Czarnek byłby lepszy? Wiemy, czego spodziewać się po Nawrockim [OPINIA]
PiS wybierał swojego kandydata w wyborach prezydenckich długo i mozolnie. Ścisła selekcja wskazywała na wybór szerszy niż miał Donald Tusk, ale ostatecznie Kaczyński postawił na nazwisko mniej rozpoznawalne. Kandydat bezpartyjny nie dostał podczas swojej konwencji szansy na pokazanie się z innej niż mocno pisowskiej strony. Zawiodła oprawa oraz przekaz.
25.11.2024 | aktual.: 25.11.2024 10:33
Dziś wiele osób po prawej stronie może zastanawiać się, dlaczego prezes Kaczyński wybrał przekaz Przemysława Czarnka i zaprosił do jego opowiedzenia kogoś innego - pisze dla WP Barbara Brodzińska-Mirowska.
Karol Nawrocki został zaprezentowany jako "bezpartyjny kandydat", jedynie popierany przez PiS, dzień po rozstrzygnięciu prawyborów w Koalicji Obywatelskiej i namaszczeniu przez tę partię jednego z jej wieloletnich liderów - Rafała Trzaskowskiego.
Wiele tygodni przygotowań, badań i tworzenia scenariuszy po stronie sztabowców PiS nie przyniosło spektakularnych efektów. Ani w zakresie konwencji, ani w zakresie zarysowania ram tej kampanii. Zobaczyliśmy to co już było, tylko w gorszej, mniej dopracowanej odsłonie. Wystąpienie Karola Nawrockiego nasuwało myśli, czy na pewno PiS postawiło na właściwego człowieka oraz, czy ma pomysł, o czym będzie ta kampania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Weekendowa konwencja w Krakowie, na której potwierdzono medialne spekulacje dotyczące nominacji, wypadła wręcz niemrawo. Chociaż Karol Nawrocki podkreślał swoją obywatelską kandydaturą, jego słowa natychmiast straciły na wiarygodności. Sam Nawrocki wystąpił w otoczeniu kluczowych twarzy PiS i skrupulatnie - niczym wyznanie pisowskiej wiary - powtarzał kluczowe dla tej partii przekazy. A wszystko to rodziło pytania, czy konwencja ma przedstawić niezależnego kandydata Polakom, aktywowi PiS czy samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Miało być coś nowego, coś innego, ale wyszło gorzej niż konwencja, która zapowiadała Andrzeja Dudę 10 lat temu.
To dobre wiadomości dla Rafała Trzaskowskiego. Kandydat PiS startuje w tych wyborach z gorszej pozycji goniącego, tym bardziej powinien skupić się na wyrazistości. Otrzymaliśmy za to kandydata niespecjalnie charyzmatycznego, ani niezależnego, ani fundamentalnie pisowskiego. Ani człowieka bezpieczeństwa na trudne czasy, ani osoby reprezentującej portfele swoich wyborców. Jeśli zatem starcie zostało zdefiniowane przez PiS jako spór między PO a PiS, to prezydent Warszawy ma na stracie przewagę woli walki, wygranych prawyborów oraz 10 mln głosów z 2020 roku.
Niewykorzystana szansa
PiS nie wykorzystał tej szansy, którą obserwowała cała Polska. Notowania partii wciąż są na bardzo dobrym poziomie. To podtrzymuje nadzieje w PiS, bo partia wie, że aby ich kandydat miał jakąkolwiek szansę, trzeba zmobilizować w drugiej turze swój żelazny elektorat, utrzymać umiarkowany lub pozyskać jakąś część wyborców Konfederacji. W końcu także zdemobilizować elektorat Koalicji 15 października.
Oczywiście, elektorat żelazny zagłosuje na każdego, kogo wystawi PiS. Umiarkowany elektorat niezachęcony do PiS skalą nadużyć i popierający ukaranie winnych może bardziej chętnie zagłosować na kogoś, kto, oficjalnie do PiS nie należy. Część Konfederacji, zwłaszcza narodowościowa, może oddać głos w drugiej turze na przedstawiciela PiS, pytanie tylko, czy przekona ich ta jednak niewiarygodna, nawet nie bardzo siląca się na pozory obywatelskiej, kandydatura.
Zapowiedź kandydata formalnie niezależnego była jednak ciekawym pomysłem. Rafał Trzaskowski jest jednym z symboli Koalicji Obywatelskiej, politykiem, który w kampanii będzie musiał bronić polityki Donalda Tuska i dokonań rządu. PiS mógł chcieć oprzeć kampanię na wykorzystaniu frustracji części elektoratu wynikającą z braku realizacji niektórych obietnic lub nieskuteczności koalicyjnych rządów. W tym ujęciu Przemysław Czarnek mógł wyjść w badaniach jako mobilizujący przeciwną stronę poprzez silne polaryzowanie kampanii w oparciu o światopogląd.
PiS, wystawiając Nawrockiego, mógł zatem chcieć grać tematami związanymi z oceną rządów Tuska. Pamięć wyborców jest relatywnie krótka. Jeszcze moment, a pamięć o rządach Zjednoczonej Prawicy będzie coraz bardziej mglista, a coraz bardziej liczyć się będzie tu i teraz.
Wybór kandydata sugeruje także, że partia ta będzie starała się robić wrażenie, że przy urnie nie będziemy wybierać pomiędzy PiS a PO. Wygląda na to, że PiS mógł dążyć do tego, aby wyborca miał poczucie, że wybierając prezydenta RP, będzie się realnie opowiadał za polityką rządu lub przeciwko niej.
Będzie atakować Trzaskowskiego
Nawrocki w kampanię wszedł jednak z przekazem o wszystkim i o niczym, bardziej serwowanym prezesowi, żeby podkreślić swoją przynależność do pisowskiego grona, niż otwierającym się na inne środowiska. W przemówieniu słyszeliśmy o Lechu Kaczyńskim, suwerenności, krzyżach w szkole, Unii Europejskiej oraz ekologicznym szaleństwie. PiS ze swoim "obywatelskim" kandydatem uderzył w stare nuty.
Zamiast dystansować się wobec polaryzacji, wiele wskazuje, że Nawrocki będzie zapewne atakować Rafała Trzaskowskiego jako przedstawiciela liberalno lewicowych elit i próbować go wciągnąć w tematy światopoglądowe. Wydaje się, że w tym ujęciu lepiej sprawdziłby się Przemysław Czarnek.
Dziś zadaniem Koalicji Obywatelskiej jest przygotowanie korzystnego dla Trzaskowskiego gruntu pod wybory i wybrać oś sporu. Rozwiązać w odczuwalnym zakresie kwestie aborcji, aby osłabić wydźwięk tego tematu w kampanii. Nie dlatego, że ten temat jest priorytetowy dla wyborców, ale dlatego, że ma dużą wagę symboliczną, jeśli chodzi o skuteczności w realizacji obietnic. Poza tym ogromną bolączką są dziś ceny. Przeciętny wyborca nie widzi związku dzisiejszej sytuacji z wieloletnią polityką rządu Zjednoczonej Prawicy. W świat idzie przekaz, wrócił Tusk i znów jest drogo. I taki przekaz PiS będzie mocno pielęgnować.
Paradoksalnie, wybór PiS ułatwił Trzaskowskiemu zajęcie miejsca, w którym przed chwilą stał Radosław Sikorski - sprawdzonego człowieka na trudne czasy.
Dr hab. prof. UMK, Barbara Brodzińska-Mirowska - politolożka, medioznawczyni. Badaczka polityki, mediów i komunikacji politycznej. Wykłada na UMK w Toruniu.