PiS na polu Konfederacji. Rośnie presja na antyukraiński przekaz

Grupa posłów PiS domaga się od sztabu ostrzejszej retoryki w sprawie relacji polsko-ukraińskich i pomocy Ukraińcom w Polsce - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Na razie Jarosław Kaczyński zaczął puszczać oko do elektoratu Konfederacji. To może być dopiero pierwszy krok, bo do gry wszedł już Władysław Kosiniak-Kamysz.

Jarosław Kaczyński podczas Pikniku Prawa i Sprawiedliwości w Stawiskach
Jarosław Kaczyński podczas Pikniku Prawa i Sprawiedliwości w Stawiskach
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Artur Reszko
Patryk Michalski

25.07.2023 09:23

Wśród polityków PiS w ostatnich tygodniach trwa dyskusja na temat tego, czy partia rządząca powinna zawalczyć o część elektoratu, który uważa, że zaangażowanie Polski w pomoc Ukraińcom jest zbyt duże. Nie chodzi o pomoc militarną, a wsparcie socjalne. Politycy partii rządzącej w wielu okręgach wyborczych słyszą głosy rozczarowanych rolników, którzy ze względu na kryzys zbożowy czy owocowy, czują się poszkodowani i są skłonni głosować na Konfederację. Część elektoratu na wsi powtarza, że rząd PiS poniósł tu klęskę.

Nasi rozmówcy w PiS twierdzą, że na tym etapie jedynym sposobem, by na to odpowiedzieć, może być "ostrzejszy język wobec Ukrainy i Ukraińców oraz wzajemnych relacji". - Musimy wysłać sygnał do elektoratu, który uważa, że zachodzi dysproporcja w relacjach polsko-ukraińskich. Trzeba zmienić przekaz, żeby zawalczyć o te głosy – mówi WP poseł, który chce pozostać anonimowy. Podobny głos słyszymy od drugiego rozmówcy. - Pomoc Ukrainie to kwestia naszego bezpieczeństwa, ale chodzi o inne rozłożenie akcentów w czasie kampanii - przekonuje.

Na pytanie, czy wejście w antyukraińską retorykę to nie jest niebezpieczna gra, politycy PiS odpowiadają, "pomagamy i będziemy pomagać", a "chodzi o dostrzeżenie społecznych nastrojów". W sztabie PiS nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja, czy puszczanie oka do antyukraińskiego elektoratu będzie stałym elementem kampanii. Część polityków PiS uważa, że ta kwestia w ogóle nie powinna być używana w walce o głosy. - To wyłącznie kwestia naszego bezpieczeństwa, kwestia narodowych interesów i nie możemy w tej sprawie popełnić błędu - mówi polityk PiS.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kaczyński puszcza oko

- Nasza partia prowadzi i będzie prowadzić politykę polskich interesów. Np. tam, gdzie chodzi o rolników. Będzie zważała na to, jak różne sprawy są załatwiane, jakie są wzajemne relacje, w jaki sposób nasi bracia ze wschodu zachowują się, kiedy są tutaj - dodał Kaczyński.

Według naszych rozmówców w partii rządzącej to na razie test. Wicepremier jednoznacznie podkreślił, że pomoc Ukrainie jest konieczna, ale na tym nie kończy. Mówi również do tych, którzy uważają, że w relacjach polsko-ukraińskich istnieje brak symetrii. Ta zmiana jest widoczna, bo rząd PiS od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, chciał być postrzegany, jako lider pomocy Ukrainie, a nawet rzecznik Kijowa na arenie międzynarodowej. Działania PiS były dotąd spójne z jednoznacznie proukraińską postawą prezydenta Andrzeja Dudy.

Sztab PiS w najbliższym czasie będzie musiał się określić, czy Kaczyński zakończy na wypowiedziach tego typu, czy pójdzie krok dalej wchodząc w pełni na pole Konfederacji. Dotychczas to partia reprezentowana m.in. przez Sławomira Mentzena czy Grzegorza Brauna chciała zbijać kapitał polityczny na antyukraińskich nastrojach. W całym ich spektrum – od wypowiedzi Roberta Winnickiego, który o PiS mówił "partia wojny, która chce cały czas opłacać polskimi pieniędzmi koszty wojny na Ukrainie", po Grzegorza Brauna, który głosi antyukraińskie i prorosyjskie hasła.

