PiS wie, jak walczyć z sitwami w samorządach
Prawo i Sprawiedliwość zamierza uniemożliwić ponowny start w wyborach samorządowych wójtom, burmistrzom i prezydentom, którzy rządzą drugą kadencję - pisze "Dziennik Zachodni".
14.02.2006 | aktual.: 08.03.2006 16:01
- W wielu gminach, głównie małych wygrana bierze się z układu, a nie demokracji - twierdzi Przemysław Gosiewski, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS. W praktyce w regionie zakaz objąłby m.in. rządzących największymi miastami prezydentów Gliwic, Katowic, Chorzowa, Świętochłowic, Częstochowy, Rybnika, Bytomia.
- To zamach na demokrację! Centralne sterowanie już było? oburza się Piotr Uszok, prezydent Katowic. W 2002 r., jako jedyny w Polsce, wygrał wybory już w pierwszej turze. Oficjalnie PiS-owi chodzi o "walkę z układami". W rzeczywistości jednak ma umożliwić wyeliminowanie kandydatów niezwiązanych z partią braci Kaczyńskich.
PiS powstał w czerwcu 2001 r. Wybory samorządowe odbyły się rok później, więc partia Kaczyńskich miała za mało czasu na wypromowanie swoich kandydatów, tym bardziej że w wyborach do władz gminnych kandydaci wywodzą się głównie z ugrupowań o charakterze lokalnym. Obecna kadencja upływa 27 października, jednak terminu wyborów samorządowych jeszcze nie ustalono.
Piotr Uszok nie ukrywa, że zamierza wystartować w kolejnych: - Ewidentnie chodzi tu o obsadzenie stanowisk swoimi ludźmi. PiS ma ugruntowaną pozycję, duże poparcie społeczne. Dla mnie to upolitycznienie samorządów. Chciałbym, żeby to sami mieszkańcy miast decydowali o tym, kogo chcą widzieć na stanowisku prezydenta.
- Na mnie ludzie głosują, bo widzą co robię i dobrze to oceniają ? mówi z kolei Eugeniusz Kapuśniak, od 17 lat wójt Żarnowca. A Krzysztof Wójcik, prezydent Bytomia z SLD, kpi: - W myśl tej idei, proponuję dwie rzeczy. Po pierwsze, można zakazać startu na igrzyskach w Turynie wszystkim zawodnikom, którzy już dwukrotnie uczestniczyli w olimpiadach. Natomiast jeżeli chodzi o Polskę, to zamiast Senatu z wyboru, proponuję powołanie na dożywotnich senatorów, wszystkich prezydentów, którzy już sprawują władzę od dwóch kadencji. Nikt przecież, tak jak my, nie zna problemów regionalnych. (PAP)