Pałac reaguje ws. Nawrockiego. "Wypadł blado", "był zdenerwowany"
Po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło, że to Karol Nawrocki będzie kandydatem z poparciem partii, padło wiele porównań do Andrzej Dudy z kampanii wyborczej w 2014-2015 roku. Co na to Pałac Prezydencki? - Wystarczy spojrzeć na przemówienia prezydenta Polski, a wystąpienie szefa IPN - komentują współpracownicy głowy państwa.
25.11.2024 | aktual.: 25.11.2024 20:21
- Nie sądzę, żeby prezydent w ogóle miał angażować się w kampanię Karola Nawrockiego. No bo jak miałby mu pomóc? Mogą się spotkać, porozmawiać, przy okazji wrzucić relację i zdjęcia do mediów społecznościowych - mówi nam anonimowo jeden ze współpracowników Andrzeja Dudy.
W podobnym tonie wypowiada się kolejny nasz rozmówca, osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.
- Prezydent na pewno się nie zaangażuje w kampanię Nawrockiego. Normalne, że przy okazji uroczystości państwowych będzie się zapewne spotykał z szefem IPN. Ale wystarczy przypomnieć sobie ostatnią kampanię przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku, w której prezydent nie jeździł i nie namawiał, by głosować na PiS. Wtedy ani oni tego nie chcieli, ani prezydent nie chciał. Teraz będzie podobnie - twierdzi nasz informator.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że na niedzielnej konwencji w Krakowie przedstawiciel Komitetu Obywatelskiego prof. Andrzej Nowak ogłosił, że komitet rekomenduje Nawrockiego na "obywatelskiego kandydata" na prezydenta. Podkreślał, że tradycja obywatelska zobowiązuje do tego, "żebyśmy w imię wolności i rozwoju RP zabierali głos niezależnie od tego, co dyktują autorytety medialne, co dyktują wylansowani w danym momencie przez media i stojące za nimi siły, politycy". Poparcie Nawrockiego ogłosił także prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Milczenie Andrzeja Dudy
Od niedzieli nie wypowiedział się natomiast prezydent Polski. Milczą też jego ministrowie. Za to politycy PiS, jeszcze przed ogłoszeniem nominacji, chętnie porównywali kandydata do Andrzeja Dudy, przypominając okres pierwszej kampanii wyborczej w 2014-2015 roku.
- PiS, wiedząc, że w wyścigu wyborczym kandydat Platformy ma większe szanse, powinien od początku zaniżać oczekiwania, a Rafała Trzaskowskiego stawiać pod ścianą. To prezydent Warszawy jest dzisiaj "na musiku", a nie Nawrocki. Tymczasem PiS od początku podkreśla analogię, stawia znak równości z Andrzejem Dudą, czyli od początku bardzo podnosi oczekiwania - mówi nam współpracownik głowy państwa.
- Tylko że Andrzej Duda harował dzień i noc, zjeździł całą Polskę wzdłuż i wszerz oraz dwukrotnie pokonał kandydatów Platformy. A PiS myśli, że jak zaprezentuje kandydaturę na konwencji w Krakowie, która wyszła blado, i napisze przemówienie Nawrockiemu, które czytał z kartki, to można już go porównywać do prezydenta Andrzeja Dudy. Nie można. Wystarczy spojrzeć na przemówienia prezydenta Polski, a wystąpienie szefa IPN - zaznacza w mocnym słowach rozmówca Wirtualnej Polski.
Jak dodaje, wypada mieć nadzieję, że za dwa tygodnie nikt o słabym początku kandydata PiS, który wyglądał na nieprzygotowanego, nie będzie pamiętał. - Pod warunkiem, że Nawrocki "wyrobi się" w swoich przemówieniach - ocenia.
"Pierwsze wrażenie robi się pierwszy raz"
W podobnym tonie wypowiada się kolejna osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego, nasz trzeci rozmówca.
- Pierwsze wrażenie robi się tylko raz. I Nawrocki mógł lepiej rozpocząć swoją kampanię. Wizerunkowo może jeszcze wyglądało to przyzwoicie, ale jeśli chodzi o przygotowanie samego kandydata, to co najwyżej średnio - mówi rozmówca WP.
Jego zdaniem, jeśli faktycznie Nawrocki dowiedział się od władz PiS o "namaszczeniu", to do niedzielnego popołudnia miał wystarczająco dużo czasu, by odpowiednio się przygotować.
- Brakowało żołnierskich słów, w których przedstawiłby swoją wizję Polski i przesłanie do wyborców. W porównaniu do prezydenta Andrzeja Dudy i jego przemówień - wypadł blado. Był zdenerwowany i zagubiony. Brakowało mu obycia i pewności siebie - ocenia w rozmowie z WP osoba z otoczenia głowy państwa.
Wewnętrzne gry PiS
Zdaniem naszych rozmówców z Pałacu widać, że Kaczyński postawił wszystko na jedną kartę i gra o zwycięstwo.
- Gdyby chciał bardzo dobrego wyniku, ale finalnie bez szansy na zwycięstwo, to postawiłby na Przemysława Czarnka albo Mateusza Morawieckiego. Wynik jest otwarty, bo to jest maraton, a nie sprint. I wszystko może się zdarzyć. Tym bardziej, że Rafał Trzaskowski - może nie jego ludzie, ale on tak - jest przekonany, że już wygrał - mówi nam anonimowo współpracownik Andrzeja Dudy.
W jego ocenie to, co może natomiast zaszkodzić Nawrockiemu, to wewnętrzne gry, obliczone na jego osłabianie jako kandydata.
- Tak, żeby do lutego-marca 2025 roku, kiedy można jeszcze wystawić innego kontrkandydata i zebrać podpisy, Kaczyński wymienił szefa IPN na inną osobę. Obstawiam, że będzie w tym wiodła prym frakcja Mateusza Morawieckiego, który bardzo chciał startować w wyborach prezydenckich. Pozycja polityczna Nawrockiego w PiS jest żadna, więc będzie mu ciężko odpierać ataki- komentuje nasz informator.
I jak dodaje, kluczowe pytanie brzmi, jak będzie wyglądał sztab wyborczy Nawrockiego i czy będzie miał jakikolwiek wpływ na decyzje sztabu?
- Jest szansa, żeby o to powalczył. Ale jeśli przyjdzie prezes Kaczyński i ogłosi: "to jest twój sztab", to będzie miał problem. Jeśli skład sztabu będzie taki, jak ostatnio przy wyborach parlamentarnych, po których PiS oddał władzę, to nie wróżę sukcesu Nawrockiemu - podkreśla rozmówca WP.
W podobnym tonie wypowiada się też druga osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.
- Wydaje mi się, że dzisiaj w PiS spora grupa polityków będzie chciała Nawrockiego "zniszczyć" i która wierzy, że Kaczyński jeszcze może go podmienić. Facet jeszcze formalnie nie wystartował, a zaraz zacznie się awantura w partii - podparta sondażami - że to był zły wybór - uważa nasz informator.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski