Kontrowersyjne raporty PiS‑u. Ujawniono szereg wycieków?
Wstępny raport komisji "lex Tusk" miał zdaniem jego krytyków ujawnić szereg tajnych informacji i dokumentów, a nawet zdekonspirował jednego z oficerów.
04.12.2023 | aktual.: 04.12.2023 12:43
"Gazeta Wyborcza" ocenia, że doszło do ujawniania tajemnic państwowych przez PiS dla - zdaniem gazety - celów czysto politycznych. W centrum "GW" stawia tu dwie osoby: Antoniego Macierewicza oraz Sławomira Cenckiewicza.
Zobacz także
Szereg wycieków związanych z bezpieczeństwem Polski miało mieć miejsce poprzez różnego rodzaju raporty tworzone przez ludzi związanych z PiS-em - wskazuje autor tekstu "GW" Roman Imielski.
W ostatnich dniach dużo emocji budzi raport komisji ds. badania rosyjskich wpływów, który powstawał pod okiem Cenckiewicza. "GW" ocenia, że ujawniono informacje, które nigdy nie powinny wydostać się na światło dzienne, m.in. lokalizacje obiektów SKW, czynności kontrolne SKW czy metody pracy tej służby. Umieszczono nawet pieczątkę jednego z ważnych oficerów.
Cenckiewicz "nie tylko dostał nieograniczony dostęp do wszelkich dokumentów, ale część - nawet ściśle tajnych - zdołał odtajnić" - ocenia Roman Imielski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do zarzutów "GW" Cenckiewicz odnosi się m.in. na Twitterze. Odpowiedział m.in. na komentarz innego dziennikarza gazety - Czuchnowskiego, który napisał: "Absurdy tajnego przesłuchania Tuska. Prokurator: 'Co świadek rozumie pod pojęciem służba wroga'. Tusk: 'Poprzez pojęcie służba wroga rozumiem służbę wroga'".
Reakcja Cenckiewicza brzmi następująco: "Fakt dobre są protokoły przesłuchań - zwłaszcza sprawa zrobienia z oficera FSB oficera SKW i zmiana jego nazwiska na polskie".
"Newsweek" również opublikował krytyczny tekst oceniający ostatnie działania komisji Cenckiewicza.
Tygodnik wskazał m.in., że podając informację o 107 spotkaniach kierownictwa SKW z przedstawicielami FSB , członkowie komisji mieli dołączyć listę gości - wśród których obok Rosjan i Białorusina są m.in. nasi sojusznicy ze Słowacji, Chorwacji i Ukrainy.
Chodzi o dyplomatów wojskowych ze Słowacji, Ukrainy i Chorwacji - gen. Jozef Viktorin, płk Wiaczesław Kołotow, płk Serhij Jaculczak, komandor porucznik Andrij Ljulija.
- O tym, który dyplomata wojskowy państw obcych odwiedza SKW żadna osoba postronna nie powinna mieć wiedzy - komentuje dla "Newsweeka" były szef SKW gen. Piotr Pytel.
"Przecież to stare opracowanie audytowe SKW z 2016 r. będące załącznikiem do raportu a nie sam raport Komisji, w którym zostało to zweryfikowane i poprawione!" - napisał w kolejny wpisie Cenckiewicz, odnosząc się do tekstu "Newsweeka".
Nazwiska przedstawicieli krajów NATO, odwiedzających SKW, zniknęły z opublikowanej w internecie wersji raportu. Napisała o tym analityczka i autorka OKO.Press Anna Mierzyńska: "Z raportu komisji Cenckiewicza znikały nazwiska! Jak ustaliłam, dwóch dyplomatów ukraińskich było wymienionych w pierwotnej wersji dokumentu. Błędnie uznano ich za funkcjonariuszy FSB. Następnego dnia nazwiska zniknęły!".
Sprawę skomentowała dziennikarka Bianka Mikołajewska: "Czyli Cenckiewicz, po odwołaniu ze składu komisji ds. rosyjskich wpływów ingerował w treść ogłoszonego i zamieszczonego na oficjalnej rządowej stronie "raportu cząstkowego"? To przekroczenie uprawnień, fałszowanie dokumentów czy jedno i drugie?".
Źródło: "Gazeta Wyborcza", X