"PiSlam z Matką Kaczyńską na czele"
Nowa, radykalna ideologia Prawa i Sprawiedliwości, czyli PiSlam z Matką Kaczyńską na czele sprowadzi tę partię na manowce – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Włodzimierz Czarzasty. Przewodniczący Stowarzyszenia Ordynacka, polityk SLD i były sekretarz KRRiT Platformę Obywatelską oskarża o eklektyzm, nazywa tę partię statkiem, któremu ciągle coś przyczepia się do kadłuba i tłumaczy dlaczego, jedni politycy lewicy ulegają kuszeniu PO, a inni są na nie odporni.
23.08.2010 | aktual.: 04.01.2011 13:07
WP: Joanna Stanisławska: Czy Grzegorz Napieralski dobrze zdyskontował wyborczy sukces?
Włodzimierz Czarzasty: Myślę, że on wciąż ten sukces dyskontuje. Dwa miesiące, jakie upłynęły od wyborów to za krótki okres, by ten proces był zamknięty. Poziom zaufania, jakim cieszy się w tej chwili, niewątpliwie świadczy o tym, że jak na razie podejmuje dobre decyzje. W tym momencie, najważniejsze, co musi zrobić to mądrze i skutecznie zorganizować kampanię do wyborów samorządowych.
WP: Czy Grzegorz Napieralski dobrze zrobił, że nie rozprawił się po wyborach z „wewnątrzpartyjną opozycją” – takie rozwiązanie doradzał szefowi SLD były premier Leszek Miller. Głośno było o buntowniczej postawie Wojciecha Olejniczaka i Ryszarda Kalisza.
- W odniesieniu do Ryszarda Kalisza i Wojciecha Olejniczaka trudno mówić o „wewnątrzpartyjnej opozycji”, to obrażanie opozycji, dwie osoby to zbyt mała siła. Wiem, że pan Miller ma swoje zdanie w tej sprawie, ale myślę, że Grzegorz Napieralski nigdy nie chciał się Olejniczaka i Kalisza pozbywać, bo jakby chciał, to by się ich pozbył. Takie rozwiązania sugerowały raczej media. Ci panowie funkcjonują w partii, raz lepiej, raz gorzej, a Wojciech Olejniczak, jak zacznie pracować, ma szansę uzyskać niezły wynik w starciu o fotel prezydenta Warszawy.
WP: Czy Stowarzyszenie Ordynacka będzie wspierać kampanię samorządową Olejniczaka?
- A dlaczego mielibyśmy wspierać kampanię samorządową polityka, który nie jest naszym członkiem? Jak się pan Olejniczak zapisze do Stowarzyszenia, to będziemy w tej sprawie zabierać stanowisko.
WP: Pojawiają się opinie, że to już nie PiS, ale SLD wyrósł na główną konkurencję dla Platformy. Cieszą pana takie głosy jako polityka SLD i doradcę Grzegorza Napieralskiego?
- Cieszy mnie, że SLD rośnie w siłę. Jestem zwolennikiem tezy, że na prawicy będą następowały procesy dekonsolidacyjne, w PO zaczną się ze sobą kłócić, co już możemy zaobserwować w PiS. Jeśli chodzi o SLD scenariusz będzie odwrotny: wokół wyniku, jaki uzyskał Napieralski w wyborach prezydenckich oraz tego, co uda się zdobyć w wyborach samorządowych, nastąpią procesy konsolidacyjne. Myślę, że wszyscy będą grali do jednej bramki. Nie ma już dyskusji o kwestii przywództwa, bo wiadomo, kto jest szefem. Na lewicy będzie się działo coraz lepiej, a na prawicy coraz gorzej.
WP: Wojciech Olejniczak deklaruje całkowite porozumienie i dobrą współpracę z Grzegorzem Napieralskim podczas wyborów samorządowych. To dobra prognoza na przyszłość.
- Sytuacja z panem Olejniczakiem nie jest szczególna, SLD musi dbać o swoich kandydatów z list, a oni tak samo muszą dbać o SLD. WP: Jak pan ocenia szanse Wojciecha Olejniczaka w starciu o prezydenturę stolicy?
