Platforma zbierała haracz od kandydatów na posłów?
Samorządowcy PO, którzy nie oddawali partii 10% swojego
wynagrodzenia - także za pełnione funkcje publiczne - nie mieli szans na
miejsce na liście wyborczej. "Wprost" dotarł do uchwały mazowieckiej
Platformy Obywatelskiej sprzed ostatnich wyborów do Sejmu. Ten system
firmował ówczesny szef regionu Bronisław Komorowski.
17.06.2007 12:50
Inna uchwała, do której dotarliśmy, wyjaśnia, że opłacać musieli się nie tylko samorządowcy wybierani w wyborach powszechnych, ale także wicemarszałkowie województwa, wiceprezydenci miast, burmistrzowie i wiceburmistrzowie dzielnic, starostowie wraz ze swoimi zastępcami, samorządowi sekretarze i skarbnicy, a nawet członkowie zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
W ten sposób został zdopingowany Robert Ambroziewicz, były wiceprezydent Siedlec. Obecnie jest posłem. Ambroziewicz zasłania się niepamięcią. - Uchwała faktycznie była, ale nie pamiętam, jak to moje płacenie się skończyło- twierdzi.
Bronisław Komorowski, nie chce rozmawiać o ściąganiu pieniędzy od kandydatów na posłów. - Już się nie zajmuję sprawami Mazowsza- ucina. Skarbnik PO Mirosław Drzewiecki zapewnia, że w innych regionach nie stosowano takich praktyk. - W tej chwili płacenie na partię dotyczy tylko osób na stanowiskach wybieralnych. Tak zadecydował zarząd PO i taki zwyczaj panuje we wszystkich partiach - mówi.
Michał Krzymowski