedzi" marszałka sejmu.
- Politycy dowiadują się o różnych rzeczach, szczególnie ci, którzy pełnią najwyższe funkcje państwowe. O jednych z nich można mówić od razu, a o innych po jakimś czasie. Ale są i takie, o których nie można mówić nigdy, do grobowej deski. I każdy polityk powinien o tym pamiętać - podkreślił lider PiS. - Każdy, kto był choćby przez jakiś czas na tym najwyższym szczeblu, ma informacje, którymi nie powinien się nigdy dzielić - dodał.
Według Kaczyńskiego sprawa wypowiedzi marszałka sejmu "nie może być zamknięta". - Rozumiem, że przedstawiciele obozu rządowego, po kolejnej kompromitacji chcą ją zamknąć, ale od tego jest opozycja, by tego rodzaju sprawy stawiać - powiedział.
- Będzie dyskusja w sejmie na temat przyszłości marszałka Sikorskiego. Niezależnie od tego, jaki będzie wynik tego głosowania, my tę sprawę postawimy, bo to jest nasz obowiązek wobec Polski - dodał Kaczyński.
Kandydatem PiS na marszałka sejmu jest poseł niezrzeszony Andrzej Smirnow.
Smirnow był posłem PO, mandat poselski objął w czerwcu po Dariuszu Rosatim, który został europosłem. Wkrótce potem został wykluczony z klubu przez władze PO, bo nie wziął udziału w głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. Smirnow powiedział, że nie chciał głosować za rządem, bo nie zgadza się z polityką Platformy.
Sejm odwołuje marszałka na wniosek złożony przez co najmniej 46 posłów i imiennie wskazujący kandydata na kolejnego marszałka. Sejm odwołuje i wybiera marszałka bezwzględną większością głosów w obecności, co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, w jednym głosowaniu. Rozpatrzenie wniosku ws. odwołania marszałka oraz wyboru kolejnego i poddanie go pod głosowanie następuje na najbliższym posiedzeniu Sejmu przypadającym po upływie 7 dni od dnia jego złożenia, nie później jednak niż w terminie 45 dni od dnia złożenia wniosku.
Burza wokół Sikorskiego
Amerykański portal Politico napisał, cytując Sikorskiego, że w 2008 roku podczas wizyty Donalda Tuska w Moskwie, ówczesny premier Rosji Władimir Putin miał proponować szefowi polskiego rządu udział w podziale Ukrainy. Później marszałek sejmu przyznał w rozmowie z portalem wyborcza.pl, że nie był świadkiem rozmowy Tusk-Putin, ale dotarła do niego "taka relacja". Stwierdził przy tym, że jego słowa zostały przez dziennikarza "Politico" "nadinterpretowane". Sikorski był również o amerykańską publikację pytany na wtorkowej konferencji prasowej w sejmie - tam jednak odmówił odpowiedzi na pytania dziennikarzy i odesłał do wywiadu dla portalu "GW".
Za zachowanie marszałka sejmu na konferencji przeprosiła we wtorek premier Ewa Kopacz. Podkreśliła, że "nie będzie tolerować tego typu standardów; zapowiedziała, że prawdopodobnie jeszcze we wtorek będzie rozmawiać z Sikorskim i przekaże mu "swoją opinię w tej sprawie". We wtorek wieczorem marszałek zwołał kolejną konferencję w sejmie, gdzie powiedział, że w sprawie przebiegu rozmów w Moskwie "zawiodła" go pamięć. - Po sprawdzeniu okazało się, że w Moskwie nie było spotkania dwustronnego premier Tusk - prezydent (Władimir) Putin - powiedział Sikorski.