- Jak się zacznie starać, to choć przegra, uzyska dobry wynik.
WP: Platforma Obywatelska próbuje ostatnio przeciągnąć na swoją stronę jak największą grupę lewicowych polityków. Co to oznacza dla lewicy?
- Trudno Platformę za takie zabiegi obwiniać. To, co jest złego w tej partii to fakt, że zachowuje się jak Polska Zjednoczona Platforma Obywatelska, to znaczy jest partią totalnie eklektyczną. To duży statek, który płynie, a co mu się przylepi do kadłuba, zabiera ze sobą. A to, co się przylepi wspólnie krzyczy z załogą: płyniemy. Należałoby się natomiast zastanowić nad tymi osobami, które się do tego kadłuba przyklejają, bo choć osoba osobie nierówna, to trzeba pamiętać, że żeby się dać kupić, najpierw trzeba chcieć się sprzedać.
WP: Ostatnio "przylepił się" Tomasz Nałęcz.
- Osoby, które ulegają zalotom Platformy kierują się różnymi motywacjami. Jako ich główne motory wymieniłbym oportunizm, w niektórych wypadkach dość prymitywną chęć zarobienia pieniędzy czy zaistnienia, innym razem miałkość, brak silnego charakteru. Kiedy indziej decydująca bywa daleko posunięta mendowatość, którą można jednak wybaczyć, bo to cecha charakteru, którą trudno zmienić, zwłaszcza, kiedy jest się po pięćdziesiątce.
WP: Środowiska lewicowe bardzo pozytywnie odebrały nominację Marka Belki na prezesa NBP.
- O Marku Belce mam jak najbardziej pozytywne zdanie. Świetnie się nadaje na prezesa NBP. Bardzo dobrze, że Platforma zdecydowała się na taką osobę na tym stanowisku. Wciąż natomiast jestem bardzo ciekawy, jaki ruch we wrześniu wykona Włodzimierz Cimoszewicz, wówczas będę wiedział, jaką opinię wyrobić sobie na jego temat.
WP: A Ryszard Kalisz - czy nadawałby się do Platformy Obywatelskiej?
- Z tego, co słyszę, a mam go za porządnego człowieka, Kalisz nie ma ochoty zmieniać barw. Kalisz znacząco odbiega poziomem od tych, którzy zakusom Platformy ulegli. Sądzę, że każdy polityk, który zmienia partię w zależności od tego, jakie ma notowania, powinien się nad sobą mocno zastanowić.
WP: Czy na polskiej scenie politycznej jest miejsce dla partii Janusza Palikota? Według sondażu Homo Homini na zlecenie "Super Expressu" ponad 20% Polaków zagłosowałoby na takie ugrupowanie, które mogłoby stać się trzecią siłą w sejmie.
- Myślę, że jest miejsce. Pan Palikot jest ciekawym zjawiskiem. Natomiast byli już różni przemądrzali cwaniacy, którzy postanowili budować nowe ugrupowanie, rozbijając swoją ojczystą partię. Myślę tu np. o Marku Borowskim czy Tomaszu Nałęczu i nic z tych planów nie wyszło. Podobnie stało się z inicjatywami budowanymi od początku, np. przez Sławomira Sierakowskiego czy Marka Jurka. Same dobre chęci nie wystarczą.
WP: Palikot ma ważną nad nimi przewagę: pieniądze.
- Nie życzę źle Palikotowi. Skoro wyraził chęć powołania takiej partii, mówię: sprawdzam. Jako przewodniczący liczącego ponad pięć tysięcy członków Stowarzyszenia Ordynacka wiem, co to znaczy budować struktury w Polsce. Jeżeli Palikotowi starczy siły i wytrwałości na pozyskiwanie poparcia w miastach i powiatach, będziemy mieli nową partię nieprawicową w Polsce. Mogę się z tego tylko cieszyć. Kiedy ideały lewicowe obrastają w jakieś formy organizacyjne, to zawsze lepiej dla lewicy i mam tu na myśli całą lewą stronę sceny politycznej, a nie tylko SLD.
