PiS wysyła sygnał dla rolników. "Chcemy zmusić supermarkety"
- To odpowiedź na oczekiwania rolników. Chcemy zmusić supermarkety, żeby na ich półkach przeważały lokalne produkty z Polski - powiedział WP minister w Kancelarii Premiera, były szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk, pytany o nową obietnicę PiS. Ale polityk dodaje też, że rządzący mają świadomość, że "w obszarze rolnictwa jest wiele trudności".
Rozmówca Wirtualnej Polski - były wicepremier - jest kolejnym przedstawicielem władzy, który przyznaje, że ofensywa programowa PiS obliczona jest na przyciągnięcie uwagi opinii publicznej i mediów.
Wprost mówił o tym Wirtualnej Polsce szef klubu PiS Ryszard Terlecki, który stwierdził: - To jest pomysł, żeby zająć czymś opinię publiczną i media. Media czekają na nasz przekaz i mówią o nim cały dzień. Tymczasem Platforma zajmuje się tym, czy warto przyjmować Giertycha na listę, czy nie. Taka jest podstawowa różnica między nami i chcemy te różnice pokazywać.
W podobnym tonie mówi Henryk Kowalczyk. - Wiemy, że nasze kolejne propozycje docierają do ludzi. Zwłaszcza że po stronie opozycyjnej niczego takiego nie widzimy. Po stronie opozycyjnej jest pustka programowa - przyznaje były minister rolnictwa.
- Chcemy przekonać rolników, że nikt tak jak PiS nie chroni ich interesów. Oczywiście wiemy, że w obszarze rolnictwa jest wiele trudności, wywołanych przede wszystkim pandemią i wojną w Ukrainie, ale my zamierzamy pokazywać, że umiemy wyjść naprzeciw tym wyzwaniom i absolutnie zrozumiałym dla nas lękom rolników - tłumaczy w rozmowie z WP Henryk Kowalczyk.
Minister wymienia tu m.in. niezgodę polskiego rządu na otworzenie polskich granic dla zbóż z Ukrainy 15 września.
Kampanijna propozycja. Minister tego nie ukrywa
Dlaczego nową propozycję PiS, dotyczącą polskich produktów w wielkich sieciach handlowych, ogłosił były minister Jan Krzysztof Ardanowski - niedawno jeszcze skonfliktowany z władzami PiS - a nie obecny minister rolnictwa Robert Telus? Na to pytanie Henryk Kowalczyk nie chce odpowiedzieć. Odsyła nas do sztabu wyborczego.
Nieoficjalnie w WP pisaliśmy, że taka decyzja zapadła z dwóch powodów. Po pierwsze: Ardanowski jest dziś politykiem PiS najlepiej ocenianym przez rolników. Po drugie: jest człowiekiem prezydenta Dudy - szefem prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa - a więc to m.in. w wyniku namów kancelarii głowy państwa Ardanowski zaangażował się kampanię PiS.
Dlaczego PiS dopiero teraz wyszedł z tą propozycją? Minister Kowalczyk nie ukrywa, że ma to związek z kampanią wyborczą.
- To odpowiedź na oczekiwania rolników. Chcemy zmusić supermarkety, żeby na ich półkach przeważały lokalne produkty z Polski - przyznaje polityk PiS w rozmowie z WP.
Jak mówi Kowalczyk, supermarkety - zwłaszcza te z obcym kapitałem - "z własnej woli nie otworzą się na polskich producentów". Dlatego potrzebne są regulacje prawne. Czy rząd wymusi zmiany na sieciach handlowych? - Musimy podjąć z nimi dyskusję. Zdajemy sobie sprawę, że może być opór - twierdzi nasz rozmówca.
Czy nie spóźnione? I dlaczego były szef resortu rolnictwa nie wprowadził tego za czasów swojego urzędowania? - Wiele rzeczy udało się już wprowadzić, ale nie wszystkie od razu. To jest niemożliwe. Dlatego też chcemy w programie wyborczym pokazać, co jeszcze możemy udoskonalić na przyszłość. To jest naturalne - twierdzi Henryk Kowalczyk. Jak dodaje: - Nie było wcześniej może takiej wymuszonej potrzeby. Teraz zaś wyraźnie widać, że w innych krajach również kładzie się na to nacisk.
Były minister rolnictwa mówi też o powrocie do koncepcji budowy "państwowego holdingu spożywczego". Kiedy, jak? Nie wiadomo. - Nasi poprzednicy wyprzedawali przetwórczy przemysł Polski. Musimy to powoli odtwarzać - zapowiada Kowalczyk.
Polityk PiS pytany, czy nowa propozycja PiS nie jest również próbą politycznego zneutralizowania Michała Kołodziejczaka z AgroUnii (który od lat mówi o potrzebie rozszerzenia gamy polskich produktów w sieciach handlowych), odpowiada: - Kołodziejczak sam się zneutralizował. Kandydowaniem z list KO.
Kołodziejczak ostro reaguje na ruch PiS
Sam Kołodziejczak uderza w pomysł rządzących, który został zaprezentowany w środę. - Opowieść PiS jest farmazonem - twierdzi w rozmowie z WP lider AgroUnii. Uważa, że to obietnica tylko na potrzeby kampanii. I dodaje, że inspirowany "postulatem AgroUnii".
- Chodziłem, protestowałem, przesiadywałem w ministerstwie na rozmowach. Po to, by wprowadzili 51 proc. polskich produktów w sklepach. Czterech PiS-owskich ministrów mówiło, że się nie da - mówi Kołodziejczak.
- Doskonale pamiętam rozmowy z Krzysztofem Ardanowskim, gdy był ministrem rolnictwa, on nie mógł wywrzeć żadnej presji na marketach. To jest tylko na potrzeby kampanii, bo przecież mogliby to zrobić wcześniej. Bardziej uległego skompromitowanego człowieka w rozmowie z marketami nie znam - dodaje.
Michał Wróblewski z Forum Ekonomicznego w Karpaczu
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl