PKP sprzedaje opuszczone dworce
Na starej stacji w Łubianie przyjmie nas
lekarz, a w Białowieży kelner poda nam elegancką kolację. PKP
sprzedaje swoje opuszczone dworce - pisze gazeta "Metro".
14.01.2008 | aktual.: 14.01.2008 07:22
Mamy w Polsce ok. 3 tys. dworców kolejowych. Są wśród nich te wielkie, jak Centralny w Warszawie lub Główny w Gdańsku, ale też małe stacyjki na prowincji. Tylko połowa dworców jest dziś wykorzystywana jako stacje kolejowe. Na tej drugiej połowie od lat nie zatrzymują się już pociągi lub nawet obok nich nie przejeżdżają, bo PKP zlikwidowało linię. Przewoźnik nie widział sensu, by dbać o opuszczone stacje, więc z czasem zamieniły się w ruiny. W 2006 r. w PKP SA ktoś wreszcie postanowił szpecące krajobraz rudery sprzedać, wydzierżawić, a nawet po prostu oddać.
Na początku nie było zbyt wielu zainteresowanych, ale ostatnie dane PKP świadczą o tym, że rodzi się moda na dworce. Do tej pory udało nam się sprzedać lub wydzierżawić 150 obiektów - mówi Michał Wrzosek, rzecznik PKP SA.
Zdarzają się prawdziwi zapaleńcy. Michał Drynkowski i Michał Olszewski kupili w Białowieży jedyny w Polsce dworzec zbudowany w całości z drewna. Powstał na początku XX w. dla cara Mikołaja II, który do Puszczy Białowieskiej przyjeżdżał na polowania. Nowi właściciele przekształcili kompletnie zrujnowany i przegniły budynek w ekskluzywną Restaurację Carską. Zachowaliśmy detale wystroju, a nawet starą pompę, którą kiedyś nalewano wodę do parowozów - opowiada Drynkowski. Teraz na dawnym dworcu można zjeść specjały kuchni rosyjskiej.
Na oryginalny pomysł wpadła też grupa lekarzy w Łubianie (woj. pomorskie) - zaadaptowali stary dworzec na zakład opieki zdrowotnej. W Grudziądzu w budynku stacji powstał supermarket. Sklepy, hotele, puby i punkty usługowe powstały w dawnych dworcach w Wiślicy, Słobitach, Stepnicy, Wyrach i Kisielicy na wschodzie Polski.
Dworce przekształcane są też w urzędy samorządowe. Tak się stało w Grajewie, Lubawce, Sabince i Karpaczu, a 18 stycznia miejskie biura ruszą w dawnej stacji w Namysłowie. Na dworcu w Będzinie (woj. śląskie) powstanie za to komisariat straży miejskiej. A w Drawsku Pomorskim - centrum turystyki.
Kupić stary opuszczony dworzec nie jest trudno. Wystarczy zapytać w wydziale gospodarki nieruchomościami lokalnego oddziału PKP SA. Ceny - od kilkunastu tysięcy złotych do kilkuset tysięcy. Cena zależy od powierzchni, stanu budynku i miejscowości, w której się znajduje - mówi rzecznik Wrzosek. Są też wyjątki, takie jak zbudowany na przełomie XIX i XX w., stary dworzec w Katowicach, na którym od lat nie zatrzymał się żaden pociąg. Za 60 mln zł kupiła go firma z zamiarem przekształcenia budynku w nowoczesne centrum handlowe - czytamy w gazecie "Metro". (PAP)