Kosiniak-Kamysz o "roszczeniowości Ukrainy"

Do tej pory odpowiedzią PiS na antyukraińskie hasła Konfederacji było wyłącznie podkreślanie, że pomoc Ukrainie "to nasz polityczny i moralny obowiązek". Tak Jarosław Kaczyński mówił jeszcze w czerwcu na konwencji PiS, zwracając uwagę, że "na czele pomocy stoi Polska". W marcu Jarosław Kaczyński w TVP Info stwierdził nawet, że "stawianie w tej chwili jakichkolwiek warunków Ukrainie to jest przedsięwzięcie na korzyść Rosji".

Zgodne w tej sprawie były dotychczas największe partie opozycyjne, które nie krytykowały Ukrainy, a brak strategii rządu czy nieodpowiednią pomoc rolnikom. I po stronie opozycji nastroje się zmieniają, czego najdobitniejszym przykładem jest wypowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza.

– Polacy denerwują się, dostrzegając Ukraińców przyjeżdżających po 500+, a następnie wracających do swojej ojczyzny. Pomoc, którą okazaliśmy – również w natychmiastowym otwarciu granic dla ich żywności – nie została odwzajemniona. Polska wołowina wciąż nie może być sprzedawana na rynku ukraińskim. Coraz bardziej widać, że ze strony Kijowa prowadzona jest pragmatyczna gra interesów – stwierdził prezes PSL w rozmowie z "Wprost".

Prof. Chwedoruk: "Niezadowolony elektorat PiS ucieka w bierność"

Politolog prof. Rafał Chwedoruk w rozmowie z WP twierdzi, że "PiS nie ma innego wyjścia" w walce o elektorat z Konfederacją. – Niezadowolony elektorat PiS ucieka w bierność, a jeszcze większym problemem będzie, jeśli część wyborców zacznie uciekać do Konfederacji. Nie sposób dłużej przed opinią publiczną zakopywać wszelkie problemy w relacjach polsko-ukraińskich. Twarde interesy ekonomiczne spowodowały ujawnianie się tych problemów, jeśli chodzi np. o rynek zbożowy czy owocowy.

- Już w zeszłym roku mówiłem, że największymi ofiarami polityki wschodniej PiS, będą wyborcy PiS. Z kolei ludowcy rywalizują z PiS-em o głosy oraz - razem z Szymonem Hołownią - chcą pozyskać głosy młodego pokolenia wyborców - dodaje.

Według profesora paradoks polega na tym, że to "elektorat partii liberalnych jest zdecydowanie mniej uwrażliwiony na kwestię ewentualnych sprzeczności w interesach między Polską a Ukrainą", czego partia rządząca w ostatnim czasie nie dostrzegała.

- Do kryzysu zbożowego uważałem, że kwestia Ukraińców w Polsce nie będzie tematem kampanii wyborczej. Teraz już wiem, że będzie. I to bardzo niedobrze. Mam tylko nadzieję, że politycy nie nadwyrężą jeszcze bardziej coraz silniejszych więzi społecznych pomiędzy Ukraińcami i Polakami – mówił już w kwietniu w WP prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego.

Ekspert nieustannie apeluje do rządu o przygotowanie systemowych działań, które mogą pomóc w łagodzeniu napięć. - Pierwszy test człowieczeństwa został przez Polaków zdany w momencie, gdy rozpoczął się drugi etap inwazji Rosji na Ukrainę. Zaangażowaniem, wsparciem finansowym i - przy dość ograniczonych możliwościach - bardzo rozległa grupa ludzi pokazała, że warto pomagać i chce pomagać. Europejskie i chrześcijańskie zobowiązanie zostało spełnione. Teraz jednak czas na wszystkie systemy polityki publicznej: edukację, służbę zdrowia, mieszkalnictwo, komunikację. Zapotrzebowanie na nie będzie rosło. I nikt nie powinien być ani wykluczony, ani uprzywilejowany - podkreślał.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie