PolitykaPiS: skok na pochyłe drzewo

PiS: skok na pochyłe drzewo

Początek roku to seria bolesnych wpadek Platformy Obywatelskiej. Prawo i Sprawiedliwość potrafiło je wypunktować, a zakończony w minioną niedzielę kongres potwierdza, że partia Jarosława Kaczyńskiego złapała wiatr w żagle. Zaczęły się prawdziwe regaty.

09.02.2009 | aktual.: 10.02.2009 09:16

Historia przynosi paradoksy. Oto w centrum stalinowskiej Nowej Huty partia, która wyrosła na radykalnym antykomunizmie, ogłasza liberalny program i zapowiada złagodzenie swojego stylu działania. – Musimy uprawiać politykę w taki sposób, by wczuć się w sposób myślenia, wrażliwość tych, którzy nas nie popierają, którzy nam nie wierzą, którzy często nawet się nas obawiają, odczuwają do nas niechęć – mówił w ostatnią sobotę Jarosław Kaczyński, otwierając kongres Prawa i Sprawiedliwości. Przyznał, że koalicja z populistyczną Samoobroną i ekstremalną LPR była błędem. I prawdopodobnie po raz pierwszy w wystąpieniu publicznym użył słowa „przepraszam”. I to aż dwa razy. – Były słowa być może niefortunne. I być może są polscy inteligenci, którzy poczuli się urażeni. Dlatego tutaj, z tego miejsca, chcę powiedzieć głośno i mocno: przepraszam. Jeśli ktoś się poczuł urażony, to przepraszam – ukorzył się prezes PiS.

W czasie obydwu swoich wystąpień słowa „układ” użył zaledwie raz. Nie było nic o walce z ubekistanem, agenturą, konieczności oczyszczenia państwa. Zamiast tego działacze partii usłyszeli deklaracje o prowadzeniu pokojowej polityki i konieczności unowocześnienia państwa. Zamiast płomiennych, bojowych manifestów Macierewicza czy Ziobry delegaci usłyszeli spokojne wystąpienia Grażyny Gęsickiej i Aleksandry Natalli-Świat. Pierwsza z nich przekonywała, jak ważne jest stworzenie systemu elektronicznego obiegu dokumentów, uproszczenie skomplikowanych przepisów i zmniejszenie liczby urzędników. Druga mówiła, że PiS będzie teraz dążyło do uproszczenia przepisów podatkowych. Paweł Poncyljusz przedstawiał argumenty za uproszczeniem przepisów budowlanych. W tym czasie Przemysław Gosiewski i Marek Kuchciński siedzieli gdzieś w kąciku hali kongresowej. – Kongres był przygotowany profesjonalnie, na wzór amerykański, z dbałością o szczegóły i dobrą reżyserią. Budził duże zainteresowanie i oceniam go wysoko – komentuje dla
„Przekroju” doktor Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Reaktywacja

Nowy program Prawa i Sprawiedliwości liczy ponad 200 stron. Do tego dochodzą dwa aneksy: jeden poświęcony sprawom wsi (politycy PiS zapowiadają ostrą walkę o elektorat wiejski), drugi – walce z kryzysem. Czytamy w nim między innymi, że podatek VAT na żywność musi być obniżony. Przedsiębiorcy powinni móc odliczać podatek od zakupu aut osobowych, a wszystkie firmy – mieć możliwość płacenia zaliczek na podatek PIT i CIT kwartalnie, a nie miesięcznie. Są też rewolucyjne pomysły, jak idea przekształcenia Agencji Nieruchomości Rolnych w bank hipoteczny, który byłby gwarantem kredytów mieszkaniowych. Najważniejsze jest oczywiście maksymalne wykorzystanie środków unijnych. – Mamy tutaj właściwych ludzi – stwierdził Kaczyński na zamknięcie kongresu, wskazując na Gęsicką, minister rozwoju regionalnego w jego rządzie. – Nowoczesne państwo, nowoczesna gospodarka i nowoczesny naród to sens naszego programu – uzupełnił szef PiS. Platforma Obywatelska została zaatakowana jej własną bronią. I to w wyjątkowo trudnym dla niej
czasie. Dla PO styczeń był najgorszym miesiącem, odkąd Donald Tusk sformował rząd. Najpierw pojawiły się kłopoty z budżetem państwa, które Jarosław Kaczyński natychmiast określił mianem „dziury Tuska”. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom premiera kryzys finansowy jednak dotarł do Polski, co potwierdzały kolejne raporty GUS. Wpływy z podatków okazały się niższe od zakładanych i nagle wyszło na jaw, że Ministerstwo Obrony Narodowej nie ma skąd wziąć funduszy na opłacenie rachunków opiewających na, bagatela, 1,8 miliarda złotych. Podobne problemy dotknęły też MSWiA, gdzie z kolei zabrakło 500 milionów złotych. Puste okazały się też konta sądów i prokuratur. Rząd chciał ukryć tę rzeczywistość. Ani posłowie zasiadający w odpowiednich komisjach, ani opinia publiczna nic o tym nie wiedzieli. Parę z ust puścił dopiero jeden z wiceszefów MON, który za karę otarł się o dymisję.