WP: Czy nowa strategia PiS – odwrót od łagodnej, powrót do ostrej retoryki może przynieść tej partii korzyści w postaci poszerzenia elektoratu?
- PiS wymyślił sobie nową radykalną ideologię: PiSlam z Matką Kaczyńską na czele, która moim zdaniem sprowadzi tę partię na manowce. Owszem, utrzymają żelazny elektorat, ale poparcie nie będzie wystarczające, żeby zdobyć władzę, czy chociażby uratować krzyż, który w ostatecznym rozrachunku trafi tam, gdzie jego miejsce - do kościoła. WP: Czy spór krzyż będzie jeszcze odgrywał rolę w polskiej polityce czy to już koniec tej historii?
- Ten spór ani przez chwilę nie odgrywał takiej roli, bo nikt poważny się tym nie przejmował. Natomiast kilku nieudaczników nie wiedziało, co z tym krzyżem zrobić. Jeżeli Kościół przez 15 lat nie reagował na to, co robi o. Rydzyk, który wyhodował kilkadziesiąt tysięcy osób, które chętnie by choć chwilę na tym krzyżu sobie powisiały, to niech się nie dziwi, że dochodzi do takich sytuacji. Jeżeli się nie potępia ekstremalnych zachowań jednego ze skrzydeł Kościoła, to się zbiera takie owoce. I to jest jeden z aspektów oceny sprawy krzyża, natomiast drugi to absolutna nieumiejętność postępowania władz administracyjnych i ich brak zdecydowania. Gronkiewicz-Waltz potrafiła rozwiązać problem kupców z KDT, w ten sam sposób powinna zająć się sprawą krzyża.
WP: Za rozprawę z kupcami z KDT była przecież strasznie krytykowana.
- Polityk, który patrzy wyłącznie w sondaże, nie jest politykiem, tylko zjawiskiem przejściowym. Krytyka nie jest przyjemna, ale dzięki zdecydowanym działaniom można sobie wyrobić opinię twardego polityka, który nie pozwala na bzdury i głupoty. Taka zdecydowana postawa w perspektywie kilku lat może się opłacić przy urnach.
WP: Czy brak twardej reakcji w sprawie krzyża negatywnie zaważy na wyniku Gronkiewicz-Waltz w wyborach samorządowych?
- Sądzę, że wygra te wybory, bo sprawa krzyża nie jest jedynym elementem, który podlega ocenie w momencie podejmowania decyzji wyborczej.
WP: Teraz pojechała na wakacje.
- Być może po to, by szukać natchnienia, co z tym krzyżem zrobić (śmiech).
WP: Podoba się panu nowa strategia Donalda Tuska, która ma polegać na tym, że premier będzie się zajmował wyłącznie sprawami zagranicznymi, podróżował i spotykał z wielkimi tego świata, a unikał krajowej bieżączki?
- Nie dziwię się premierowi, że w związku z okresem wakacyjnym woli zajmować się sprawami zagranicznymi, jeździć do Grecji czy Hiszpanii. Postuluję, żeby taką strategię ogłosić także w terminie zimowym, bo Dolomity są wówczas bardzo atrakcyjne. Nie słyszałem o nowej strategii Tuska, ale już jest się z czego pośmiać.
WP: Donald Tusk ma odtąd podlegać wizerunkowej ochronie. Odpowiedzialność za wszelkie posunięcia rządu będzie teraz spadać wyłącznie na ministrów.
- Niech premier się lepiej weźmie do roboty, a nie tylko próbuje za jedną czy drugą strategią marketingową ukryć brak działań i funduje nam podwyżki VAT. Niech rozwiąże problemy służby zdrowia, zamknie sprawę in vitro, zacznie skutecznie walczyć z kryzysem, zamiast utrzymywać, że go nie ma, bo tylko ten, kto nie prowadził w życiu kiosku ruchu, a Tuska o to nie podejrzewam, może tak sądzić.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska