PolskaPiS proponuje, by 230 posłów wybierać w jednomandatowych okręgach

PiS proponuje, by 230 posłów wybierać w jednomandatowych okręgach

Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło projekt nowej
ordynacji wyborczej do Sejmu, który wprowadza jednomandatowe
okręgi wyborcze. Według PiS, projekt nie wymaga zmiany
konstytucji, gdzie zapisano zasadę proporcjonalności w wyborach do
Sejmu. Zgodnie z propozycją partii w wyborach większościowych
wyłaniano by 230 spośród 460 posłów.

Szef klubu PiS Ludwik Dorn uważa, że ten projekt ordynacji jest jedynym realistycznym na gruncie obecnego prawa ustrojowego.

Projekt ordynacji zakłada wprowadzenie 230 jednomandatowych okręgów wyborczych i 16 okręgów wojewódzkich. Jeden okręg jednomandatowy obejmowałby średnio około 168 tys. mieszkańców.

Według projektu, każdy wyborca miałby dwa głosy. Jeden oddawałby na kandydata w jednomandatowym okręgu wyborczym, a drugi - na listę wojewódzką. Rozdział mandatów między listami byłby proporcjonalny, wedle głosów oddanych na listy wojewódzkie. Pierwszeństwo w obsadzie mandatów mieliby jednak kandydaci wybrani w okręgach jednomandatowych.

"Jeżeli jednak liczba mandatów uzyskanych w okręgach jednomandatowych byłaby mniejsza niż przypadająca danemu komitetowi zgodnie z zasadą proporcjonalności, to mandaty do ustalonej w wyniku wyborów liczby otrzymują kandydaci z listy wojewódzkiej. Jeżeli zaś liczba kandydatów z okręgów jednomandatowych przekroczyłaby liczbę wynikającą z proporcji, to wtedy obcina się z list te osoby, które otrzymały najgorszy wynik" - wyjaśnił Dorn.

Projekt PiS odwołuje się do niemieckiego modelu prawa wyborczego. Zdaniem Dorna, wprowadzenie takiego "spersonalizowanego" systemu proporcjonalnego nie wymaga zmiany konstytucji, która mówi o zasadzie proporcjonalności w wyborach do Sejmu. "Jest to model całkowicie zgodny z polską konstytucją" - zapewnia.

Polityk zwraca też uwagę, że Polacy chętniej głosują na osoby niż na instytucje.

Inna, zdaniem Dorna, korzyść płynąca z nowej ordynacji to likwidacja "mechanizmu odkurzacza", który polega na obsadzaniu na pierwszym miejscu list wyborczych osób bardzo popularnych, które dzięki swoim głosom zapewniają mandaty kolejnym, w dużej mierze przypadkowym, osobom na liście.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)