Kilka dni później nad rząd nadciągnęło następne gradobicie, czyli tajemnicza śmierć trzeciego porywacza Krzysztofa Olewnika. Politycy PO, a zwłaszcza minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, przez kilka pierwszych godzin po wypadku zapewniali, że nic wielkiego się nie stało, w każdym razie oni nie mają sobie nic do zarzucenia. Dopiero następnego dnia, gdy gazety opublikowały sondaże pokazujące miażdżące oceny postępowania władzy w sprawie rodziny Olewników, Donald Tusk tupnął nogą. Pracę stracił nie tylko Ćwiąkalski, ale też jego zastępca oraz prokurator krajowy i szef służby więziennej. Tym samym premier przyznał rację posłom PiS. – To bankructwo tego rządu w kwestii wymiaru sprawiedliwości – ocenił dobitnie Jarosław Kaczyński.

Do tej czarnej dla PO serii doliczyć jeszcze trzeba zamieszanie z hojnie dotowaną przez państwowe spółki oraz koncern zbrojeniowy ubiegający się o wielki kontrakt dla polskiej armii fundacją prowadzoną przez żonę Bogdana Klicha, ministra obrony narodowej. Jakby tego było mało, w poprzednią środę pod zarzutem korupcji zatrzymany został Jacek Karnowski, prezydent Sopotu z ramienia PO, lokalny polityk, który przez lata uchodził za symbol skuteczności tej partii. I tylko Janusz Palikot miał odwagę przyznać: tak złej passy Platforma jeszcze nie miała.

Co wymyślił Kaczyński

Jarosław Kaczyński nie mógł sobie wymarzyć lepszego momentu na ogłoszenie nowego otwarcia w działalności swojego ugrupowania. Kongres PiS początkowo miał się odbyć jesienią ubiegłego roku. Decyzję o przesunięciu jego terminu podjął osobiście prezes. To była trafna decyzja. Bo jeszcze trzy–cztery miesiące temu Prawo i Sprawiedliwość butwiało na opozycyjnej bocznicy. Hasła walki z układem i ubekistanem już nie chwytały. Podobnie jak slogany typu „IV RP” czy „solidarna Polska”. W zamian mieliśmy tylko totalną krytykę wszystkich pomysłów zgłaszanych przez PO. Słupki poparcia dla partii Donalda Tuska od tego nie spadały. Przeciwnie, sondaże pokazywały (i wciąż pokazują), że w razie wyborów Platforma mogłaby rządzić samodzielnie. W tym czasie poparcie dla PiS spadło poniżej 20 procent. W tej sytuacji dość groteskowe wydawały się informacje, że Jarosław Kaczyński zamknął się w prezydenckiej willi w podwarszawskim Klarysewie, by obmyślać nowy plan działania. Tym bardziej że sytuacja wewnątrz PiS stawała się coraz
bardziej nerwowa. W kilku oddziałach terenowych partii działacze grupowo składali legitymacje. Politycy ze świecznika, jak choćby Tadeusz Cymański, przyznawali, że wewnątrz PiS jest problem z demokracją. A jednoosobowy model zarządzania, który parę lat temu był jego siłą, stał się teraz balastem. Głośno miał o tym odwagę mówić Ludwik Dorn, współzałożyciel PiS i przez lata najwierniejszy z wiernych braci Kaczyńskich. Spotkała go za to sroga kara – został z hukiem wyrzucony z ugrupowania, co część działaczy przyjęła ze złością (lecz nikt nie miał dość odwagi, by powiedzieć to publicznie). Poza partią znaleźli się też Paweł Zalewski i Kazimierz Ujazdowski.

Równia pochyła wydawała się nie mieć końca. A jednak fortuna okazała Jarosławowi Kaczyńskiemu łaskę. Kryzys finansowy, a zaraz po nim krach gospodarczy stał się dla PiS nowym źródłem zasilania. Bezrobocie poszło w górę, założenia budżetu okazały się nierealne, widma bankructw pojawiają się w kolejnych gałęziach gospodarki. Epoka polityki miłości, uśmiechów i miłych gestów, którą tak doskonale opanowali Donald Tusk i jego ludzie, dobiega właśnie końca.

