PiS niespodziewanie przegrał. Ważne głosowanie po myśli opozycji
Niedawno Jarosław Kaczyński zapowiadał, że Sejm prześwietli działania poprzednich rządów i powoła państwową komisję ds. badania wpływów rosyjskich. Tymczasem we wtorek Prawo i Sprawiedliwość przegrało głosowanie w tej sprawie na posiedzeniu sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.
13.12.2022 | aktual.: 13.12.2022 21:31
We wtorek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy o państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Następnie został on skierowany do prac w Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, która zebrała się wieczorem. W trakcie jej posiedzenia złożono dwa wnioski o odrzucenie projektu. Zrobili to Tomasz Szymański z Koalicji Obywatelskiej oraz Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.
PiS przegrało ważne głosowanie. Komisja ds. badania wpływów rosyjskich nie powstanie?
Ostatecznie za odrzuceniem projektu głosowało 20 posłów, a 17 opowiedziało się za jego dalszym procedowaniem. Nikt nie wstrzymał się od głosu. "Mam wrażenie, że oni sami jej za bardzo nie chcieli, a teraz będą grzać w TVP, że opozycja nie chce zbadania wpływów rosyjskich w Polsce" - napisał po głosowaniu poseł Paweł Szramka z PSL.
Zgodnie z projektem, komisja miałaby się składać z dziewięciu członków, których powoływałby i odwoływałby Sejm. Na czele nowo powstałego organu miał znaleźć się przewodniczący wybierany z grona członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powstanie komisji pod koniec listopada zapowiedział sam prezes PiS. Podczas wspólnego wystąpienia z premierem Jarosław Kaczyński mówił o potrzebie zbadania "polityki energetycznej prowadzonej przez polski rząd w latach 2007-2015". - Chodzi o coś, co przypomina komisję, która zajmowała się reprywatyzacją w Warszawie - podkreślał Kaczyński, który chciał, aby komisja miała "znacznie większe możliwości" niż komisja śledcza.
- Chodzi o to, żeby wszystkie sprawy, które są związane z tą bardzo ważną dzisiaj kwestią (polityką energetyczną - przyp. red.), zostały opinii publicznej przedstawione - dodawał prezes PiS.
Później stało się jasne, że komisja miałaby też analizować lata obejmujące obecne rządy Prawa i Sprawiedliwości. Miała ona analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.
Komisja miała też zyskać szereg uprawnień, w tym m.in. uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat, oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Pierwszy raport komisji miał powstać do 17 września 2023 roku, czyli jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, co zdaniem opozycji było jasną sugestią, iż PiS za sprawą komisji chce stworzyć sobie kolejne narzędzie do walki politycznej.
- Chcecie badać rosyjskie wpływy na bezpieczeństwo Polski, a przedstawiacie projekt, w którym cyrylica przebija z każdej strony i z każdego artykułu. Przecież to jest ustawa wyciągnięta z szafy Putina. To w Rosji tworzy się prawo, które ma uderzać w opozycję i wykluczać lidera opozycji - mówił we wtorek w Sejmie Marcin Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej.
- Wam nie zależy na ustaleniu faktów, wam zależy jedynie na tym żeby dopaść Tuska. Ale wam się to nie uda, bo za Tuskiem stoją miliony Polaków, którzy mają dość waszych codziennych szwindli, afer i wschodniego sposobu myślenia o państwie - dodawał przedstawiciel KO.
Czytaj także: