Przydacz o liście Trumpa. "Powinien być wysłany w trybie pilnym"
Prezydencki minister Marcin Przydacz odniósł się do zamieszania wokół listu Donalda Trumpa do Karola Nawrockiego, mówiąc, że powinien on zostać w trybie pilnym wysłany do Kancelarii Prezydenta.
Co musisz wiedzieć?
- Biały Dom wysłał list do Polski, który dotarł do kancelarii prezydenta bez opóźnień, jak poinformował rzecznik MSZ Paweł Wroński.
- Marcin Przydacz z Biura Polityki Międzynarodowej podkreślił, że media dowiedziały się o liście przed jego adresatem, co uznał za nieprofesjonalne.
- Dokument zawiera podziękowania za wizytę i nadzieję na przyszłe dobre relacje, ale nie ma wpływu na stan relacji polsko-amerykańskich.
Media nieoficjalnie jako pierwsze poinformowały, że Biały Dom przesłał list Donalda Trumpa do Karola Nawrockiego za pośrednictwem poczty dyplomatycznej, co oznacza, że najpierw otrzymała go polska ambasada w Waszyngtonie. Kancelaria Prezydenta wyraziła oburzenie, że dowiedziała się o korespondencji od dziennikarzy.
Marcin Przydacz w czwartek rano w TVN24 odniósł się do tej sprawy, mówiąc, że "nie treść tego listu, choć bardzo miła i sympatyczna, jest najważniejsza w całej tej sprawie".
- W normalnej, profesjonalnej dyplomacji powinno być tak, że list trafia z Białego Domu do polskiej ambasady, jest nadawany pocztą dyplomatyczną, a jednocześnie skan tego listu, jeśli już go pan kierownik ambasady Bogdan Klich przeczytał, to powinien wysłać w trybie pilnym do kancelarii - mówił Przydacz.
- Pan kierownik (ambasady) Bogdan Klich według mojej wiedzy zrobił dokładnie odwrotnie. Wyszedł do mediów, zaczął opowiadać, że ma ten list, położył go na biurku, poszedł spać. Obudzili go wcześniej rano urzędnicy MSZ-u z uwagi na dyskusję medialną - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To usprawiedliwianie". Gen. Polko o liście Trumpa
Przydacz oburzony zamieszaniem wokół listu Trumpa
Wskazał też, że doszło w związku z zamieszaniem wokół listu do niezręcznej sytuacji, gdy we wtorek rano był w RMF FM. Jak relacjonował, był o tę korespondencję pytany przez dziennikarza, ale nie wiedział, o co chodzi. - Co miałem odpowiedzieć? Mówię, że nie ma takiego listu, czekamy na jego treść - opowiedział prezydencki minister.
Przekazał też, że "list jest kurtuazyjną, grzeczną odpowiedzią na wizytę (Karola Nawrockiego w Waszyngtonie), podziękowaniem i dalszą wymianą uprzejmości".