Kaczyński był na tę sytuację przygotowany. I nie był to jedynie wynik jego rozmyślań w Klarysewie. W ostatnich miesiącach odwiedził kilkadziesiąt miejscowości w kraju. Do swoich racji przekonywał nie tylko zwykłych mieszkańców, ale także działaczy partii. Dzięki temu miał absolutną pewność, że w czasie kongresu jego pozycja nie będzie zagrożona. – Czarna propaganda, która wieści koniec PiS, jest całkowicie nieprawdziwa. Przegraliśmy wybory z Platformą, ale mamy się całkiem nieźle – mówił prezes w Jeleniej Górze. – To nieprawda, że PiS jest przeciwko inteligencji. My chcemy kontynuować jej tradycję – tłumaczył w Lublinie. Jednak nie tak, jak miał to w zwyczaju robić dotychczas – z zaciśniętą pięścią, iskrami w oczach i podniesionym głosem. Intensywne szkolenie medialne, jakie w ostatnich tygodniach przeszedł, przyniosło zaskakująco dobre efekty. I nie chodzi tu wcale o nowe garnitury, koszule, krawaty, opaleniznę czy fryzurę, ale właśnie o ton głosu i dobór słów. „ZOMO”, „łże-elity”, „inni szatani” to już
przeszłość. – PiS chce zerwać z wizerunkiem partii kłótliwej, ogarniętej obsesją szukania układu. Ma być opozycją w europejskim stylu, która programowe kongresy organizuje na wzór brytyjskich konserwatystów – przekonuje Adam Bielan, rzecznik partii. – Chcemy odbić PO wielkie miasta – mówi z kolei Adam Lipiński, poseł PiS, jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. – Platforma zdobyła więcej wyborców w środowiskach wielkomiejskich. Dlatego wygrała wybory, choć duża część ludzi w kilku największych miastach Polski zagłosowała nie tyle za PO, ile przeciwko nam. Udało się wykreować naszą karykaturę jako partii antyinteligenckiej, zacofanej – dodaje.

Chęć zmiany tego wizerunku widać było już w telewizyjnym spocie emitowanym przez kilka dni przed kongresem partii. Szemranych typów robiących lewe interesy z reklamówki „Mordo ty moja” zastąpiły trzy posłanki PiS. Joanna Kluzik-Rostowska, Aleksandra Natalli-Świat i Grażyna Gęsicka ubrane w gustowne garsonki spokojnie argumentowały, że pod rządami PiS spadało bezrobocie, rosły pensje, udało się wykorzystać unijne dotacje. W tle sączyła się przyjemna dla ucha muzyczka, a akcja spotu rozgrywała się w hipernowoczesnym biurze kojarzącym się raczej z agencją reklamową niż z polityką. – Jesteśmy silniejsi doświadczeniem – mówi w puencie filmu Jarosław Kaczyński.

Jednak reklamówka to nie wszystko. Politycy PiS umiejętnie dawkowali informacje wskazujące na radykalną zmianę toku myślenia. Działacze tej partii, znanej przecież z etatystycznych poglądów, ogłosili nagle, że są za zmniejszeniem liczebności Sejmu i Senatu (co kiedyś było przecież jednym z haseł PO). Wezwali też (mimo że wcześniej specjalizowali się raczej w dyskredytowaniu politycznych przeciwników) do budowy ponadpartyjnego porozumienia, tak by skutecznie walczyć z kryzysem gospodarczym. * Belka w oku prezesa*

PO dostała cios ze strony, z której się nie spodziewała. Donald Tusk i jego doradcy musieli sobie zdawać sprawę, jak niebezpieczna jest to dla nich sytuacja. Wiedzieli, że dzieje się coś, co potem będzie bardzo trudno odwrócić. Lider PO podjął błyskawiczne decyzje. Ministrem sprawiedliwości został Andrzej Czuma, który na wstępie zapowiedział, że zje zęby, a wyjaśni sprawę Krzysztofa Olewnika. Potem premier wydał wszystkim ministrom rozkaz, by w pięć dni (rzecz bez precedensu w skali europejskiej) znaleźli 17 miliardów złotych oszczędności w budżecie. Wszystko po to, by w dniu, gdy zaczynał się kongres PiS, szef rządu mógł ogłosić, jak bardzo skutecznym jest politykiem. Aż w końcu Tusk uczynił krok nieomal desperacki. Ogłosił, że chce przyjechać na kongres swoich adwersarzy, by rozmawiać o naprawianiu gospodarki (PiS tę propozycję odrzuciło). Jak wszystkie te wydarzenia zmienią scenę polityczną? Czy Prawo i Sprawiedliwość przekona do siebie wyborców, którzy zrazili się stylem PiS-owskich rządów? Odpowiedź na
to pytanie poznamy nie wcześniej niż za kilka, kilkanaście miesięcy. Zdaniem Olgierda Annusewicza jest duże ryzyko, że wyborcy ocenią zwrot w retoryce PiS jako sztuczny i koniunkturalny. – Sprzeczność z tym, co PiS głosiło do tej pory, jest zbyt wyraźna. A to stawia pod znakiem zapytania szczerość intencji – wyjaśnia politolog. Sam Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z tego, że zadanie jest niebywale trudne. W czasie kongresu kilkakrotnie wzywał działaczy do mrówczej pracy i budowania zespołu, który za dwa lata byłby w stanie przejąć władzę. To, że dostrzegł wreszcie belkę we własnym oku, zasługuje jednak na szacunek.

Igor Ryciak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
partiaprogrampis
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)