PiS wymienia kadry. Tomasz Wróblewski: spokojnie, to tylko przewrót
Nawet strażnik, który podnosi szlaban w dowolnej instytucji Skarbu Państwa, boi się teraz, że straci pracę. Często tak głęboko sięgało upartyjnienie. Tak, to jest zamach na styl życia tysięcy ludzi uzależnionych od jednego układu partyjnego. Ale demokracja ze swoimi upartyjnionymi instytucjami pozostanie nietknięta. Na dobre, a raczej na złe - pisze Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny "Wprost", dla Wirtualnej Polski.
16.12.2015 | aktual.: 26.07.2016 13:53
Jeżeli nawet mamy do czynienia z zamachem, to ofiarą na pewno nie jest demokracja. Marsze, debaty, wiece, fora internetowe - od wybuchu wojny o Trybunał Konstytucyjny nasza demokracja jest żywsza niż kiedykolwiek. Na naszych oczach dokonuje się inny przewrót - wielka wymiana kadr. Pewnie największa od 1989 roku i niewątpliwie dla niektórych środowisk jest to zamach na ich dotychczasowy świat. Po 8 latach upartyjniania instytucji rządowych, gospodarki, wymiaru sprawiedliwości i wszystkich naszych prywatnych aktywności, mamy do czynienia z naprawdę historyczną wymianą. Większą niż poprzednie, ale nie z uwagi na zachłanność PiS, tylko skalę upartyjnienia państwa przez poprzednią koalicję.
Rząd Beaty Szydło nie odziedziczył aparatu państwa - odziedziczył cały nowy system polityczno-społeczny, który ekonomiści lubią nazywać kapitalizmem państwowym. W naszym wypadku - kapitalizmem partyjnym. Wolny rynek przepuszczony przez sito struktur PO-PSL. Coś, co doskonale widać na przykładzie sporu o Trybunał Konstytucyjny. Jedna z wielu instytucji państwa, którą poprzednia koalicja usiłowała utrzymać w ramach swojego aparatu i wpływów partyjnych. Trudno powiedzieć, czym skończy się ta rozgrywka, ale ani Trybunał nie jest ostatním takim sporem, ani to nie jest próba wywrócenia systemu prawnego. Przeciwnie, to tylko zmiana partyjnego logo, próba utrzymania status quo. Trybunał Trybunałem, ale PiS powinien natychmiast zająć się naprawą jednego z najgorszych i najbardziej niewydolnych wymiarów sprawiedliwości w całej UE. Polska jest rekordzistką jeżeli chodzi o liczbę wyroków Trybunału w Strasburgu, skazującego nasze państwo na kary za przewlekłość procedur sądowych, niestosowanie się do europejskich norm,
przetrzymywanie w więzieniach bez wyroku. To oczywiście nie są sprawy dotyczące bezpośrednio Trybunału Konstytucyjnego, ale wielu z sędziów, zanim dostąpili tego zaszczytu, tworzyło ten system urągający zasadom praworządności.
To dopiero jest zamach. Zamach na nasze firmy, latami czekające na odzyskanie długów. Zamach na naszą wolność słowa, gdzie Polska, obok Białorusi, jest już chyba ostatním państwem w Europie, w którym za to, co powiedzieliśmy czy napisaliśmy, możemy być skazani na dwa lata więzienia. Dorzućmy do tego sądy bezmyślnie odbierające dzieci biednych rodziców - zamach na nasze rodziny.
Działacze opozycji epatujący terminem "zamach", niemal jednym tchem wyrzucają z siebie oburzenie na procedurę wymiany sędziów Trybunału i wymianę prezesów spółek Skarbu Państwa czy planowane zmiany w mediach publicznych.
Bywają szczególnie zabawne momenty, jak oburzenie na obsadzenie ISPF (Instytutu Sztuki i Produkcji Filmowej) twórcami znanymi ze swoich prawicowych poglądów. ISPF słynął ze wspierania produkcji filmowych światopoglądowo bliskich lewicy. W końcu po to został stworzony. Mniejsza ile w tym było ideologii, a ile zwykłego kumoterstwa, ważne, że jak wiele innych instytucji państwa, był narzędziem partyjnego rozdawnictwa publicznych pieniędzy. To też zamach.
Instytut filmowy, niezależnie czy będzie lewicowy czy prawicowy, czy nawet parytetowy, zawsze będzie szkodnikiem dla naszej kultury. Faworyzować będzie filmy, które recenzenci lubią oglądać, a te które wyprzedzają swoją epokę, będą dyskryminowane. Recepta na niszczenie sztuki.
Podobnie rzecz ma się z całą gamą państwowych instytucji i spółek Skarbu Państwa. Molochów podporządkowanych interesom partii a nie rynku. Z rozbuchanymi kosztami, budżetami na dotowanie zaprzyjaźnionych gazet, telewizji czy portali. Z fikcyjnymi etatami i menadżerami, którzy zachowują się jak urzędnicy, a nie przedsiębiorcy. Skupieni na nienarażaniu się. Koalicja PO-PSL poszerzyła dodatkowo swoje wpływy upartyjniając urzędy regulacyjne jak UKIE, KNF. Aparat wsiąkł głęboko w media, kulturę, regulacje rynkowe, bankowe, rynek konsumencki. Upartyjnił wszystko od budowy dróg i stadionów po posiłki na szkolnych stołówkach.
To był autentyczny zamach. Przeprowadzany dzień po dniu, regulacja za regulacją, nominacja za nominacją - wszystko w ramach demokracji. Dziś PiS przejmuje ten cały aparat. Nawet strażnik, który podnosi szlaban w dowolnej instytucji Skarbu Państwa, boi się teraz, że straci pracę. Często tak głęboko sięgało upartyjnienie. Tak, to jest zamach na styl życia tysięcy ludzi uzależnionych od jednego układu partyjnego. Ale demokracja ze swoimi upartyjnionymi instytucjami pozostanie nietknięta. Na dobre, a raczej na złe.
Tomasz Wróblewski dla Wirtualnej Polski