PublicystykaPo co ten hejt na piłkarzy po triumfie siatkarzy? Jesteśmy mistrzami świata, cieszmy się!

Po co ten hejt na piłkarzy po triumfie siatkarzy? Jesteśmy mistrzami świata, cieszmy się!

Polski siatkarzu, nigdy nie będziesz polskim piłkarzem. Nie będziesz zarabiał tyle, co gwiazdy piłki, a twoja dyscyplina nigdy nie będzie tak popularna, jak futbol. Ale ostatnie, co powinniśmy robić, to napuszczać fanów i – samych sportowców obu dyscyplin - jednych na drugich.

Po co ten hejt na piłkarzy po triumfie siatkarzy? Jesteśmy mistrzami świata, cieszmy się!
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Kuba Atys
Michał Gostkiewicz

Był 19 czerwca 2018, gdy w tysiącach domów i przy tysiącach stołów w pubach zasiadły setki tysięcy Polaków. Zbudowani niezłym wynikiem z Euro 2016, dobrze rozegranymi eliminacjami i pozytywną jak nigdy atmosferą wokół piłkarskiej reprezentacji Polski, kibice liczyli – i mieli tym razem wyjątkowo pełne prawo liczyć – na niezły rezultat. Niezły w przypadku polskich futbolistów oznaczał przynajmniej wyjście z grupy. Apetyty były większe. Miało być jak nigdy.

A wyszło jak zawsze. Ze spuszczoną głową kibic polski poszedł do domu, rzucił biało-czerwonym szalikiem w kąt i obiecał sobie, że już nigdy, przenigdy nie obejrzy meczu reprezentacji. No, przynajmniej do początku eliminacji do kolejnego euro. I kolejnych mistrzostw świata. I znów będą nadzieje, emocje, zachwyty i rozczarowania. Bo żadnego sportu nie kochamy tak, jak futbolu.

Dlaczego Polacy wolą nogę od siatki?

A przecież jeśli podejść do tego na zimno, na spokojnie, to ostatnie ćwierćwiecze powinno uczynić z Polaków najbardziej siatkarski, a nie piłkarski, naród świata.

Dwa mistrzostwa świata, wicemistrzostwo świata, mistrzostwo Europy, triumf w elitarnej Lidze Światowej, brąz mistrzostw Europy uznawany za zawód – to tylko wierzchołek dorobku polskiej reprezentacji siatkarzy od 2006 roku. Mistrzostwo świata zdobyła wczoraj już trzecia genialna generacja naszych graczy. Rozgrywki klubowe cieszą się ogromną popularnością, w polskiej lidze grają znakomici zagraniczni gracze, polską reprezentację trenują świetni zagraniczni trenerzy, a polscy emerytowani mistrzowie powoli wyrabiają sobie markę jako szkoleniowcy. Cztery lata temu na trybunach zameldowała się taka liczba kibiców, że zazdrościł nam cały siatkarski świat. Ale kiedy wyjedziesz gdziekolwiek za granicę, i powiesz, że jesteś z Polski, to co drugi obcokrajowiec będzie wiedział, kim jest Robert Lewandowski, a nie Bartosz Kurek.

Jeszcze przed mistrzostwami szczery jak zwykle do bólu Michał Kubiak, kapitan polskiej kadry siatkarzy, w wywiadzie dla WP Sportowych Faktów wypalił, że futbol go nie interesuje, że go nie ogląda, bo sport ów nie ma mu nic do zaoferowania. I w porządku, nikt piłki nie musi lubić. Ale Kubiak dodał jeszcze, może niezbyt dyplomatycznie, że siatkówka jest sportem trudniejszym od futbolu, i potrzeba do niego ludzi "na wyższym poziomie inteligencji, rozwoju fizycznego, koordynacji ruchowej”.

I się zaczęło. Zaraz poszedł cytat z jednego z zawodników legendarnej drużyny Wagnera z lat 70., że "kiedy siatkarze spotykali się z piłkarzami, to było jak spotkanie uniwersytetu z zawodówką". I komentarze internautów oraz fanów futbolu, dowodzących, że to wcale nie taka prosta gra, i lepiej żeby Kubiak obejrzał jakiś porządny mecz, z taktyką, strategią i dobrymi piłkarzami.

Nieważne, że kapitan siatkarzy podkreślał, że w futbolu, jak w każdym sporcie, trzeba się naharować jak wół, żeby osiągnąć dobry wynik, że "fala hejtu i szydery, jaka spadła na Polaków po turnieju w Rosji, jest nie do zaakceptowania", i że zna wielu piłkarzy "na poziomie". Zabrzmiało elitarystycznie, mimo, że Kubiak podkreślił nawet, że nie zazdrości piłkarzom zarobków.

Choć tego akurat by mógł.

Wielka futbolowa kasa

Nie to, żeby siatkarze - zwłaszcza ci najlepsi - biedowali. Co to, to nie. 200 tys. dolarów do podziału - tyle Polacy dostaną od Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej za zwycięski mundial. Wicemistrzowie Brazylijczycy otrzymają 125 tys. dolarów, trzeci Amerykanie - 75 tys dolarów. Bartosz Kurek za sezon gry w tureckim klubie w 2017 r. dostał 1,1 mln. dolarów (4 miliony złotych). Zagraniczne gwiazdy, jak Dmitrij Muserski, Gyorgy Grozer czy Ivan Zaytsew dostają między 950 a 620 tysięcy rocznie. Genialny Wilfredo Leon z Zenitu Kazań – 1,4 mln dolarów.

Ale sam jeden Robert Lewandowski zarobił za sezon 2016 w Bayernie Monachium 11,6 mln. dolarów. Cristiano Ronaldo dostaje rocznie 34,8 mln dolarów, a Leo Messi za sezon 2016 zgarnął od Barceliny aż 46 milionów dolarów! Za wygraną piłkarskiego mundialu zwycięska drużyna może dostąć 38 mln dolarów. A za przegrane mistrzostwa świata w Rosji polski PZPN dostał, bagatela, 8 mln dolarów.

Trudno nie zapytać – za co te kokosy? Za przegrane mecze, gdy tu, inni nasi chłopcy, w innej dyscyplinie, mają takie sukcesy? Trudno nie zauważyć memów, nabijających się z piłkarzy, które poszły w internet zaraz po zdobyciu mistrzostwa świata. Że powinni się od siatkarzy uczyć, że na mistrzostwach świata byli jak stado małych kotków, a nie ryczących lwów, że polski kibic ogląda wszystkie mecze futbolowe od eliminacji – żeby w ogóle zobaczyć ją w akcji, tymczasem kibic siatkarski zaczyna od półfinału mistrzostw świata, bo dobrze wie, że reprezentacja na pewno tam dotrze, przejechawszy się wcześniej jak walec po drużynach, które miały pecha i głupi pomysł stanąć na jej drodze. "Patrzcie piłkarze, jak grają siatkarze" - taki transparent kibice wywiesili na trybunach w Turynie. Oliwy do ognia dodał dyrektor TVP Sport, który w tym właśnie duchu skrytykował piłkarzy - że powinii brać przykład z Kurka, Kubiaka i spółki:

Pytającym proponuję pogodzić się z faktem, że siatkówka, choćby nie wiadomo jak widowiskowa, nigdy futbolu nie prześcignie. Nie prześcignęła w Brazylii, której narodowa drużyna doszła wczoraj do finału piąty raz z rzędu, a status dominatorów Brazylijczycy w siatkówce mają chyba większy niż w piłce nożnej.

Tyle, że piłkę kopie – i ogląda – każdy chłopiec w slumsach Rio. I każdy chłopiec na polskim podwórku z tabliczką "zakaz gry w piłkę" na ścianie. Bo, jak słusznie, choć brutalnie stwierdził Michał Kubiak, futbol to sport prosty - na pewnym poziomie. Nie piszę teraz o Lidze Światowej czy Lidze Mistrzów. Piszę o tym, że łatwiej jest zebrać kilku kolegów - i koleżanki, a jakże! - i pójść poharatać w gałę na podwórku. Bramki zrobi się z plecaków, wysokość bramek będzie umowna. Z siatką tak łatwo nie ma - muszą być słupki i siatka, bo inaczej to nie ma sensu.

Dlatego nie ma sensu robić rozróżnień, czy siatkówka jest dla młodych, wykształconych z wielkich miast, a piłka nożna dla plebsu i marginesu społecznego, czy odwrotnie. Jedno i drugie będzie nieprawdą. Ale zbiorową wyobraźnią rządzi futbol - gra dla każdego.

Robert Lewandowski już pogratulował siatkarzom. Michał Kubiak futbolu nie lubi, ale pracę piłkarzy szanuje. Bądźmy jak Kubiak i Lewandowski. Po pierwsze jesteśmy mistrzami świata, a dopiero po drugie – w której dyscyplinie.

Źródło artykułu:WP Opinie
siatkówkamistrzostwa świataBartosz Kurek
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)